Od ponad 10 lat do ostrołęckiego ratusza docierają pisma, których autorka nie szczędzi wulgarnych obelg przedstawicielom urzędów czy wymiaru sprawiedliwości. To, co zawarte jest w pismach, określić można jednym słowem: szaleństwo. Treściami wielokrotnie zajmowała się też prokuratura, lecz - na chwilę obecną - pisma wciąż trafiają do urzędu.
O Beacie J. zrobiło się głośno już ponad 10 lat temu, kiedy to kobieta ze względu na swoją trudną sytuację, otrzymała od miasta mieszkanie socjalne oraz pracę. Kiedy umowa o pracę się skończyła, kobieta zaczęła zasypywać Urząd Miasta wulgarnymi pismami. Prowadziła także internetowego bloga. Ale najbardziej znana jest ze skarg.
Do Urzędu Miasta trafiały ręcznie pisane przez Beatę J. skargi. Kobieta używała tam niezwykle wulgarnego języka, obrażając w szczególności prezydenta miasta. "Trzeba powstrzymać to szaleństwo" - mówił w 2012 roku ówczesny przewodniczący rady miasta. Co się okazało? Minęło 10 lat, a pisma Beaty J. są wciąż głównym przedmiotem rozpatrywania przez Komisję Skarg, Wniosków i Petycji.
16 września 2022 r. odbyło się kolejne posiedzenie komisji. W programie znalazło się osiem punktów, z czego pięć dotyczyło pism Beaty J., zatytułowanych jako "skargi": z 8 kwietnia, 11 lipca, 30 lipca, 11 sierpnia i 4 września.
Dotarliśmy do treści skarg. W jednym z pism kobieta oskarża urzędników o to, że poświadczają nieprawdę w decyzjach administracyjnych, a władze miasta nazywa "głupszymi od debila". Skarży się również, że próbuje się ją skierować na przymusowe leczenie do szpitala, a biegli mają sporządzać "fałszywe opinie". Zakres wulgaryzmów, jakie padają w pismach, jest ogromny: "psychopatyczna szmata, kur***ło, zwyrodniały bydlak, kur**a, lafirynda, bladź..." - krótko mówiąc: nie da się tego czytać, a niestety urzędnicy i radni muszą to robić od wielu lat. W pismach obrażani są włodarze miasta, a także urzędnicy, prokuratorzy, sędziowie czy nawet prezesi sądów.
Nie można zabronić wysyłania pism
Co można w tej kwestii zrobić? Niewiele, bowiem kobieta, pisząc wulgarne pisma, korzysta ze swojego prawa do składania skarg. Składanie skarg, wniosków i petycji jest bowiem jednym z podstawowych praw każdego obywatela, a organy władzy publicznej mają obowiązek ich rozpatrzenia. Nie da się zabronić obywatelce wysłania listu do urzędu, bez względu na ich treść.
Konstytucja i Kodeks postępowania administracyjnego rozróżniają trzy rodzaje sygnałów: skargi, wnioski i petycje, które mogą być składane w interesie publicznym, własnym lub innej osoby za jej zgodą. Przedmiotem skargi może być w szczególności zaniedbanie lub nienależyte wykonywanie zadań przez organy administracji albo przez ich pracowników, naruszenie praworządności lub interesów skarżących, a także przewlekłe lub biurokratyczne załatwianie spraw.
- To skrajny przypadek, bo pisma przysyłane są od wielu lat i liczyć je można już w setkach. Dziwne, że wciąż nic nie dało się z tym zrobić - mówi nam osoba, która ma na codzień do czynienia z pismami Beaty J. Nie chce podawać nazwiska, by nie być... kolejnym bohaterem listów. - Sama treść tych skarg jest tak niedorzeczna, że nie powinny być w ogóle rozpatrywane. Ale takie jest prawo...
Prokuratura ma wiedzę o "skargach"
Wiele pism, w związku z treściami tam zawartymi, było kierowanych przez radę miasta do ostrołęckiej prokuratury. Jak dowiedzieliśmy się w prokuraturze, prowadzono jedno postępowanie z zawiadomienia Beaty J. w sprawie niedopełnienia obowiązków służbowych przez Prezydenta Miasta Ostrołęki.
- Postępowanie zostało zakończone wydaniem postanowienia o odmowie wszczęcia śledztwa - informuje prok. Elżbieta Edyta Łukasiewicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Ostrołęce.
Pytamy również, czy w prokuraturze toczą się śledztwa dotyczące zniesławienia lub znieważenia osób, które są wymieniane w skargach Beaty J., jak również czy prokuratura wystąpiła o przymusowe leczenie autorki listów. Dowiadujemy się, że takie postępowania były prowadzone, jedno z nich pozostaje w toku, a pozostałe "zostały merytorycznie zakończone". - Z uwagi na tajemnicę śledztwa, dobro osób w nich występujących, udzielenie innych informacji nie jest możliwe.