Wielce Czcigodny Księże Doktorze, Proboszczu Kolegiackiej Parafii Janowskiej,
Drogi mój Przyjacielu, Księże Infułacie Edmundzie,
Dostojny i Kochany Ojcze Dyrektorze, dzięki którego danemu mu przez Boga charyzmatowi, dzięki wielkiej ofiarności i ciężkiej pracy Naród Polski ma od ponad 20 lat możliwość korzystania z prawdziwie katolickich mediów,
Drodzy Bracia w Kapłaństwie,
Czcigodne Siostry Zakonne,
Drodzy Ojcowie i Państwo Redaktorzy,
Szanowni Słuchacze Radia Maryja i Telewizji Trwam,
Drodzy Bracia i Siostry!
Ze wzruszeniem i z pokorną modlitwą przybywamy dziś do Janowa w wielką uroczystość obchodów trzydziestolecia koronacji papieskimi koronami cudownego obrazu Matki Bożej Łaskawej Janowskiej, która od XVII wieku błogosławi wiernemu ludowi pielgrzymującemu do Niej z odległych miejscowości, by przed Jej świętym wizerunkiem dziękować za nadprzyrodzoną opiekę i pomoc, by prosić o zdrowie i dalsze łaski tak bardzo potrzebne w naszym pełnym znoju i rozmaitych udręczeń życiu, by ślubować wierność Jej Synowi Jezusowi Chrystusowi, jedynemu Zbawicielowi świata.
Wiara ojców naszych
Ślubując dziś wierność Chrystusowi i Jego Ewangelii, nawiązujemy do życia i postawy duchowej naszych rodziców, dziadków i wszystkich naszych przodków, którzy od stuleci żyli i pracowali na tej pięknej, ale niebogatej ziemi, i którzy Chrystusa i Jego Najświętszej Matki nigdy nie zdradzili. Nigdy nie zwiodły ich ani fałszywe religie, ani bezbożnictwo, które przemocą wciskano w świadomość Polaków przez długie dziesięciolecia.
Te trzy święte dla naszych przodków i dla nas słowa: Bóg, honor i Ojczyzna, wyznaczały mieszkańcom ziemi janowskiej sposób życia i postępowania. Pracując bardzo ciężko, nigdy nie odchodzili od Boga i Kościoła. W swoje zgrubiałe od bardzo ciężkiej pracy ręce codziennie brali różaniec i książeczkę do nabożeństwa. Dzień zaczynali i kończyli modlitwą. Nie zaniedbywali Mszy Świętej niedzielnej i spowiedzi sakramentalnej. I nie była dla nich – często słabych staruszków – przeszkodą nawet znaczna odległość od kościoła, do którego szli po często zabłoconych lub zaśnieżonych drogach.
Nasi przodkowie żyli w ustawicznej obecności Boga. Pamiętali o swoich zmarłych. Mieli głębokie przekonanie, że śmierć fizyczna nie kończy ludzkiego życia, ale że tak naprawdę to ona dopiero zaczyna prawdziwe, niewyobrażalnie szczęśliwe życie wieczne, do którego każdy z nas został przez Stwórcę przeznaczony. Dlatego nasi rodzice i dziadowie czynili wszystko, by w każdej chwili swojego życia być gotowymi na spotkanie z Bogiem Sędzią sprawiedliwym. Jeśli zgrzeszyli, bo każdy człowiek jest przecież grzeszny i upada, umieli klęknąć przy kratkach konfesjonału, umieli przyznać się do błędu, umieli pokutować i prosić Boga i bliźnich o przebaczenie za wyrządzone krzywdy.
Obce im były postawy tych współczesnych, znanych nam z ekranów telewizyjnych ludzi, którzy drwią sobie publicznie z Bożych przykazań, którzy przed milionową widownią chwalą się swoimi grzechami, swoimi rozlicznymi rozwodami i uprawianą rozpustą i którzy gorszą i namawiają do grzechu młode pokolenia, zapominając o przerażającej wprost przestrodze, którą Pan Jezus skierował do gorszycieli, mówiąc, że lepiej byłoby, gdyby sobie uwiązali kamień młyński u szyi i rzucili się w morskie odmęty, niż gdyby mieli zgorszyć jednego niewinnego młodego człowieka.
Los naszych przodków, żyjących na ziemi janowskiej, naznaczony był nie tylko ciężką pracą, lecz także wszelkiego rodzaju zagrożeniami ze strony rozmaitych napastników i zaborców, poczynając od napadów tatarskich w średniowieczu, poprzez okrutną okupację szwedzkich wojsk kalwińskich w połowie XVII wieku, aż po zabór rosyjski i niemiecką okupację w wieku XIX i XX.
Nasi dziadkowie i ojcowie w momentach tych największych zagrożeń zostawiali, nie raz i nie dwa, swoją ciężką pracę, swoje gospodarstwa i rodziny i bronili Ojczyzny przed najeźdźcą i okupantem. Szli, do nierównej najczęściej walki, z pacierzem na ustach, z różańcem i z medalikiem Matki Najświętszej na piersiach i z wielką odwagą, którą umacniała świadomość, że towarzyszy im modlitwa matek, żon, dzieci i całych rodzin, że nad nimi rozpościera płaszcz swojej opieki Matka Najświętsza, która 360 lat temu uratowała Jasną Górę w czasie szwedzkiego potopu, która w 1920 roku uratowała przed barbarzyńską bolszewicką nawałą Polskę i całą Europę i która czuwa nad wielbiącym Ją polskim Narodem od tysiąca lat. Męstwo i wytrwałość naszych przodków umacniała także świadomość, że modli się za nich Kościół w każdej Mszy Świętej, oraz to wpojone im od dziecka przekonanie, że w historii niejednego człowieka są takie momenty, w których okazuje się, iż są takie sprawy i takie wartości, dla których trzeba narazić nawet życie ciała, aby uratować od zagłady Ojczyznę i aby nie utracić wiecznego życia nieśmiertelnej duszy.
Program św. Jana Pawła II
Źródłem mocy naszych przodków, polskich żołnierzy i partyzantów, całego naszego polskiego Narodu, tej mocy, która pozwoliła mu przetrwać śmiertelne zagrożenia, która pozwoliła mu odzyskać ćwierć wieku temu wolność i niepodległość – była wiara katolicka, a w niej wielka cześć do Matki Najświętszej, którą tak bardzo umocnił w naszych duszach święty Papież Jan Paweł II, głosiciel wyjątkowej w dziejach świata, niekrwawej, ewangelicznej rewolucji. On, którego z uwagą słuchał cały świat, ponieważ głosił mu cztery fundamentalne dla każdego człowieka wartości, jakimi są: poszanowanie życia od poczęcia do naturalnej śmierci, chleb i praca dla głodujących i bezrobotnych ludzi, pokój dla narodów dręczonych przez ciągle toczące się wojny i przez terroryzm oraz wolność dla zniewolonych i prześladowanych: politycznie, społecznie i religijnie ludzi.
Ten program świętego Jana Pawła II, tak ważny i mający tak wielkie znaczenie dla wszystkich narodów, bez względu na rasę, kulturę i religię, jest ciągle aktualny – dla całego świata, dla naszej Ojczyzny i dla każdej polskiej rodziny.
Ten program należy przypomnieć zwłaszcza dziś, gdy liczne narody, umęczone nędzą, bezrobociem, terroryzmem, korupcją wielu osób sprawujących władzę, coraz to większym rozwarstwieniem między niewielką liczbą bogaczy i ogromną liczbą ludzi biednych, a także oszustwami i kłamstwami wielu spośród sprawujących władzę – popadają w coraz to większe cierpienia i kryzysy.
Ten program świętego Jana Pawła II jest bezwzględnie aktualny dla całego świata, dla całej zbudowanej na chrześcijaństwie cywilizacji europejskiej i amerykańskiej, zagrożonej dziś dosłownie śmiertelnie przez potężne, bogate i dysponujące ogromną władzą wrogie Bogu światowe siły.
Nowa ideologia zła
Bezbożne ideologie XX wieku: hitleryzm i komunizm, usiłowały zniszczyć wiarę chrześcijańską brutalną siłą, mordując na rozmaite sposoby chrześcijan i starając się opanować dusze narodów ateistycznymi prawami. Ideologie te skompromitowały się i upadły. Publicznie je potępiono, ale ich podstawowy program dechrystianizacji świata został przejęty przez nową ideologię, nazywaną przez Jana Pawła II nową ideologią zła, wyrosłą podobnie jak hitleryzm i komunizm z lewicowych filozofii. Nowa lewacka ideologia nie głosi już w zasadzie haseł społecznych. Nie zabiega o pomyślność biednego człowieka. Ona z tego już zrezygnowała. Nie zrezygnowała jednak z wrogości wobec chrześcijaństwa, zwłaszcza Kościoła katolickiego. W walce z nim nie używa już drastycznych ludobójczych metod. Przynajmniej na razie. Ta nowa ideologia, stanowiąca coś w rodzaju światowego rządu, w swojej walce o panowanie nad ludzkimi duszami stosuje inne metody, dla wielu ludzi niedostrzegalne, ale bardziej skuteczne niż dawniej stosowane. Nie atakuje frontalnie, lecz w sposób ukryty. Idzie za wskazaniami lewicowego włoskiego filozofa o nazwisku Gramsci, który domagał się od swoich zwolenników, aby podjęli długi, być może dziesiątki lat trwający tak zwany marsz przez instytucje, polegający na stopniowym opanowywaniu całego życia społecznego i politycznego współczesnych narodów przez wrogów chrześcijaństwa.
Od śmierci Gramsciego i jego mistrzów – Marksa oraz Lenina – minęły już dziesiątki lat. Ale program stopniowego wyrzucania Boga z życia narodów jest realizowany w Europie i Ameryce bez przerwy i coraz skuteczniej przez posłuszny hasłom Gramsciego lewacki ateistyczny liberalizm. Koncentruje się on obecnie, jak to przed kilkunastu laty stwierdził sławny socjolog, laureat Nagrody Nobla Peter Berger, na działaniach mających na celu opanowanie czterech zwłaszcza istotnych dziedzin życia współczesnych narodów, a mianowicie ich parlamentów, ich uniwersytetów, następnie ich czołowych mediów oraz przemysłu rozrywkowego.
Marsz nowej lewicy
Nie dziwmy się zatem, że współczesne europejskie i amerykańskie parlamenty uchwalają bezbożne, sprzeczne z naturą prawa. Nie dziwmy się, że w czołowych światowych uniwersytetach nauki, zwłaszcza humanistyczne, są bardzo często w rękach lewackich, bezbożnych profesorów. Nie dziwmy się, że najbogatsze, najbardziej wpływowe media dyszą wprost nienawiścią do Kościoła katolickiego, głównego przeciwnika nowej ideologii zła, tym bardziej że opanowane są przez dziennikarzy i polityków, którzy wychowani zostali w rodzinach ateistycznych bądź niechrześcijańskich i którzy zupełnie nie rozumieją Kościoła katolickiego i chrześcijańskiej cywilizacji. Nie dziwmy się, że współcześnie produkowane filmy największych wytwórni w świecie, jak np. Hollywood, głoszą kompletny relatywizm moralny i rozpustę, wyrzucając w swojej twórczości seks poza sferę moralności. Wmawiając widzom, czytelnikom i słuchaczom, że zboczenia seksualne, rozwody, życie bez sakramentalnego małżeństwa, aborcja, eutanazja, genderyzm i wiele innych moralnych nieprawości to dowód nowoczesności i postępu, którego hamulcem jest jakoby Kościół katolicki.
Ta nowa moralność, a ściśle – parodia moralności jako takiej, sankcjonowana przez wydawane w parlamentach prawa, przenika skutecznie do dusz ludzkich, zwłaszcza do dusz młodzieży, także tej wychowywanej w rodzinach katolickich, która często odchodzi już od Kościoła katolickiego i od Bożych przykazań, która żyje tak, jak podpowiada jej ateistyczna ideologia, w przekonaniu, że nie istnieją żadne przykazania i zakazy moralne, a najważniejszy dla młodego człowieka jest nieskrępowany niczym seks, pieniądze, zakupy coraz to nowych rzeczy i nieustająca zabawa.
Demoniczny duch czasu
Gdy obserwujemy współczesny świat, który odrzuca Boga i Jego przykazania, nasuwa się refleksja, którą wyraził jeden z biskupów chorwackich, stwierdzając, że współczesna demokracja, która ma jakoby oznaczać rządy ludu, bo po grecku słowo „demos” znaczy lud, a słowo „kratos” – władza, ta współczesna demokracja zmieniła się na demonokrację to znaczy w rządzenie współczesnym światem przez demony.
Prawodawcy i współcześni propagatorzy kontrowersyjnych, sprzecznych z naturą i wiarą chrześcijańską ustaw stwierdzają często w różnych dyskusjach, że wydawane prawo jest dla wszystkich ludzi, wierzących i niewierzących, że nikt człowieka wierzącego nie zmusza do aborcji, do in vitro czy do życia poza sakramentalnym małżeństwem.
To jest oczywiście prawda, ale nie cała. Prawo i moralność się nie utożsamiają. Niemożliwe jest bowiem prawne usankcjonowanie wszystkich ludzkich zachowań moralnych. O nich decydują wyznawana religia, kultura, wychowanie czy obyczaj. Niemniej jednak wpływ prawa na kształtowanie się moralności jest olbrzymi i nie wolno go lekceważyć. Wydawanie przez parlamenty bezbożnych praw prowadzi do wielkich negatywnych zmian w świadomości i moralności społeczeństw. Są na to przekonujące dowody.
Wystarczy wspomnieć na straszliwe zniekształcenie świadomości i moralności milionów ludzi poddanych prawodawstwu hitlerowskiemu czy komunistycznemu. Trzeba wielu pokoleń, by odbudować właściwą, zgodną z Bożym i naturalnym prawem świadomość i moralność. Dlatego jest tak ważne, by lewackie zamiary wydawania bezbożnych praw były skutecznie hamowane i odrzucane. Co niestety często nie ma miejsca, gdy w parlamencie zasiadają ludzie bezbożni lub ludzie o bardzo słabej wierze, chcący się przypodobać demonicznemu duchowi czasu.
Wtym momencie należy przypomnieć nam, polskim katolikom, prawa i obowiązki, o których mówił Święty Jan Paweł II. Przez dziesiątki lat ludzie wierzący w Boga i liczący się z Bożymi przykazaniami byli w naszej Ojczyźnie spychani na margines życia społecznego i politycznego. Wszelką władzę pełnić mogli tylko partyjni ateiści. Obecnie żyjemy w kraju wolnym. Wolność to wielki dar, a jednocześnie to wielka odpowiedzialność za siebie, za swoich bliskich, za swoją wieś, miasto i za cały kraj.
Obowiązkiem każdego Polaka, zwłaszcza tego, który myśli po katolicku, jest uczestniczenie w życiu publicznym na miarę swoich możliwości. Obowiązkiem spoczywającym na każdym z nas jest na przykład wziąć udział w głosowaniu parlamentarnym. Wrzucić swój głos do urny wyborczej. Oddać swój głos na ludzi prawych, mądrych, uczciwych, myślących o dobru wspólnym, a nie o korzyściach dla siebie i swoich przyjaciół. Oddać swój głos na ludzi myślących po chrześcijańsku i w swoim codziennym życiu – rodzinnym i publicznym – szanujących Boże i naturalne prawo.
Jak głosuje katolik
Nie wolno nam mówić: nie interesują mnie wybory. Kto tak myśli – już z góry zgadza się na oddanie władzy nad naszą Ojczyzną i nad nami samymi tym ludziom, których wizja świata, wizja człowieka oraz wizja przyszłości naszego Narodu i prawa jest niechrześcijańska, jest całkowicie obca cywilizacji zrodzonej przez chrześcijaństwo. Ponieważ w takim razie – jeśli nie będziemy głosować – poddajemy się bez żadnego oporu władzy ludzi, którzy gardzą Bogiem i przykazaniami, którzy podepczą nasze przekonania religijne.
Katolik ma obowiązek szanować każdego człowieka, także tego, który głosi inne przekonania, który wyznaje inną religię czy nawet w ogóle nie jest religijny. Każdy człowiek jest naszym bliźnim i każdemu należy się z naszej strony szacunek, cierpliwość, a także pomoc, jeśli jej potrzebuje.
To jednak nie oznacza, że my, chrześcijanie, mamy oddawać władzę rządzenia nami i naszym Narodem oraz władzę ustanawiania prawa w ręce ludzi bezbożnych i nieuznających Bożych przykazań; takich, którzy domagają się prawa do mordowania nienarodzonych dzieci w aborcji, do zabijania ludzi starych i chorych w eutanazji; prawa do dokonywania zbrodniczych doświadczeń na ludzkich płodach oraz prawa do wprowadzenia sprzecznych z naturą i z ludzkim rozumem tzw. małżeństw homoseksualnych, które same w sobie są bluźnierstwem przeciw Bogu, za które On spalił Sodomę i Gomorę.
Jest rzeczą całkowicie niezrozumiałą i świadczącą o braku odpowiedzialności oraz o niezdolności do właściwej organizacji ludzi wierzących w Boga, że Europa, w osiemdziesięciu procentach chrześcijańska, rządzona jest przez ludzi, którzy bez Boga i bez Ewangelii chcą budować przyszłość Europejczyków; którzy depczą w ustanawianych przez siebie prawach Dekalog i prawo naturalne; którzy nie liczą się z wiarą milionów ludzi.
Jest także rzeczą niezrozumiałą, że Polska, w ponad dziewięćdziesięciu procentach katolicka, wybiera tak często do rządów, na senatorów i posłów, ludzi niemających nic wspólnego z wiarą naszą i naszych przodków, tą wiarą, za którą walczyły i umierały całe pokolenia Polaków.
Jak ci wybrani przez wielu z nas w ostatnich wyborach posłowie i senatorowie sprawowali dany im, przede wszystkim przez katolików, mandat władzy, wiemy dziś dobrze. Wiemy dobrze, kto z nich upominał się o prawa Narodu, a kto myślał tylko o sobie i swoich kolegach. Wiemy, kto bronił wartości narodowych i religijnych, a kto z nich je deptał i wyszydzał. Moralność chrześcijańska wzywa nas dziś do obowiązku wzięcia udziału w zbliżających się wyborach i do głosowania na tych ludzi, którzy z Bogiem prowadzić będą nasz Naród w następnych latach.
Nasza busola życia
Jesteśmy ludźmi głęboko wierzącymi w Boga, ludźmi szanującymi Jego przykazania, łączącymi się z Bogiem w modlitwie, przyjmującymi Chrystusa eucharystycznego do swoich serc. Nasza wiara zobowiązuje nas do wpływania na życie społeczne, polityczne, kulturalne i ekonomiczne naszej Ojczyzny. To my, chrześcijanie, jesteśmy na naszej ziemi od tysiąca lat. To my, a nie kto inny, jesteśmy jej prawdziwymi gospodarzami. To nasza głęboka wiara, nasze wielkie nabożeństwo do Matki Najświętszej ukształtowały polską kulturę, polską obyczajowość, polski styl życia. To one kształtowały przez wieki życie naszych małżeństw i naszych rodzin. Nie wolno nam zmarnować tych wielkich Bożych darów. Nie wolno nam rezygnować z wpływu nas, chrześcijan, na życie naszej Ojczyzny. Tym bardziej nie wolno nam odrzucać Pana Boga i Bożych przykazań z życia naszych rodzin, z których liczne przeżywają dziś wiele problemów i zagrożeń ideowych, moralnych i ekonomicznych.
W wielu naszych rodzinach jest bieda – ekonomiczna i moralna. Wielu młodych ludzi nie widzi dla siebie perspektyw – nauki, rozwoju i pracy. Do dusz wielu młodych osób płyną różnymi kanałami i drogami złe, niemoralne, niechrześcijańskie poglądy i postawy, które chętnie są naśladowane, ponieważ są łatwe i przyjemne, ponieważ nie wymagają od młodego człowieka pracy nas sobą, wysiłku, trudu i ofiary. Ale my, doświadczeni życiem, dobrze wiemy, że wszystko, co piękne, dobre, wartościowe, wymaga wielkiego trudu, pracy, wyrzeczenia i ofiary. Tak jest we wszystkich dziedzinach życia. Nie można uzyskać sukcesów ani w nauce, ani w sztuce, ani w sporcie, ani w pracy na roli, ani w żadnej innej pracy – bez wielkiego wysiłku, bez samodyscypliny i wyrzeczenia.
Dotyczy to także naszej religijnej wiary. Młodym ludziom proponowane są dzisiaj często różne formy niechrześcijańskiej religijności, w której nie ma żadnych przykazań, żadnych nakazów ani zakazów. W których nie ma żadnych określonych prawd wiary. W których każdy może wierzyć, w co mu się podoba, i postępować, jak chce. W których każdy może sobie przebierać w prawdach wiary i w przykazaniach jak w ulęgałkach na targu i przyjmować z nich tylko to, co się podoba.
Papieże ostatnich lat w swoich licznych wypowiedziach i wydawanych dokumentach ostrzegają przed taką religijnością, która nie jest od Chrystusa, która nie jest prawdziwa, która wiedzie młodych ludzi na manowce życia.
Uważajmy na wilki w owczej skórze
Tak jak wszystko, co cenne, również prawdziwa, autentyczna wiara katolicka jest wymagająca. Wymaga ofiary, pracy nad sobą. Wymaga dźwigania krzyża. Krzyża naszych wyrzeczeń i ciężkiej pracy nad swoimi wadami. Wymaga częstego rachunku sumienia i ustawicznego nawracania się ku dobremu; ustawicznego powstawania z upadków moralnych, jakie się nam zdarzają
Nie ma autentycznej wiary katolickiej bez stałego kontaktu z Chrystusem, bez Mszy Świętej niedzielnej, bez spowiedzi, bez Komunii Świętej. Nie ma autentycznej wiary katolickiej bez łączności z Kościołem katolickim i z Następcą św. Piotra – każdorazowym papieżem. Bo to przecież do św. Piotra i do wszystkich jego następców Pan Jezus powiedział jakże ważne słowa: To ty masz klucze do mojego królestwa, do nieba. Co ty zwiążesz i rozwiążesz na ziemi, będzie związane i rozwiązane w niebie. Dlatego nikt inny poza Ojcem Świętym nie może kierować Kościołem i naszą prawdziwą religią. Dlatego bądźmy wierni nauczaniu Kościoła. Nie ulegajmy błędnym poglądom, które zawsze głosili i dziś głoszą rozmaici fałszywi prorocy, którzy podobni są – jak mówi Ewangelia – do wilków w owczej skórze. Słodycz ich nauk jest zwyczajną trucizną zabijającą życie dusz nieśmiertelnych.
Jedynie prawdziwa wiara katolicka, głoszona przez Kościół, wiara integralna, tzn. uznająca wszystkie prawdy wiary i wszystkie przykazania, a nie tylko niektóre z nich – tylko taka wiara jest w stanie odpowiedzieć na wszystkie dręczące człowieka pytania. Pytania o to, po co istnieje na tym świecie, jak ma żyć, jaki jest sens jego istnienia i co go czeka po śmierci.
Życie ludzkie jest krótkie i nietrwałe. Jest naprawdę podobne do bańki mydlanej. W każdej chwili możemy odejść z tego świata. I nie będzie wówczas miało żadnego znaczenia, kim byliśmy na tej ziemi, jaki mieliśmy majątek, jaką sprawowaliśmy władzę oraz jakie zajmowaliśmy stanowiska i honorowe funkcje. Ważne będzie przed Bożym sądem, przed którym każdy stanie, tylko to, jakimi byliśmy ludźmi, ile dobra po nas zostało, jak broniliśmy wiary Chrystusowej i czy według niej staraliśmy się żyć. A wyrok na Bożym Sądzie będzie taki, jakie było nasze życie, jak spełnialiśmy nasze życiowe obowiązki, a także to, czy zachowaliśmy dany nam przez Boga skarb wiary, wiary żywej, konsekwentnej, prawdziwej i niezłomnej.
Zawierzenie Maryi
Najświętsza Maryja Panna, którą dziś czcimy w sposób szczególny jako Matkę ludzkiej natury Chrystusa, jedynego Zbawiciela świata, wskazuje nam na to, że wiara nasza związana jest z tym jedynym, niepowtarzalnym wydarzeniem w kosmosie, jakim było przyjście Syna Bożego na świat w ludzkiej naturze, jakim była Jego męka i śmierć krzyżowa poniesiona za nasze zbawienie i jakim było Jego zmartwychwstanie będące rękojmią zmartwychwstania każdego z nas. Dlatego nie ustawajmy w modlitwach do Matki Najświętszej. Dlatego odmawiajmy codziennie Różaniec, ukochaną i polecaną przez Nią modlitwę. Dlatego żyjmy tak, jak wskazuje nam Matka Najświętsza – w naszym domu, w naszej rodzinie, w życiu sąsiedzkim, w miejscu pracy, nauki i zabawy. Wszędzie i zawsze pamiętajmy, że jesteśmy dziećmi Bożymi i że godności dziecka Bożego nie wolno nam brukać złymi myślami, słowami i czynami.
W odczytanej dziś Ewangelii, opowiadającej o weselu w Kanie Galilejskiej, gdy gospodarze wesela zwrócili się do Matki Najświętszej z kłopotem, że zabrakło im wina, Ona zwróciła się do swojego Syna, by zaradził zmartwieniu biednych ludzi. A potem powiedziała do urządzających wesele: Czyńcie wszystko to, co wam nakaże.
Ta scena ciągle do nas powraca. My również ze swoimi kłopotami zwracamy się do Matki Najświętszej. I Ona zawsze nam pomoże. Ale nastąpi to wtedy, kiedy wsłuchamy się w Jej słowa, które kieruje także do nas: Czyńcie to, co nakazuje wam mój Syn. Czyńcie to, co powiedział wam w swojej Ewangelii. Bądźcie dla siebie dobrzy i życzliwi. Wspierajcie się, pomagajcie sobie. Żyjcie w zgodzie z Bożymi przykazaniami. Strzeżcie pilnie skarbu Chrystusowej wiary. W duchu tej wiary wychowujcie swoje dzieci. Niech każdy, kto obserwuje wasze postępowanie, będzie nim zbudowany, a nie zgorszony. Całym swoim życiem prowadźcie swoich bliźnich ku Bogu, ku niebieskiej Ojczyźnie.
Prośmy dziś z całej naszej duszy Najświętszą Maryję Pannę – Matkę Bożą Łaskawą Janowską: niech nas zaprowadzi do tej Ojczyzny, w której Jej Syn jest miłosiernym Królem.
Amen.
(źródło http://wp.naszdziennik.pl)