W ostatnim czasie sporo działo się wokół miejskich inwestycji. Przy Padlewskiego i Sierakowskiego doszło do zniszczeń, ale właściciel jednej z firm budowlanych twierdzi, że ujawnił również inną zaskakującą sytuację. "Pojechałem na teren budowy i zobaczyłem stojących w wykopie i grzebiących w nim panów. Kiedy krzyknąłem co tam robią, rozeszli się szybko w przeciwnych kierunkach. Sytuacja ta jest bardzo podejrzana i złożyłem zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa" - informuje w piśmie do radnych, prosząc o wyjaśnienie "podejrzenia nieuczciwej konkurencji".
- Zwracam się z prośbą o wyjaśnienie podejrzenia nieuczciwej konkurencji ze wsparciem urzędników Urzędu Miasta Ostrołęka - pisze na początku swojego pisma do radnych ostrołęcki przedsiębiorca. O tym, że w ostatnim czasie doszło do zniszczeń nowej drogi przy ul. Padlewskiego i Sierakowskiego, pisaliśmy już w naszym serwisie. Straty są ogromne, bo ktoś rozlał substancję, która zniszczyła nawierzchnię. Straty oszacowano na 375 tysięcy złotych.
Autor pisma jest podwykonawcą na tej inwestycji i wskazuje, że już wcześniej systematycznie miało dochodzić do aktów wandalizmu na terenie budowy. Wskazał też z imienia i nazwiska osobę, która miała pojawiać się na budowie. Piszący list twierdzi, że to Marek T. - biznesmen z branży budowlanej, który w 2018 roku otrzymał pełnomocnictwo od prezydenta Ostrołęki Łukasza Kulika i na jego podstawie miał prawo m.in. do wglądu w dokumentację dotyczącą inwestycji.
Jestem przedsiębiorcą branży drogowo-budowlanej z wieloletnim stażem. W roku 2020 jestem m.in. podwykonawcą na budowie ulicy Padlewskiego i Sierakowskiego. Podczas tych prac zdarzały się sytuacje polegające na: zniszczeniu świeżo osadzonych krawężników, przekładaniu punktów geodezyjnych wg których później niewłaściwie układano kostkę i konieczne było ponowne jej układanie, itp. Dodatkowo, mimo niezakończonych robót, do Urzędu Miasta wpływały informacje od Pana Marka T., przedsiębiorcy aktualnie wykluczonego z przetargów, a jednocześnie nadal wykonującego prace na rzecz miejskich spółek, np. OPWiK, o rzekomych nieprawidłowościach podczas budowy. Skutkowało to kontrolami i koniecznymi w związku z tym przerwami w pracach. Pan Marek T. był widywany wielokrotnie, poza godzinami prowadzenia robót, na terenie budowy, mimo oznakowania o zakazie wstępu
- napisał przedsiębiorca do radnych.
Ale to nie koniec. Przedsiębiorca twierdzi, że kilka dni temu nakrył na terenie prowadzonej przez siebie inwestycji dwie osoby, wśród których mieli - według jego relacji - być właściciel konkurencyjnej firmy oraz... miejski urzędnik.
Obecnie jestem wykonawcą inwestycji: Budowa chodnika i ścieżki rowerowej na ulicy Sienkiewicza. Ze względu na dość liczne zmiany w projekcie budowlanym wprowadzane podczas prowadzenia robót, nie idą one zbyt płynnie. Niemniej robimy wszystko, żeby mimo dodatkowych robót dotrzymać terminu zakończenia inwestycji. W niedzielę 18.10.2020 pojechałem na teren budowy i zobaczyłem stojących w wykopie i grzebiących w nim panów: Marka T. i podinspektora Wydziału Inwestycji Urzędu Miasta Edwarda F., kiedy krzyknąłem co tam robią, rozeszli się szybko w przeciwnych kierunkach. Sytuacja ta jest bardzo podejrzana i złożyłem zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa
- opisuje.
- Proszę Państwa Radnych o pomoc w wyjaśnieniu: Co robił urzędnik miejski w świąteczny dzień na placu budowy z właścicielem konkurencyjnej firmy? Czy jest to standardowe zachowanie pracowników Urzędu Miasta? A jeśli tak, to czy inne inwestycje miejskie są również tak wnikliwie nadzorowane? - pisze właściciel firmy budowlanej. Warto zaznaczyć, że to tylko relacja jednej strony, a sprawa została zgłoszona na policję i to mundurowi wyjaśnią, czy doszło czynów zabronionych.
Jak się dowiedzieliśmy, podczas wczorajszych obrad komisji Gospodarki Komunalnej, Infrastruktury Technicznej i Ochrony Środowiska radny Mariusz Popielarz (KO) złożył wniosek o wyjaśnienie tej sprawy przez prezydenta miasta podczas najbliższej sesji rady miasta. Być może wtedy poznamy szczegóły tej sprawy i dowiemy się, czy taka sytuacja mogła mieć miejsce i jak tę kwestię wyjaśniają władze miasta.