W czwartkowy poranek spokój nowego osiedla w Ostrołęce zakłócił nagły alarm. Mieszkańcy z niepokojem wyglądali przez okna, gdy przed budynkiem pojawił się wóz strażacki. Nikt nie spodziewał się, że za dramatycznie brzmiącym zgłoszeniem kryje się… tak nietypowy powód.
17 kwietnia, w jednym z nowo wybudowanych bloków przy ulicy Ostrołęckich Harcerzy, rozległ się alarm zainstalowany w windzie. Zaniepokojeni mieszkańcy niezwłocznie zawiadomili służby ratunkowe, a na miejscu pojawiła się jednostka straży pożarnej z Ostrołęki. Zgłoszenie mówiło o osobie uwięzionej w kabinie dźwigu, potrzebującej pilnej pomocy.
Jak się okazało na miejscu, nie doszło do żadnej usterki technicznej. Winda zatrzymała się automatycznie po uruchomieniu przycisku alarmowego. Przyczyna? Zaskakująco ludzka… i bardzo emocjonalna.
Według relacji strażaków, do kabiny windy wchodziła jedna z mieszkanek bloku, prowadząc swojego psa. W momencie zamykania drzwi pupil wyrwał się i uciekł w nieznanym kierunku. Kobieta, spanikowana i przerażona możliwością, że coś może mu się stać, zdążyła jedynie wcisnąć alarm, po czym drzwi się zatrzasnęły, a winda zatrzymała.
Strażacy, którzy przybyli na miejsce kilka minut po zgłoszeniu, najpierw uwolnili uwięzioną kobietę, a następnie rozpoczęli poszukiwania zaginionego czworonoga. Na szczęście, historia zakończyła się szczęśliwie – pies został odnaleziony cały i zdrowy niedaleko bloku.
Choć interwencja była nietypowa, strażacy podkreślają, że każda sytuacja, w której ktoś odczuwa realne zagrożenie, wymaga reakcji.