Do chwili obecnej nikt nie poniósł konsekwencji za przecieki, jakie pojawiły się na maturze w 2020 roku. Śledztwo w tej sprawie prowadziła ostrołęcka prokuratura, ale zostało ono zawieszone - informuje RMF FM. Trop w tej sprawie prowadzi do Irlandii.
Tuż przed egzaminem maturalnym z języka polskiego w 2020 roku odnotowano wzrost wyszukiwania w Google fraz związanych z tematem wypowiedzi pisemnej z egzaminu. Między 7.00 a 9.00 (kiedy rozpoczął się egzamin) na Podlasiu miało dochodzić do wyszukiwania takich fraz, które mogłyby wskazywać, że ktoś zna temat wypracowania z matury.
Śledztwo w tej sprawie trafiło najpierw do Warszawy, a później do Ostrołęki. Jak dowiedziało się radio RMF FM, śledztwo zostało zawieszone, gdyż władze Irlandii nie odpowiedziały jeszcze na wniosek o międzynardową pomoc prawną. Analizy, jakie miały zostać przeprowadzone przez śledczych, wskazują, że to z tego kraju logować miały się osoby, które mogą mieć coś wspólnego z przeciekiem.
- Prokuratura zapewnia, że gdy tylko dokumenty trafią do Polski, zostaną przetłumaczone, a śledztwo odwieszone - dodaje RMF FM.
Co ciekawe, podobne zdarzenie miało miejsce w 2021 roku. CKE zgłosiła sprawę na policję, a frazy zbliżone z tematami na maturach znów wyszukiwano na Podlasiu.