Nie żyje Czesława Pliszka - mistrzyni przędzenia lnu na kołowrotku, wieloletnia członkini zespołu "Kurpianka" z Kadzidła. "Pustoszeją Kurpie. Umierają najprawdziwsi, którzy niczego nie musieli udawać, nikomu się kłaniać, z żadnym diabłem się zadawać" - napisał w mediach społecznościowych wójt Dariusz Łukaszewski.
Z żalem przyjęliśmy wiadomość, że do wieczności odeszła wspaniała Kurpianka, wieloletnia członkini Zespołu "Kurpianka", niezastąpiona Jewa -Matka Pani Młodej w Rajbach Kurpiowskich wystawianych przez nasz zespół, Mistrzyni przędzenia lnu na kołowrotku - Pani Czesława Pliszka z Kadzidła. Pokój Jej Duszy
- poinformował zespół Kurpianka z Kadzidła.
A jednak zmarła. Wydawała się wieczna, od zawsze, do kresu kresów. Najdowcipniejsza Kurpianka. Czarodziejka. Dama w najlepszym tego słowa znaczeniu. Dusza naturalnie piękna. Gawędziarka. Mianowała mnie swoim narzeczonym. Nawet wojewodzie Kozłowskiemu dostało się kiedyś za zbytnią, zdaniem Czesi, poufałość. Miała cudowne poczucie godności, bycia stąd, z konkretnego miejsca. Częstowała dzieci cukierkami, czekoladą, truskawkowymi, malinowymi soczkami. Pamiętała wiele. Tysiące zdarzeń sprzed dziesięcioleci. Zasłużona, ale zawsze skromna. Podczas Wesela Kurpiowskiego, Ginących Zawodów, bibliotecznych spotkań, wizyt w Centrum Kultury Kurpiowskiej, czarowała uśmiechem, potrafiła potańcować, wznieść toast, popróbować bimberku. Czesia. Czesława Pliszkowa. Kobieta dobra, życzliwa, najodleglejsza od najmniejszej choćby zawiści, zazdrości, uprzedzeń. Pustoszeją Kurpie. Umierają najprawdziwsi, którzy niczego nie musieli udawać, nikomu się kłaniać, z żadnym diabłem się zadawać. Pięknie mówiła po kurpiowsku. Żegnaj, Czesiu kochana. Jeśli istnieje podszewka świat, pewnie się obacem, jeśli puste jest niebo, to przecież zachowamy w Pamięci Czesiową dobroć i prawdziwość
- tak śp. Czesławę Pliszkę wspomina wójt gminy Kadzidło Dariusz Łukaszewski.
Bliskim śp. Czesławy Pliszki składamy wyrazy współczucia.