Prawo jazdy za kasę lub za... usługi medyczne - tak przed laty wyglądało egzaminowanie przyszłych kierowców w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego w Ostrołęce. Trwający kilka lat proces w sprawie korupcji zakończył się skazaniem wielu osób, w tym dwóch egzaminatorów. Ujawniamy kulisy korupcyjnego procederu, który przed laty wstrząsnął Ostrołęką.
Wieloletni proces
Afera korupcyjna w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego w Ostrołęce ujrzała światło dzienne w 2009 roku, kiedy to funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego zatrzymali 10 osób w sprawie dotyczącej wręczania łapówek w zamian za zdane egzaminy na prawo jazdy. Po trwającym blisko dwa lata śledztwie, 30 czerwca 2011 roku, ostrołęcka prokuratura skierowała w tej sprawie akt oskarżenia do sądu. Głównymi oskarżonymi byli dwaj egzaminatorzy – Zdzisław G. i Zdzisław Czesław B. Oprócz nich, na ławie oskarżonych zasiadły także inne osoby, którym zarzucano pośredniczenie w łapówkarstwie czy wręczanie łapówek w zamian za zdany egzamin.
- Jako firma nie mamy sobie nic do zarzucenia. Nie wiadomo jeszcze, jak ta sprawa się zakończy, ale prawdopodobnie wszystko to była wina pośredników – mówił nam 10 lat temu Dariusz Mierzejewski, ówczesny p.o. dyrektora WORD. - Osobiście bardzo ubolewam nad całą sprawą. Przez nią osoby, które teraz nie zdają egzaminu, są bardzo krytycznie nastawione do naszej firmy – tłumaczył, wskazując, że wizerunek WORD został mocno nadszarpnięty przez korupcyjny proceder.
Proces toczył się przed ostrołęckimi sądami – najpierw Rejonowym, następnie Okręgowym. Ze względu na ogrom materiału dowodowego, na wyrok trzeba było czekać wiele lat. Ostateczne rozstrzygnięcie, w postaci prawomocnego orzeczenia, zapadło w Sądzie Okręgowym w Ostrołęce po 8 latach od rozpoczęcia procesu, czyli w listopadzie 2020 roku. O tym, że sprawa jest dużego kalibru, niech świadczy fakt, że sam wyrok w tej sprawie liczy ok. 30 stron, a uzasadnienie – kolejne 100. Udało nam się dotrzeć do szczegółów tej sprawy.
Łącznie w korupcyjny proceder zamieszane było kilkadziesiąt osób. Wiele z nich dobrowolnie poddało się karze, inni odpowiadali za swoje czyny przed sądem. Najpoważniejsze zarzuty dotyczyły dwóch egzaminatorów.
Prawko za kasę i… usługi medyczne
Aby zdać egzamin na prawo jazdy w Ostrołęce, trzeba było zapłacić albo… załatwić egzaminatorowi lub jego znajomym wizytę u lekarza. Oskarżeni egzaminatorzy mieli przyjmować nie tylko korzyści majątkowe, ale i osobiste.
Egzaminator WORD w Ostrołęce Zdzisław G. został oskarżony łącznie o 33 przestępstwa. Aż 24 z nich dotyczyły przyjmowania korzyści majątkowej (bądź przyjęcia obietnicy wręczenia takiej korzyści) w związku z pełnieniem swojej funkcji w celu uzyskania przez zdającego pozytywnego wyniku egzaminu na prawo jazdy. Łącznie od lipca 2004 roku do stycznia 2008 roku B. miał przyjąć 17 200 złotych. Kolejne 7 zarzutów dotyczyło przestępstw powoływania się na wpływy w WORD i podejmowania się pośrednictwa w załatwieniu pozytywnego wyniku z egzaminu na prawo jazdy w zamian za obietnicę lub otrzymanie korzyści majątkowej lub osobistej w łącznej wysokości 4 900 złotych.
To jednak nie koniec. G. odpowiadał także za kradzież własności intelektualnej, polegającej na uzyskaniu bez zgody osoby uprawnionej 51 programów komputerowych w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, a także paserstwa kradzieży intelektualnej polegającego na nabyciu w nieustalony sposób 3 programów komputerowych pochodzących z przestępstwa, uzyskanych bez zgody osoby uprawnionej.
Drugim oskarżonym egzaminatorem był Zdzisław Czesław B. Oskarżono go o popełnienie 13 przestępstw od lutego 2007 roku do grudnia 2009 roku. Ten egzaminator miał przyjmować korzyści osobiste w zamian za pomoc w uzyskaniu przez zdającego egzamin pozytywnego wyniku z egzaminu na prawo jazdy przeprowadzanego przez WORD w Ostrołęce. Jakie to korzyści? Ułatwienie dostępu do opieki medycznej, badań specjalistycznych i innych usług medycznych dla niego, osób jemu najbliższych oraz jego znajomych.
Na ławie oskarżonych zasiadło także dziesięć innych osób. Byli oni oskarżeni o podjęcie się pośrednictwa w załatwieniu pozytywnego wyniku egzaminu na prawo jazdy; wręczania łapówki egzaminatorowi w zamian za pozytywny wynik egzaminu lub za pośredniczenie w załatwieniu pozytywnego zaliczenia egzaminu.
Pierwszy wyrok…
Proces przed Sądem Rejonowym w Ostrołęce toczył się przez sześć lat. Wyrok w pierwszej instancji w sprawie zapadł 14 grudnia 2018 roku.
- Zdzisława G. sąd uznał za winnego dokonania zarzuconych mu czynów, dokonując modyfikacji opisu czynów oraz ich kwalifikacji prawnej oraz podstawy skazania i wymierzył karę łączną 2 lat i 6 miesięcy pozbawienia wolności oraz grzywnę w wysokości 60.000 złotych, nadto, orzekł przepadek na rzecz Skarbu Państwa równowartości korzyści majątkowej w kwocie 18.220 zł i orzekł o obowiązku naprawienia szkody na rzecz właściciela własności intelektualnej, a na poczet orzeczonej kary zaliczył okres tymczasowego aresztowania – poinformował nas sędzia Marcin Korajczyk, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Ostrołęce.
Skazany został także drugi egzaminator – Zdzisław Czesław B.
- Sąd uznał go za winnego dokonania zarzuconych mu czynów dokonując modyfikacji opisu czynów oraz ich kwalifikacji prawnej i podstawy skazania i wymierzył mu karę łączną roku i 8 miesięcy pozbawienia wolności; której wykonanie warunkowo zawiesił na 3 letni okras próby; nadto wymierzył mu grzywnę w wysokości 20.000 złotych; a na poczet grzywny zaliczył okres tymczasowego aresztowania uznając grzywnę za wykonaną do kwoty 6.200 zł – informuje sędzia Korajczyk.
Jak poinformował nas rzecznik prasowy ostrołęckiego sądu, „pozostali oskarżeni zostali uznani za winnych zarzuconych im czynów, a wymierzone im kary wynosiły od 6 miesięcy do roku i dwóch miesięcy pozbawienia wolności; przy czym zostały one warunkowo zawieszone na okres 2 lat próby oraz wymierzono im grzywny w wysokości od 900 zł do 3.000 zł, na które zostały zaliczone okresy zatrzymania”. Ponadto wszyscy oskarżeni zostali obciążeni kosztami procesu związanymi z ich udziałem w sprawie.
… i apelacja
Wyrok, jaki zapadł w Sądzie Rejonowym w Ostrołęce, nie zamknął procesu w sprawie korupcji w WORD. Apelację złożył oskarżony Zdzisław G. i jego obrońca, także obrońca Zdzisława Czesława B. oraz obrońca jednego z pozostałych oskarżonych – Jarosława Z.
- Sąd Okręgowy w Ostrołęce wyrokiem z 4 listopada 2020 roku, zmienił zaskarżony wyrok w ten tylko sposób, że jednego z oskarżonych – który według zarzutów miał udzielić osobie trzeciej obietnicy korzyści majątkowej w zamian za wywarcie wpływu na egzaminatorów WORD w Ostrołęce – uniewinnił od popełnienia zarzucanych mu czynów i koszty sądowe związane z udziałem tego z oskarżonych w postępowaniu przejął na rachunek Skarbu Państwa, to niemniej jednak w pozostałym zakresie – co do Zdzisława G. oraz Zdzisława Czesława B. – zaskarżony wyrok utrzymał w mocy i orzekł o kosztach procesu – poinformował nas sędzia Marcin Korajczyk.
Miażdżące dowody
Sąd Okręgowy uznał, że dowody przeciwko egzaminatorowi WORD Zdzisławowi G., którego kara była najwyższa, są przekonujące i pewne, a jedynym dowodem który miałby świadczyć o jego niewinności mogłyby być... tylko jego zeznania - które stanowić miały próbę uniknięcia odpowiedzialności karnej. Były już egzaminator twierdził m.in., że świadkowie w tej sprawie działali przeciwko niemu w zmowie. - Twierdzenia takie są zwyczajnie nieprawdziwe by nie rzec, że infantylne - wskazał sąd.
Przesłuchiwani w tej sprawie świadkowie ze szczegółami opisywali na czym polegał korupcyjny proceder, w jaki sposób dochodziło do ustalenia zdawania egzaminu oraz sposobu i miejsca przekazania pieniędzy. Co ciekawe, część świadków - nie znając nawet danych Zdzisława G. - miała wskazać, jako miejsce spotkań czy przekazania łapówek... jego mieszkanie.
- Twierdzenia jakoby świadkowie kłamali a jedynie oskarżony mówił prawdę, są zwyczajnie gołosłowne – wyjaśnił sąd, podkreślając, że rozbieżności w zeznaniach wynikają tylko z długiego okresu czasu, jaki upłynął od wskazanych wydarzeń.
- Sam zaś oskarżony w treści swojej apelacji powołuje się na całkowicie subiektywnie i selektywnie wybrane fragmenty dowodów, które w jego ocenie przeczą jego sprawstwu. Stara się przekonać, iż zapis jednej czy nawet kilku rozmów telefonicznych czy też część treści zeznań bądź wyjaśnień świadczą o jego niewinności – wskazał sąd, dodając: Trudno o bardziej gołosłowne twierdzenia. Oskarżony bądź nie dostrzega dowodów ewidentnie go obciążających bądź też stara się wykazać, że padł ofiarą jakiejś zmowy.
Karę m.in. 2,5 roku więzienia i 60 tysięcy złotych grzywny dla Zdzisława G. Sąd Okręgowy uznał za adekwatną i uzasadnioną. - Oskarżony działając z całą świadomością i rozmyślnością wykorzystywał swoją pozycję dla osiągnięcia korzyści majątkowej. W oczywisty sposób łamał tak normy prawne jak i etyczne, czyniąc to przez bardzo długi czas – wskazano.
Odbudowa zaufania
Afera korupcyjna w WORD skończyła się wyrokami dla dwóch egzaminatorów. Rzecz jasna nie pracują oni już od dawna w Ośrodku, ale i tak sprawa położyła się cieniem na jednostce, która przez lata uzyskiwała doskonałe wyniki, jeżeli chodzi o egzaminowanie przyszłych uczestników ruchu drogowego.
Przez lata wyrobiona została opinia, że w Ostrołęce zdaje się zdecydowanie lepiej niż w większych miejscowościach. Stąd też na ulicach miasta "elki" z dużo większych ośrodków, jak również z niemal wszystkich ościennych miejscowości. Wielu przyszłych kierowców uczyło się na ulicach Ostrołęki, by później tutaj zdawać egzamin.
Jak zmieniała się zdawalność? W 2009 roku, kiedy wybuchła wspomniana afera, teorię w WORD Ostrołęka zdawało średnio 81,88 procent, praktykę - 45,59 procent. Przez lata ta statystyka mocno się zmieniła, ale metamorfozę przechodził też sam egzamin, w szczególności teroretyczny (dziś zdać go zdecydowanie trudniej, jak przed laty). W ubiegłym roku teoretyczne egzaminy zdało 61,6 procent podchodzących do egzaminu. Z kolei egzamin praktyczny dziś zdawany jest dużo lepiej - na poziomie 56,42 procent.
Najważniejsze jednak, by egzamin zdawany był uczciwie. Chodzi bowiem o bezpieczeństwo na drodze.