Potężny kryzys ostrołęckiej PO. Kania: "Lider powinien honorowo podać się do dymisji"

Takiego kryzysu w ostrołęckiej Platformie Obywatelskiej nie było od dawna. Kandydaci, dotychczas kojarzeni z Platformą, składają legitymacje partyjne lub startują z konkurencyjnych komitetów wyborczych. Do tego wyszło na jaw, że na listach Koalicji Obywatelskiej znalazł się przestępca skazany za oszustwa. Czy PO jeszcze ma szansę się podnieść?

Przypomnijmy, w ostatnich dniach na jaw wyszła wiadomość, że jeden z kandydatów Koalicji Obywatelskiej do rady miasta, był skazany prawomocnym wyrokiem za oszustwa internetowe. Miał oszukiwać ludzi na portalach aukcyjnych, a kwota na jaką to zrobił to ponad 40 tysięcy złotych. Łukasz Podmostko - do wczoraj członek Nowoczesnej - zrezygnował już z kandydowania, ale niesmak pozostał. O sytuacji pisaliśmy w naszym serwisie. Wszystko wskazuje na to, że kandydaturę Podmostki musieli zatwierdzić liderzy Koalicji Obywatelskiej - Mariusz Popielarz (kandydat na prezydenta miasta) i Bartosz Truszkowski (szef ostrołęckiego koła Nowoczesnej).

- To, że taki kandydat znalazł się na listach jednego z komitetów wyborczych, to pokazuje, jak niedojrzała politycznie jest sytuacja liderów tego ugrupowania. Jeśli ktoś doprowadza do tego, żeby taka osoba była na listach wyborczych, to znaczy, że lidera kandydującego na prezydenta miasta to dyskwalifikuje ze wszystkiego. Lider, który dopuścił do tego, że taka osoba kandydowała, powinien honorowo podać się do dymisji, złożyć wszelkie funkcje polityczne. On odpowiada za to wszystko. Z tego co widzę, niektórzy zachowują się, jakby nic się nie stało. Jest to bardzo niepoważne - mówi Andrzej Kania, były poseł z ramienia Platformy Obywatelskiej, dziś działacz Porozumienia Jarosława Gowina.

Ostrołęcka Platforma Obywatelska boryka się ze sporym kryzysem personalnym. W koalicji z Nowoczesną na listach pojawiły się takie nazwiska jak wspomniany wcześniej Podmostko, ale warto też wspomnieć o tych, którzy odeszli. Były sekretarz PO Dariusz Małkowski wystąpił z Platformy Obywatelskiej i stał się osobą bezpartyjną. Z kolei w przypadku Macieja Kleczkowskiego nie wiadomo, czy złożył on legitymację partyjną. Faktem jest, że jest to sowicie opłacany (ponad 120 tys. zł. rocznie) wicedyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Ostrołęce, podlegającego pod władze wojewódzkie, gdzie rządzi koalicja PO-PSL. Startuje jednak z komitetu Łukasza Kulika.

- Maciej Kleczkowski jest jednym z przykładów, bo to jest do niedawna znana postać ostrołęckiej Platformy. Ale oprócz pana Kleczkowskiego, odszedł z PO do innego komitetu odszedł pan Dariusz Małkowski. Mało tego, z Platformy odszedł do niedawna zastępca dyrektora szpitala pan Czesław Duszak. Jeśli są jakieś względy merytoryczne zmiany komitetu, to jak najbardziej. Przecież ja też zmieniłem barwy polityczne, ale ja zmieniłem ze względu na to, że Platforma skręciła niestety ostro w lewo. Mój światopogląd i wartości, które wyznaję, nie pozwoliłyby mi dalej funkcjonować w tym ugrupowaniu. Natomiast nie znam przyczyn, które kierowały tymi panami - wyjaśnia Kania.

Jak podkreśla były poseł, wyborcy mogą być zawiedzeni postawą Macieja Kleczkowskiego, będącego jedną z twarzy ostrołęckiej Platformy Obywatelskiej. Dlatego Kania apeluje o to, by wytłumaczyć wyborcom swoją decyzję o starcie z konkurencyjnego komitetu.

- Namawiam wszystkich panów do tego, żeby wytłumaczyć wyborcom swoją decyzję. Maciej Kleczkowski jest radnym z ramienia Platformy Obywatelskiej i on powinien to wytłumaczyć mieszkańcom, dlaczego odszedł, co nim kierowało. Jeśli kierował nim osobisty i partykularny interes to jest to naganne. Jeśli były inne przyczyny, to niech powie to swoim wyborcom, bo ludzie są trochę zawiedzeni. Ja nie ukrywałem swojego odejścia i mówię to cały czas, że Platforma skręciła w lewo, więc odszedłem. Dlaczego odeszli panowie Kleczkowski, Małkowski i Duszak? Nie umiem odpowiedzieć, ale wyborcom należą słowa wyjaśnienia, bo tak trzeba traktować wyborców i zwolenników danej partii - kończy Kania.

Wybory samorządowe odbędą się 21 października br.