Ostrołęcki prawnik Robert M. został wydalony z aplikacji radcowskiej, a kilka dni temu ostateczną decyzję w tej sprawie podjął Sąd Najwyższy, uznając kasację M. jako "oczywiście bezzasadną". Robert M. w pismach procesowych miał pisać do sędzi Sądu Rejonowego dla Warszawy-Żoliborza, że jest "gorsza niż bezduszny kat, zachowuje się jak Niemiec za czasów okupacji". W trakcie postępowania dyscyplinarnego dostarczył zaświadczenie od stomatologa, z którego wynikało, że... choruje na skoliozę.
Robert M. to prawnik z Ostrołęki, który zasłynął z publicznego oskarżania sędziów i prokuratorów, także w programach telewizyjnych, w których gościł - jeszcze kilka lat temu często pojawiał się na widowni jednego z programów w TVP Info. Sędziów, urzędników czy prokuratorów oskarżał o przestępstwa i twierdził, że jest zastraszany. Padały mocne słowa o "lokalnym układzie" czy "zorganizowanej grupie przestępczej".
Kariery w zawodzie radcy prawnego Robert M. już nie zrobi. Wszystko przez sytuację sprzed czterech lat, która ostatecznie przekreśliła jego aplikację.
Pismo do sędzi: "Zachowuje się jak Niemiec za czasów okupacji"
Robert M. był oskarżycielem prywatnym w postępowaniu toczącym się przed Sądem Rejonowym Warszawa-Żoliborz. Składał w tym postępowaniu pisma procesowe, m.in. wniosek o wyłączenie sędziego oraz zażalenie na zarządzenie. Treść pism, jakie trafiały do sądu, były wprost obraźliwe wobec sędzi prowadzącej to postępowanie.
"Pani M.K. znęca na mnie jako osobie niepełnosprawnej" - miał pisać Robert M. Dodał też, że "Pani M.K. jest gorsza niż bezduszny kat, zachowuje się jak Niemiec za czasów okupacji".
Wniosek o wyłączenie sędziego sformułował następująco: - Wnoszę o wyłączenie tej oderwanej od rzeczywistości pseudo sędzi.
Pisał też, że "Pani SSR M.K., która przeszła samą siebie w swoich wypocinach, bez wątpienia ma problemy z poprawnym myśleniem”, a także zarzucał sędzi, że - uwaga - "wypisuje niedorzeczne farmazony, by uwalić sprawę, roznieca ogień zemsty".
Sprawą aplikanta radcowskiego zajął się Okręgowy Sąd Dyscyplinarny Okręgowej Izby Radców Prawnych w Warszawie. Rzecznik Dyscyplinarny wszczął dochodzenie przeciwko Robertowi M., a także wezwał go na przesłuchanie w charakterze obwinionego, na które - wówczas jeszcze aplikant - się nie stawił.
Rzecznik wydał w końcu postanowienie o przedstawieniu Robertowi M. zarzutu, polegającego na kierowaniu inwektyw w piśmie procesowym, tj. o naruszenie godności aplikanta radcowskiego w życiu prywatnym, wraz z wnioskiem o ukaranie.
Co na to Robert M.? Złożył pismo zatytułowane „wniosek o niezwłoczne umorzenie postępowania dyscyplinarnego z racji braku znamion czynu zabronionego". W piśmie tym sugerował, że obelgi w stronę sędzi zostały... podpisane przez jego matkę, której pozostawił blankiety.
Zaświadczenie od stomatologa z diagnozą... skoliozy
Doszło w końcu do rozprawy w kwestii przewinienia dyscyplinarnego. Ale Robert M. nie stawił się na niej - wysłał za to informację, że przebywa w szpitalu, a zaświadczenie lekarza sądowego dostarczy w ciągu 7 dni. Na krótko przed rozprawą wpłynął skan zaświadczenia podpisanego przez lekarza stomatologa, w którym stwierdzono, że M. nie może stawić się na rozprawie z powodu... skoliozy.
Sąd Dyscyplinarny stwierdził, że na dokumencie nie było wzmianki o leczeniu szpitalnym, a specjalizacja lekarza stomatologa w żaden sposób nie odpowiada jednostce chorobowej, jaką jest skolioza.
- Sąd dyscyplinarny rozpatrujący sprawę dysponował wzajemnie wykluczającymi się dokumentami, z których jeden – wniosek o odroczenie rozprawy – był opatrzony podpisem Obwinionego i powoływał się na hospitalizację tegoż Obwinionego jako przyczynę niestawiennictwa, a drugi – zaświadczenie lekarskie – był wystawiony przez klinikę dentystyczną i nie potwierdzał w żaden sposób twierdzeń zawartych w pierwszym z nadesłanych dokumentów. Okoliczność ta sprawiła, że OSD nabrał wątpliwości co do wiarygodności przedstawionych w tych dokumentach twierdzeń. Również okoliczności przedłożenia tych dokumentów – bezpośrednio przed godziną rozpoczęcia rozprawy – uzasadniają, w ocenie OSD, podejrzenie że wniosek o odroczenie rozprawy stanowi przejaw instrumentalnego traktowania prawa do obrony i zmierza do nieuzasadnionego przedłużenia postępowania dyscyplinarnego - napisano w uzasadnieniu.
Rzecznik Dyscyplinarny poparł tezy wskazane we wniosku o ukaranie, wskazując przy tym, iż inwektywy Roberta M. wobec sędziów nie są działaniem jednostkowym, tylko są nagminne i są przedmiotem wielu postępowań dyscyplinarnych wobec niego. Wskazał również, iż powołane przez M. okoliczności, jakoby pisma kierowane do sądu powszechnego, które zawierały inwektywy wobec osoby sędziego, zostały podpisane przez kogoś innego, były również podnoszone w innych sprawach, jest to jego linia obrony, a w żadnej z nich nie zostało to udowodnione.
Robert M. wydalony z aplikacji. SN oddalił kasację
27 stycznia 2022 r. OSD orzekł wydalenie z aplikacji z powodu przewinienia dyscyplinarnego. W uzasadnieniu wskazano, że Robert M. nie próbował w żaden sposób wyjaśnić swojego postępowania, jak również nie wyraził skruchy za słownictwo, jakiego użył wobec sędzi.
- Zawarte sformułowania wykraczają poza jakiekolwiek normy obowiązujące każdego obywatela wobec sądu - oceniono, dodając: - Nie ulega wątpliwości, iż stosowanie wobec sędziego sądu powszechnego określeń wyraźnie obraźliwych i uwłaczających, sugerujących dodatkowo sprzeczne z prawem zachowanie sędziego, bez poparcia tego dowodami stanowi kwalifikowaną formę naruszenia godności zawodu.
Dalej w uzasadnieniu zapisano:
Biorąc pod uwagę charakter zawodu radcy prawnego – a więc uczestnictwo w wymiarze sprawiedliwości – należy uznać, że uczestnicząc w nim nie w charakterze zawodowym, lecz prywatnym, radca (i odpowiednio aplikant radcowski) powinien tym bardziej zwracać szczególną uwagę na słownictwo, jakim się posługuje wobec pozostałych uczestników postępowania
- Naganność zachowania obwinionego pogłębia dodatkowo okoliczność, iż zniewaga zawarta została w treści pisma procesowego. Zatem nie miała charakteru nagłego i nieprzemyślanego impulsu. Dlatego zasługuje na szczególną dezaprobatę i napiętnowanie, albowiem takie zachowanie nie ma nic wspólnego z korporacyjnym profesjonalizmem, którego wzorce kreują jego organy samorządowe, w tym orzecznictwo dyscyplinarne - uzasadniał OSD.
Sąd Dyscyplinarny uznał, że Robert M. formułował bardzo poważne zarzuty, nie przedstawiając jednocześnie żadnych twierdzeń na ich poparcie, a czynił to w sposób urągający nie tylko godności aplikanta radcowskiego, ale nie do zaakceptowania również na gruncie ogólnie przyjętych norm postępowania w społeczeństwie. "W toku postępowania nie tylko nie wycofał się z tych zarzutów (ani też nawet nie podjął próby ich uprawdopodobnienia), lecz w ramach przyjętej linii obrony usiłował przerzucić odpowiedzialność na swoją matkę" - czytamy.
Wyższy Sąd Dyscyplinarny Krajowej Izby Radców Prawnych w Warszawie 19 stycznia 2023 r. utrzymał w mocy orzeczenie. Robert M. jednak nie odpuszczał i złożył kasację do Sądu Najwyższego. W ubiegły czwartek, 27 czerwca 2024 r., Sąd Najwyższy definitywnie zamknął tę sprawę - oddalając kasację jako oczywiście bezzasadną. Postanowienie zostało wydane na posiedzeniu bez udziału stron.