Zima wystawiła kierowców na ciężką próbę. Śnieżyca spowodowała, że niejedna podróż kończyła się w rowie lub w zaspie. Na wagę złota byli kierowcy ciągników, którzy pomagali wyciągać auta. Pecha miał nawet kierowca autobusu.
W sobotę 20 stycznia obfite opady śniegu sparaliżowały drogi w naszym regionie. Widok aut w rowie nie był tego dnia odosobniony. Niektóre samochody utykały w śnieżnych zaspach, dochodziło też do kolizji. Zapytaliśmy naszych czytelników, jak im się jechało tego dnia. Odpowiedzi były podobne.
- Baranowo - Brodowe Łąki. Jeżdżę tędy kilkanaście lat takiego sajgonu nie pamiętam. Żeby jednocześnie w zaspach rowach było tyle aut . Rozjechaliśmy się a po chwili była poprawka, kolejni utknęli - pisze pani Justyna.
Pani Ewa wrzuca zdjęcie drogi Zabiele-Rozwory. - Tragedia, nie można w ogóle przejechać - dodaje inna z czytelniczek, pani Ewelina.
Czytelnicy donoszą też, że w Borowcach do rowu wpadł autobus. Na zdjęciach widać pojazd przechylony na bok. Akcja jego wyciągania trwała długo i była skomplikowana. Na niektórych zdjęciach i nagraniach czytelników widać też pojazdy wyciągane z zasp przez ciągniki.
- Kierunek Goworowo, masakra , drogi powiatowe i gminne koszmar - relacjonuje pani Julita. Pani Monika dodaje filmik z Białobieli, na którym widać drogę - całą białą.
"Jechałam ok 14.30 z Lipnik do Ostrołęki 40km/h Droga - masakra. Z Kadzidła do Ostrołęki tylko miejscami widać było asfalt, a tak śnieg i zawieje śnieżne" - relacjonuje pani Beata. A pani Genowefa napisała prosto z trasy: "Jadę z Warszawy 30 na godzinę. Masakra na drogach".