Poseł Partii Republikańskiej Arkadiusz Czartoryski znany jest ze swojego zaangażowania w kwestię budowy w Ostrołęce nowej elektrowni. Projekt węglowy został zakończony kosztowną rozbiórką, a obecnie w planach jest elektrownia gazowa. Co o tym sądzi poseł z Ostrołęki? O tym mówi w obszernej rozmowie z eOstroleka.pl.
Elektrownia C w Ostrołęce, której budowa wstrzymana została w 2020 roku, miała być pierwotnie zasilana węglem. Projekt ten został jednak zawieszony z powodu problemów w finansowaniu inwestycji oraz w związku z kwestiami środowiskowymi. Gdy jeden z inwestorów – Grupa Energa – przejęta została przez koncern PKN Orlen, zapadła decyzja o zmianie sposobu zasilania elektrowni z węgla na gaz i wydano już pozwolenie na rozpoczęcie prac przy elektrowni gazowej. W ostatnim czasie to jeden z głównych medialnych tematów w Polsce. Najwyższa Izba Kontroli opublikowała raport z kontroli przeprowadzonej w Enei i Enerdze.
Z posłem Arkadiuszem Czartoryskim rozmawialiśmy o tym, co sądzi o tym, co wydarzyło się przy okazji budowy węglowej Ostrołęki C. Padły też pytania o straty finansowe i... "kadrowego". Zapraszamy do lektury.
eOstroleka.pl: Budowa węglowej elektrowni Ostrołęka C stała się ostatnio politycznym tematem numer jeden. W tym kontekście w mediach pojawia się też Pana nazwisko. Co Pan sądzi o tym, co obecnie dzieje się w kwestii Ostrołęki C?
Poseł Arkadiusz Czartoryski, Partia Republikańska: Nie wiem dlaczego jestem wpychany w problem zawieszenia tego projektu. Zawieszenie tego projektu w żaden sposób z lokalnymi parlamentarzystami, także ze mną, nie było konsultowane. Gdyby było konsultowane, to na pewno wyraziłbym swoje zdanie przeciwko zamknięciu projektu i do dziś jestem przeciwko zamknięciu projektu. Powtarzam to wielokrotnie i dziwię się, że obarcza się mnie odpowiedzialnością za zamknięcie projektu i wyburzenie tych wież, bo byłem zwolennikiem elektrowni węglowej w Ostrołęce od samego początku i w żaden sposób nie jestem związany z decyzją o zburzeniu wież elektrowni. Przypomnę, że niestety opóźnienie budowy elektrowni nastąpiło już w czasach rzadu Platformy Obywatelskiej ok. roku 2013. Wówczas zmarnowano mnóstwo czasu i pieniędzy. Warto to pamiętać bo posłowie PO robią z siebie sędziów unikając oczywistej odpowiedzialności.
Dlaczego więc elektrownia w Ostrołęce, Pana zdaniem, powinna być węglowa? Nie jest Pan pierwszą osobą, która tak twierdzi...
Z kilku powodów. Po pierwsze, jako jedyna elektrownia na wschód od Wisły, która stabilizuje krajowy system elektroenergetyczny. Źródła powinna być rozproszone, nie może być w jednym miejscu kraju wszystkich elektrowni, bo to są duże straty przesyłu. Na północnym wschodzie Polski to jedyna elektrownia i miała spełniać rolę bezpiecznika elektroenergetycznego kraju plus mamy wyjście na Litwę, Łotwę i Estonię. Moim zdaniem źródło oparte na pewnych paliwach jest stabilne. Paliwem pewnym w Polsce z dużym dostępem jest węgiel. I to nie tylko ze Śląska, ale też z Lubelszczyzny. Unia Europejska wyraziła zgody na budowę tej elektrowni. Elektrownia pozyskała z UE pieniądze z tzw. rynku mocy, czyli miała mieć płacone za to, że produkuje prąd, ponieważ daje to bezpieczeństwo elektroenergetyczne kraju.
Ja nie jestem w gronie osób, które były zwolennikami zamknięcia tego projektu. Poza tym, jeżeli mówimy o zamykaniu elektrowni węglowych, to mamy starsze elektrownie. A ta byłaby najczystsza spośród tych, które miałyby w Polsce funkcjonować. Dziś mamy kontekst wojny na Ukrainie, te polskie elektrownie, te nasze pewne źródła z węgla, są niezwykle cenne. Oczywiście mamy też gazoport. Jeżeli mówimy o ekologii, to ta elektrownia, która miała powstać, byłaby najczystszą elektrownią węglową w Europie środkowej. Byłaby najnowsza, miałaby najnowsze technologie.
Co miała zyskać Ostrołęka na projekcie węglowej elektrowni? I szerzej - dlaczego ten projekt miałby być dobry dla całego kraju?
Dla Ostrołęki oznaczało to modernizację linii kolejowych. To też niezwykle cenne, bo ta modernizacja daje szansę na przeznaczenie tych linii na komunikację. Do tego mieliśmy tu wykształconą kadrę, dawną kadrę pracującą w starej elektrowni węglowej - czyli była możliwość szybkiego pozyskania kadry. Dziś to już historia: po zburzeniu nie ma chyba możliwości powrotu do tego projektu.
Jak dziś mówi się o skandalu, o którym mówią politycy PO i niektórzy dziennikarze, to jeżeli chodzi o mnie, to mylą adres. Podobnego zdania był minister Krzysztof Tchórzewski, który to wyraził, że był zwolennikiem budowy i ostatnio w TVN powiedział, że gdyby dalej byłby ministrem, to ta elektrownia węglowa w Ostrołęce by już stała. Myślę, że Polskę powinno być nas stać na budowę elektrowni węglowej, zwłaszcza w kontekście, o którym mówiłem: północno-wschodnia Polska, czyli opaska bałtycka, jedyna elektrownia na wschód od Wisły, mająca na celu stabilizować krajowy system elektroenergetyczny: dla Warszawy, centralnej Polski, ale i krajów ościennych.
Elektrowni węglowej w Ostrołęce nie będzie i obecnie cały czas wylicza się straty. NIK wskazuje na ponad 1,3 miliarda złotych, które pochłonął ten projekt. Kto według pana jest winny tej całej sytuacji?
Moim zdaniem ta decyzja zapadła na szczeblu zarządów Energa i Enea i to są adresaci do dyskusji co do powodów zamknięcia tego projektu. To są spółki prawa handlowego i w oparciu o to prawo podejmują decyzje. Takich decyzji nie podejmuje lokalny poseł. Nikt z zarządów tych dwóch spółek nie konsultował przecież z lokalnym parlamentarzystą tej decyzji. Osoby, które podejmowały decyzję, są przecież jawne i decyzje podejmowane były w oparciu o analizy finansowe.
Gdyby taka debata, tutaj lokalnie, się odbyła, to pewnie chętnie bym w niej uczestniczył. Ale takiej debaty, tu w Ostrołęce, co oczywiste nie było.
Jest Pan za tym, by rozliczyć osoby odpowiedzialne za straty finansowe związane z zakończeniem węglowego projektu w Ostrołęce?
Musiałbym najpierw stwierdzić, czy rzeczywiście jest wina w sensie odpowiedzialności karnej, bo musiałbym usłyszeć argumenty drugiej strony. Mam inne zdanie, niż posłowie PO, że to był przekręt. To była jawna decyzja spółek, które kierowały się swoim rachunkiem ekonomicznym. Jeżeli miałbym stwierdzić, że ktoś miałby odpowiadać karnie, to musiałbym być przekonanym, że poniósł winę. Ale najpierw chciałbym usłyszeć rzetelną debatę, tutaj w Ostrołęce, zanim będę wyrokował. Najprościej jest zwalić na lokalnego posła czy lokalnego radnego, czy któregoś z pracowników. Natomiast ciężej jest wejść w merytoryczną dyskusję z zarządami spółek. Mam wrażenie, że trochę na skróty niektóre publikacje idą: że rozmowy z zarządami spółek nie ma, a jest bieganie z kamerą za lokalnym politykiem.
Być może bierze się to stąd, że w portalu Onet napisano, że był Pan "kadrowym", jeżeli chodzi o obsadę stanowisk w spółce zajmującej się budową elektrowni Ostrołęka C.
W elektrowni pracowało setki osób. Urodziłem się w Ostrołęce, mieszkam tutaj i znam bardzo wielu ludzi. Tak można sobie rzucić hasło, że na kilkaset osób, znałem cztery osoby. Jeżeli jest się głównym "kadrowym", to pytanie, dlaczego z tych kilkuset osób, które przewijały się przez tę inwestycję, przypisano mi jedynie cztery. Główny kadrowy, to chociaż można było mi przypisać ze 200 osób, ale przypisuje się cztery.
Co ciekawe, Onet nigdy nie ze mną nie rozmawiał. Nie zadawał mi pytania, ani w formie telefonicznej ani mailowej.
W Ostrołęce ma być elektrownia gazowa, to najnowsze plany rządu. Ekolodzy już protestują, twierdząc, że nie jest to paliwo przyszłości, jeżeli chodzi o energetykę. A co Pan o tym sądzi? Czy rząd obrał dobry kierunek?
Ekolodzy, którzy atakowali budowę elektrowni w Ostrołęce często nawet w Ostrołęce nie byli. To nie jest tak, że to są lokalni młodzi ludzie, którym zależy na czystym środowisku. Jeżeli myślimy o takich ekologach, to musimy powiedzieć jasno: oni będą przeciwko wszystkiemu protestować, co będzie wytwarzać energię. Niektórzy najbardziej by byli zadowoleni, gdybyśmy chodzili w sukienkach z liści i trawy, to wtedy bylibyśmy super skansenem, do którego ludzie z zachodu by sobie urządzali wycieczki. Odrzucam takie myślenie. Mamy prawo, jako Polska wschodnia, do rozwoju gospodarczego.
Jeżeli chodzi o elektrownię gazową, to lepsza gazowa niż żadna, bo chodzi tu o podatki dla Ostrołęki. Działka leży w granicach miasta, a ono rozwijało się wtedy, kiedy pobudowano Celulozę i elektrownię. Rozwijały się szkoły średnie, były pieniądze na szpitale, na wszystko. Natomiast nie znam projekcji finansowej tego projektu i nikt takim zestawieniem się ze mną nie dzieli. Więc nie będę opowiadał o rzeczach, na których się nie znam.