Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia

Na pierwszej sesji rady miasta obecnej kadencji prezydent Łukasz Kulik zapewniał, że w ciągu tygodnia ujawni wysokość nagród, wypłacanych przez poprzedniego prezydenta Janusza Kotowskiego. Mijają dni, miesiące, a w tej kwestii wciąż cisza. Interweniować próbował radny Jacek Łuba, ale bez powodzenia.

W marcu ubiegłego roku Łukasz Kulik (jeszcze jako radny) zwrócił się do ówczesnego prezydenta Janusza Kotowskiego z prośbą o udostępnienie informacji dotyczących wszelkich dodatkowych wynagrodzeń (premii, dodatków i innych) wypłaconych przez Urząd Miasta w trakcie kadencji. W odpowiedzi Kulik usłyszał od prezydenta Janusza Kotowskiego, że wypłatę nagród określa regulamin, a pełna jawność w tej kwestii nie jest możliwa. Pisaliśmy o tym w naszym serwisie.

- Mając na uwadze wynikającą z przepisów ochronę danych osobowych i dóbr osobistych pracowników nie jest możliwe wykonanie fotokopii dokumentacji płacowej, obejmującej wypłaty nagród - odpowiedział wówczas Kotowski.

To jednak nie powstrzymało Łukasza Kulika przed drążeniem sprawy. Do Kotowskiego trafiła kolejna interpelacja. Tym razem Kulik dołączył ten wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego z 2016 roku. Sprawa dotyczyła wówczas podobnej sytuacji, z tym, że w tym przypadku organem pytający nie był radny, lecz redaktor naczelny czasopisma. Kolejny raz uzyskał odpowiedź odmowną.

- Wskazanie wysokości nagród przyznanych wszystkim pracownikom urzędu dotyka sfery ad personam. W związku z powyższym, mając na uwadze wynikającą z przepisów ochronę danych osobowych i dóbr osobistych pracowników, nie jest możliwe dokonanie fotokopii dokumentacji płacowej obejmującej wypłatę nagród - odpowiedział Kotowski.

Minął niespełna rok, a w międzyczasie Łukasz Kulik został prezydentem Ostrołęki. Już na pierwszej sesji rady miasta zapowiadał, że nagrody poprzednika zostaną ujawnione "w ciągu tygodnia". Przypomnijmy wypowiedź prezydenta, jaką skierował on do radnego Jerzego Grabowskiego.

- Chcę Pana zapewnić, jeżeli chodzi o te wynagrodzenia i tą przejrzystość, że w przeciągu tygodnia będziemy w stanie opublikować pełną kwotę nagród przyznawanych w ciągu ostatnich czterech lat w naszym mieście, wraz z uzasadnieniem formalnym, z czego to wynikało. Mieszkańcy mogą już oczekiwać tego ruchu z mojej strony, do czego zresztą się zobowiązałem - mówił Łukasz Kulik dokładnie 22 listopada 2018 roku na inauguracyjnej sesji rady miasta. Prezydent nie dotrzymał jednak zapewnienia.

Minęło już sporo czasu, a kawy na ławę, jak nie było - tak nie ma. Dlatego radny Jacek Łuba z klubu radnych Bezpartyjne Miasto złożył taką samą interpelację jak Łukasz Kulik, niemal przed rokiem. Liczył oczywiście na to, że opinia publiczna pozna w końcu wysokość nagród wypłacanych przez poprzedniego prezydenta, o których krążą już niemal legendy. Ale... nie pozna, albo pozna w okrojonej wersji.

- Zakres przygotowania odpowiedzi na Pana interpelację jest bardzo szeroki i wymaga dużego nakładu czasu. Chciałbym dodać, że obecnie w Urzędzie jest przeprowadzany audyt, który między innymi obejmuje tematykę wypłacanych nagród, premii i dodatków za lata 2017-2018. Jego wyniki będą prawdopodobnie znane w lutym br. Ustalenia z audytu będą w zakresie dopuszczalnym przez prawo udostępnione radnym na wniosek. Jednocześnie chciałbym poinformować, że nie wszystkich pracowników wynagrodzenia mogą być ujawnione. Wskazanie osób, bez ich zgody (nie dotyczy osób pełniących funkcje publiczne), którym dodatki, premie były wypłacane oraz wysokości przyznanych kwot, czy wykonywanie fotokopii dokumentów, na podstawie których były przyznane, stanowiłoby naruszenie ich dóbr osobistych - odpisał radnemu prezydent Łukasz Kulik, przypominając również kilka punktów z regulaminu. Na piśmie jest również pieczątka i podpis Anety Gutowskiej-Grucelskiej, sekretarza miasta.

Jak widać, niewykluczone, że większość wysokości nagród, o których swego czasu było tak głośno, może w ogóle nie dotrzeć do opinii publicznej. Pozostaje nam czekać na wyniki audytu, być może wtedy dowiemy się więcej.