W 1936 roku prasa opisywała powstanie szkoły tańca w Ostrołęce. Nie miała ona jednak dobrej renomy, a to za sprawą nauczyciela, który - według lokalnej gazety - miał niestosownie zachowywać się wobec pań, a nawet... spoliczkować pianistę.
- Przed kilku tygodniami zjechał do Ostrołęki niejaki Wilhelm Geiger, recte Skrzypkowski, który otworzył szkołę tańców p.n. „Wir”. Zapisało się sporo osób chętnych opanowania sztuki tańca i byłoby wszystko w porządku, gdyby nie wyjątkowy brak taktu ze strony p. Geigera i z tej tylko racji zajmujemy się tym panem - pisał "Przegląd Ostrołęcki" w marcu 1936 r.
"Pan ten, w sposób przypominający zaloty apasza w melinie, zachowuje się wobec pań z towarzystwa, wywołując niemiłe dla nich sytuacje" - pisała gazeta, nie zostawiając na Geigerze suchej nitki.
Doszło nawet do niebezpiecznej sytuacji:
Poza tern ostatnio zpoliczkował bez powodu w obecności osób z towarzystwa swego pianistę, będącego na jego utrzymaniu, co wywołało przeciwko grubijańskiemu nauczycielowi tańca powszechne oburzenie do tego stopnia, że musiał uciec z sali tańca.
Jak widać, taniec nie zawsze potrafił łagodzić obyczaje...