W czwartek w Sądzie Rejonowym dla Warszawy Śródmieścia odbyło się posiedzenie dotyczące zażalenia Stowarzyszenia Solidarni 2010 na odmowę wszczęcia przez prokuraturę postępowania w sprawie oskarżenia premiera Tuska o zdradę dyplomatyczną i niedopełnienie obowiązków służbowych.
Po odczytaniu przez panią sędzię Małgorzatę Drewin treści złożonego przez Solidarnych 2010 zażalenia na postanowienie o odmowie wszczęcia śledztwa, zabrał głos pełnomocnik Stowarzyszenia - mecenas Stefan Hambura, który stwierdził „zażalenie zasługuje na uwzględnienie i jest zasadne”. Podkreślił przy tym elementarne niezrozumienie przez Prokuraturę Wojskową całości tematu, problematyki i prawa międzynarodowego. W swojej wypowiedzi opierał się m.in. na książce pułkownika Edmunda Klicha. „Jest pewne - mówił mecenas - że umowa została zawarta, a jej skutki widzimy na co dzień: brak dostępu do czarnych skrzynek (znajdują się nadal na terenie Federacji Rosyjskiej); konstytucyjny minister- Jerzy Miller - jedzie do Rosji jako kurier. To potwierdza nierzetelność działania i nierzetelność podejścia w tej sprawie organów władzy publicznej.
Wrak - jeden z podstawowych dowodów w sprawie - do tej pory znajduje się na terenie Rosji (rdzewieje, jest pucowany, czyszczony). Są zacierane w ten sposób dowody pierwotne. (…)
Cała ta sprawa potwierdza tylko, że to porozumienie, ta umowa, która wg artykuły 231 KP, powołując się na par. 3 - umowa ta nie została ratyfikowana, nie została ogłoszona w Dz. U.
Premier zawarł umowę, której treści nawet sam nie znał. Z jednej strony premier powołuje się na Konwencję Chicagowską, a z drugiej strony MAK mówi w swoim stanowisku końcowym, że strona polska zgodziła się na załącznik 13.
To potwierdza fakt, że sprawa ta powinna zostać wyjaśniona, gdyż jedna strona mówi co innego a druga strona - co innego. Na pewno jednak wiemy, że UMOWA TA ZOSTAŁA ZAWARTA. Uzasadnienie pani prokurator jest zatem zupełnie chybione.
Interes publiczny został naruszony, gdyż każdy obywatel ma prawo do zapoznania się z taką umową; powinna ona być ratyfikowana i ogłoszona w Dz. U”.
Według mecenasa Hambury został naruszony również interes prywatny. „Na przykład - mówił mecenas, wskazując na obecnego Andrzeja Melaka - interes mego klienta został naruszony. On nie ma możliwości dostępu do tej umowy. Nie wie w jaki sposób została zawarta, nie wie jaka jest jej treść. Zatem- ZARÓWNO INTERES PUBLICZNY JAK I INTERES PRYWATNY ZOSTAŁ TUTAJ NARUSZONY”. (…)
„Powstała również szkoda, która jest widoczna na co dzień w samym postępowaniu - w postępowaniu prokuratorskim, w postępowaniach cywilnych. Być może inaczej by ta sprawa przebiegała, być może w jednym czy drugim sądzie FR dochodzilibyśmy odszkodowań na rzecz pokrzywdzonych” - zakończył swoje wystąpienia Stefan Hambura.
Jako członek Stowarzyszenia, a jednocześnie bliski ofiary katastrofy - Andrzej Melak w swoim wystąpieniu wspomniał o spotkaniu rodzin pokrzywdzonych z premierem 10 listopada 2010 roku. Wówczas na pytanie dlaczego premier oddał Rosjanom śledztwo, dlaczego odbywa się ono w myśl porozumienia Konwencji Chigagowskiej, która nie dotyczy statków powietrznych wojskowych, premier Tusk odpowiedział: „(..) Przy tym porozumieniu trzeba by było je uzgadniać, prowadzić dalsze negocjacje, natomiast w Konwencji Chigagowskiej mamy, małe co prawda, ale mamy szansę na to, aby uzyskać dostęp do niektórych dowodów przy badaniu wraku”.
Międzynarodowa Organizacja Lotnictwa Cywilnego, do której - jak wspomina Andrzej Melak - pisano skargę i prośbę o pomoc w wyjaśnieniu przyczyn tej katastrofy, odpowiedziała jednoznacznie, że statek powietrzny Polskich Sil Zbrojnych TU-154 o numerze bocznym 101 jest zarejestrowany jako statek powietrzny sił zbrojnych i dlatego też ta organizacja nie bierze na siebie badania przyczyn katastrofy.
„Jest to dowód na to, że kłamstwem jest twierdzenie, że lot z 10 kwietnia 2010 roku był lotem cywilnym. Na pokładzie samolotu był zwierzchnik Polskich Sił Zbrojnych, było ośmiu generałów Armii Polskiej i NATO. Samolot wykonywał lot uzgodniony z Rosjanami, na rosyjskie lotnisko wojskowe. Obowiązywały więc procedury wojskowe. Potwierdził to w całej rozciągłości raport ministra Millera. Sprzeczności wszystkie powodują to, że z wielkim bólem przyjmujemy takie podejście prokuratury, która uniemożliwia nam dotarcie do prawdy”- kontynuował wypowiedź pan Andrzej. Podał tu przykład pani Jadwigi Gosiewskiej, która zaskarżyła niemożność dotarcia do znajdujących się w kancelarii Rady Ministrów dokumentów dot., katastrofy, ale pomimo, że wygrała sprawę , ciągle ma problemy z uzyskaniem dostępu do tychże.
„Jako Stowarzyszenie, a także jako ci, którzy stracili najbliższych, liczymy, że sąd podejmie odpowiednią decyzję, która umożliwi rozwianie tajemnic, które owiewają to śledztwo”- zakończył pan Melak.
Ewa Stankiewicz - prezes stowarzyszenia - w swoim wystąpieniu odwoływała się do faktów: „Premier Polski - w świetle wszelkich dostępnych dokumentów - zgodził się, by decydentem w śledztwie dotyczącym śmierci polskiego Prezydenta była Rosja, nie Polska. Wbrew interesowi Polski utrudnił tym samym dostęp do kluczowych dowodów w jednym z najważniejszych w historii Polski śledztw, zahaczających o bezpieczeństwo Polski.
Kolejny fakt, który można skonfrontować z istniejącymi dokumentami, z którymi nie zapoznała się prokuratura, jest to, że premier nie przedstawił tej decyzji pod rozważanie Rady Ministrów, do czego zobowiązywało go prawo. To był jego obowiązek służbowy, którego on nie dopełnił.
(…) Praworządne, demokratyczne państwo wymaga przestrzegania prawa od każdego obywatela. W świetle zasad demokracji(jak mniemam dla Wysokiego Sądu ma to znaczenie) wszyscy są równi wobec prawa- zarówno zwykły obywatel, jak również premier. Można powiedzieć, że na premierze spoczywa szczególny obowiązek, ponieważ jego decyzje mają wpływ i konsekwencje na życie bardzo wielu ludzi, całego społeczeństwa. Jeśli ktoś ukradnie chleb w sklepie, narazi na szkodę tylko właściciela tego sklepu, natomiast jeśli premier pomyli się- świadomie/nieświadomie, to konsekwencje tego są o wiele większe. My się tutaj domagamy możliwości wyjaśnienia. My nie przesadzamy, my prosimy o możliwość wyjaśnienia. Powstała szkoda w wyniku postępowania premiera. Można powiedzieć, że premier z całą starannością - w państwie prawa - powinien przestrzegać tego prawa. To prawo w wielu kluczowych momentach tutaj zostało złamane. My domagamy się dochodzenia w tej sprawie. To jest wola nie tylko nas, tutaj przybyłych, ale to jest wola setek tysięcy, a może milionów Polaków. Nie jest to żadna demagogia lecz moje głębokie przekonanie.
Ja nie wierzę w demokrację w Polsce m.in. za sprawą polskich sądów. Jednak, jak mniemam, pani sędzia w nią wierzy i jest przekonana, że żyje w demokratycznym kraju, gdzie obywatele są równi przed prawem. Jeśli tak, to chyba nie ma przeszkód, by podjąć decyzję. I zwracam się tutaj do pani sędzi o podjęcie decyzji- zgodnie ze swoim sumieniem - biorąc pod uwagę fakty, a nie przekonania polityczne”.
Z uwagi na konieczność rozpatrywania następnych spraw wyznaczonych na wokandzie w dniu rozprawy,sąd odroczył posiedzenie do dnia 2 października 2012 w celu - jak podkreśliła pani sędzia „przeanalizowania argumentów podniesionych w dniu dzisiejszym w głosach stron, jak również biorąc pod uwagę skomplikowaną materię postępowania związaną z dokonaniem oceny prawnej aktów, na podstawie których podjęto decyzję. A dokonanie tejże oceny będzie związane również z koniecznością zgłębienia kwestii dotyczącej ratyfikacji umów międzynarodowych, zawieraniu tychże umów na forum międzynarodowym. Z tej tez przyczyny - jako że sprawiedliwość nie powinna przede wszystkim kierować się gniewem, jak również sprawiedliwość nie powinna działać pod presją czasu, sąd podjął taką decyzję, a nie inną. Na kolejnym posiedzeniu zostanie ogłoszone postanowienie w tej sprawie”.
Kolejna sprawa - jak podkreśliła sędzia - z uwagi na znaczne zainteresowanie przedmiotem postępowania odbędzie się w większej sali - 258, o godzinie 14.
[źródło: Solidarni2010.pl]