Orlen rozwiązuje już umowy z pierwszymi stacjami paliw, które sztucznie zawyżały ceny korzystając ze zwiększonej liczby klientów. Większy ruch na stacjach benzynowych spowodowany był paniką - wszystko wskazuje na to, że celowo wywołaną. Także w Ostrołęce mogliśmy przeczytać hasła, które nie przyczyniły się do utrzymania spokoju. Efekt: tankowanie do kanistrów czy nawet beczek. Dostawcy podtrzymują swoje stanowisko - nie ma żadnego zagrożenia w kwestii dalszej dostępności paliw.
Sceny, które mają miejsce na stacjach benzynowych w całej Polsce, spowodowane są paniką, która - jak się okazuje - została najprawdopodobniej wywołana celowo. Choć prezes PKN Orlen Daniel Obajtek zapowiadał, że należy być spokojnym o dostawy paliw, to jednak wiele osób uległo przekazom z mediów społecznościowych lub mediów lokalnych. Na stacjach benzynowych pojawiły się tłumy, tworzyły się długie kolejki, a ludzie tankowali do kanistrów, a nawet beczek. Na jednej z ostrołęckich stacji paliw ktoś zatankował 1000 litrów paliwa. Aż trudno uwierzyć w to, co się działo.
Niektóre stacje paliw specjalnie tego dnia podwyższyły ceny, kierując się pewnym zyskiem. Prezes Orlenu zapowiedział rozwiązywanie umów z takimi nieuczciwymi sprzedawcami i słowa dotrzymuje.
Zgodnie z zapowiedzią Prezesa PKN ORLEN Daniela Obajtka, rozwiązujemy w trybie natychmiastowym umowy z 9 stacjami sztucznie zawyżającymi ceny paliw, w tym zarówno z siecią odbierającą nasze paliwa, jak i stacją korzystającą z naszego szyldu. Za niedopuszczalne uznajemy wykorzystywanie aktualnej sytuacji i podnoszenie cen do poziomów, które nie znajdują żadnego uzasadnienia w czynnikach kształtujących ceny detaliczne. Zapewniamy, że będziemy weryfikować wszystkie doniesienia dotyczące manipulacji cenowych i bezwzględnie zwalczać ten proceder
Skąd taki nagły atak paniki? Okazuje się, że może być to zorganizowana akcja. W ciągu ostatnich 48 godzin eksperci Instytutu Badań Internetu i Mediów Społecznościowych zidentyfikowali działanie przynajmniej 3 zorganizowanych grup roboczych, prowadzących dezinformację w obszarze polskich mediów społecznościowych – szczególnie w kanałach Facebook i Twitter.
- Łączne dotarcie komunikatów tych grup estymowane jest na poziomie 2 milionów kontaktów z informacjami - poinformował Instytut Badań Internetu i Mediów Społecznościowych.
Grupy te szczególnie nasiliły swoje działanie w zakresie dezinformacji na temat cen i dostępności paliw w Polsce oraz osłabiania marek polskich przedsiębiorstw. Pomimo wielokrotnej blokady przez serwisy społecznościowe kont tychże grup, wciąż tworzą one nową infrastrukturę do prowadzenia działań
- dodano w komunikacie.
Niestety, do dezinformacji mającej na celu wywołanie paniki w społeczeństwie dołączyło także - świadomie lub nie, ciężko stwierdzić - wiele mediów. Przykładem tego, jak media społecznościowe lub media lokalne mogą oddziaływać na społeczeństwo w kwestii wywoływania chaosu lub paniki, były wczorajsze kolejki w Ostrołęce na stacjach paliw lub dzisiejsze kolejki do bankomatów czy banków (choć NBP zapewnia, że gotówki nie zabraknie).
Wcześniej można było przeczytać następujące hasła w mediach:
- Widmo napadu Rosji na nasz kraj spędza sen z powiek wielu Polakom.
- Czy ostrołęczanie robią zapasy na wypadek konfliktu?
- Dopiero po południu widać, jak bardzo mieszkańcy regionu boją się o bezpieczeństwo.
- Ludzie ruszyli na zakupy. Robią zapasy żywności.
- Ostrołęczanie nie wierzą w zapewnienia rządu o gwarancjach bezpieczeństwa NATO.
- Niespokojne niebo nad Ostrołęką. Potężny amerykański bombowiec krąży nad regionem (...) Samolot jest przystosowany do przenoszenia broni nuklearnej.
- Czy zaczyna brakować gotówki?
- Ostrołęczanie wczoraj okupowali stacje paliw. Dziś szturmują banki. Co sie dzieje?
- Czy oznacza to, że zabraknie paliwa?
Takie slogany na pewno nie przyczyniły się do utrzymania spokoju. Efekty widać było na stacjach benzynowych, bo w sklepach ruch raczej znacząco nie odbiegał od normy - nie zaobserwowaliśmy tego zarówno wczoraj około południa, jak i w godzinach popołudniowych, gdzie zawsze liczba klientów jest większa.
- Nie ulegajcie dezinformacji! Nie siejcie paniki! Czytajcie wiarygodne źródła! Nie dajcie się manipulować! - napisał na Twitterze rzecznik Wojsk Obrony Terytorialnej płk Marek Pietrzak. Wskazał, jakie fake newsy pojawiają się w przestrzeni publicznej (także w formie pytań z tezą): o braku paliwa, gotówki w bankach czy o powszechnej mobilizacji armii.