"Super Express" podał, że w latach w latach 2008-2012 rząd Tuska rozdał swoim urzędnikom w ministerstwach 531 mln zł. Najwięcej na premie wydano dla urzędników Ministerstwa Finansów - 95 mln zł, Ministerstwa Rozwoju Regionalnego - 69 mln zł i Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej - 44 mln zł. Urzędnicy kancelarii premiera otrzymali 17 milionów złotych.
- Parę lat temu premier wypowiadał takie słowa: "trzeba wprowadzić tanie państwo, trzeba zamrozić pensje, zacisnąć pasa, trzeba w końcu zredukować administrację". Tymczasem dziś jedna z gazet opublikowała informację o nagrodach, które zostały wypłacone przez ostatnie lata dla urzędników wszystkich ministerstw" - mówił na konferencji rzecznik Sojuszu Dariusz Joński. Przypomniał, że Tusk obiecywał redukcję zatrudnienia w administracji o 10 proc. - Tymczasem, w ostatnich latach przybyło prawie 20 tys. nowych urzędników - skwitował. Z kolei poseł Ryszard Zbrzyzny podkreślił, że za rządów Tuska przybyło też gabinetów politycznych w ministerstwach i urzędach wojewódzkich. - Przy każdym ministerstwie, przy każdym urzędzie wojewódzkim są gabinety polityczne, które zatrudniają od kilku do kilkunastu pracowników. W skali kraju to jest kilkanaście tysięcy osób, które niczemu nie służą, nie przynoszą żadnych dóbr i właściwie nie ponoszą żadnej odpowiedzialności, ale są sowicie wynagradzani - wytykał Zbrzyzny. I zapowiedział złożenie wniosku o informację premiera w tej sprawie. - Żądamy informacji premiera, w jaki sposób przekuwa w życie deklaracje taniego państwa - powiedział Zbrzyzny.