Prezydent Ostrołęki Łukasz Kulik osobiście zaangażował się w pomoc dla obywateli ogarniętej wojną Ukrainy. Z darami, które zebrali ostrołęczanie, pojechał na granicę. Rano na żywo opowiadał, jaka jest obecnie sytuacja w ośrodku, do którego dotarł.
Mieszkańcy Ostrołęki licznie odpowiedzieli na apel o gromadzenie darów, które pojechały z pomocą humanitarną dla Ukraińców w okolice granicy. Rano mieliśmy dowód na to, że dotarły na miejsce. Ogłosił to sam włodarz miasta.
- Pozdrawiam z Dorohuska, jest godzina 5:55, jesteśmy tu od 3 w nocy, przywieźliśmy rzeczy, które nam spakowaliście - powiedział prezydent Ostrołęki w transmisji na żywo.
Prezydent Łukasz Kulik pokazał, że jest w ośrodku pomocy, z którego kierowani są uchodźcy z najbliższego przejścia granicznego.
Generalnie docenić warto docenić Wojciecha Sawę, wójta gminy Dorohuck, który zorganizował to własnym sumptem, zorganizował wolontariuszy. W tej chwili tu śpi około 60 osób, które czekają na swoich znajomych i rodziny.
- Jesteśmy w takiej sytuacji, że połowę tego jedzenia przekazaliśmy straży pożarnej, która zdołała podjechać pod granicę, gdzie ukraiński autobus wracający z Polski załadował to jedzenie do siebie i przewiózł do to strefy miedzy dwoma krajami. W tej strefie to jedzenie jest wyładowywane, bo tam oczekuje najwięcej osób - relacjonował Łukasz Kulik.
Potrzebne są takie produkty, jak:
- woda, zarówno w małych butelkach dla dzieci jak i dużych (max. 1,5l),
- nawilżane chusteczki,
- pampersy w różnych rozmiarach,
- konserwy mięsne, pasztety w puszkach,
- pieczywo krojone,
- parówki dla dzieci,
- musy owocowe,
- mleko UHT,
- obiadki w słoiczkach,
- ciastka,
- batony energetyczne,
- maseczki jednorazowe,
- ręczniki papierowe,
- sztućce jednorazowe.