Do prokuratury trafi zawiadomienie o znikających kartach wyborczych w Przasnyszu (mazowieckie). Po zamknięciu jednego z lokali wyborczych okazało się, że komisji brakuje 796 kart do głosowania. To różnica między liczbą kart, jakie w sobotę przedwyborczą otrzymała komisja a liczbą wrzuconych do urny i niewykorzystanych.
- To tylko błąd w liczeniu, nie miał wpływu na wynik głosowania - uspokaja w rozmowie z tvn24.pl Krzysztof Wawro z Delegatury Krajowego Biura Wyborczego w Płocku.
Komisja wyborcza przy ul. Mazowieckiej w Przasnyszu zorientowała się, że coś jest nie tak, w niedzielę wyborczą około godz. 16.30. Jej członkowie przeliczyli wówczas karty, które nie zostały jeszcze wydane. Było ich około 50, a do zakończenia wyborów pozostało jeszcze trzy i pół godziny.
Po prośbach komisji na Mazowiecką przywieziono dodatkowych 300 kart. Każdy z wyborców mógł więc zagłosować.
Brakuje 796
Jak wynika z protokołu spisanego po głosowaniu komisja otrzymała w sumie 1980 kart, wyborcom wydała 1058, a niewykorzystanych pozostało jej 126. Oznacza to, że gdzieś zniknęło 796 kart.
W notatce, jaką sporządzono po przeliczeniu głosów, komisja stwierdziła tylko, że najprawdopodobniej pomylono się przy liczeniu kart do głosowania podczas odbierania ich w sobotę przed wyborami.
Ostateczne wyniki I tury wyborów prezydenckich
Bronisław Komorowski otrzymał 41,54 proc. ważnych głosów. Natomiast... czytaj więcej »
Dużej różnicy w liczbie kart do głosowania nie potrafi też wyjaśnić dyrektor Delegatury Krajowego Biura Wyborczego w Płocku Krzysztof Wawro, który odpowiada za przebieg wyborów m.in. w Przasnyszu.
Błąd w liczeniu?
Jak tłumaczy w rozmowie z tvn24.pl, komisja otrzymała karty w sobotę 19 czerwca. Przez noc były one zdeponowane na terenie szkoły, gdzie odbywały się wybory. Rano, jeszcze przed rozpoczęciem głosowania, komisja opieczętowała wszystkie karty swoją pieczęcią (złożoną obok nadrukowanej pieczęci PKW).
- Podejrzewam, że komisja nie dopełniła pewnych czynności, a mianowicie nie przeliczyła tych kart dokładnie, kiedy powinna przeliczyć (przed otwarciem lokalu wyborczego - red.) - mówi Wawro. Według niego, komisja prawdopodobnie rzeczywiście otrzymała mniej kart, niż było to zapisane w protokole. Według niego, to tłumaczy, dlaczego musiała prosić o dodatkowe czyste karty. Nie wyjaśnia jednak, dlaczego suma kart tak znacznie się zmieniła.
Państwowa Komisja Wyborcza potwierdziła portalowi tvn24.pl, że taka rozbieżność w protokole miała miejsce. Jak poinformowała dyrektor Zespołu Prawnego i Organizacji Wyborów sprawa trafi do prokuratora i to on zajmie się wyjaśnieniem zagadki zaginionych kart wyborczych.
Bez wpływu na wybory?
Nie wszędzie w UE zagłosujesz
Chociaż wszyscy apelują do urlopowiczów, by głosowali także za granicą,... czytaj więcej »
Wawro uspokaja, że nawet jeśli taki błąd się zdarzył, nie miało to wpływu na wynik wyborczy. Karty opieczętowane przez komisję przy ul. Mazowieckiej mogły być wrzucone tylko do urny przy ul. Mazowieckiej. A według protokołu z urny wyciągnięto 1058 kart - dokładnie tyle, ile wydano wyborcom.
W Przasnyszu zniknęło 796 kart do głosowania
Kalendarz imprez
Pn | Wt | Śr | Cz | Pt | So | Nd |
28 | 29 | 30 | 31 | 1 | 2 | 3 |
4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 |
11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 |
18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 |
25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 1 |