Sąd Rejonowy w Ostrołęce ogłosił dziś wyrok w sprawie księdza - byłego proboszcza parafii Krysiaki, który oskarżony był o spowodowanie wypadku, w którym ciężko ranna została 16-letnia Magdalena. Mirosław T. został nieprawomocnie skazany na 4 lata i 2 miesiące więzienia (bezwzględnego), orzeczono też dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów. - Powinien pochylić się nad krzywdą ludzką, wykazać większe zaangażowanie - tak o postawie księdza mówiła sędzia Jolanta Zabielska.
16-latka potrącona, sprawca uciekł. Do aresztu trafił ksiądz
28 lutego 2021 roku około godziny 18:00 w Dudach Puszczańskich, w gminie Łyse, doszło do wypadku. 16-letnia wówczas Magdalena doznała poważnych obrażeń po tym, jak wjechał w nią samochód. Sprawca uciekł jednak z miejsca zdarzenia. Szkoła w Warmiaku, której absolwentką była Magda, opublikowała wówczas komunikat:
W związku z wczorajszą informacją dotyczącą wypadku naszej absolwentki w Dudach Puszczańskich, pojawiły się nowe informacje o prawdopodobnym sprawcy wypadku. Mógł to być biały samochód marki Honda CRV o numerach W4N5 występujących w rejestracji pojazdu.
11 marca 2021 r. zatrzymany do tej sprawy został... ówczesny proboszcz parafii w Krysiakach. Kapłan usłyszał zarzuty spowodowania wypadku drogowego ze skutkiem ciężkich obrażeń ciała u małoletniej pieszej, jak również nieudzielenia pomocy pieszej w stanie grożącym bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Ksiądz, decyzją sądu, został tymczasowo aresztowany. W areszcie spędził 9 miesięcy, wyszedł z niego w grudniu 2021 r. i w procesie odpowiadał już z wolnej stopy.
Postawa kapłana: najpierw ubolewanie, a później...
Jaka była postawa kapłana w tej sprawie? Początkowo ksiądz Mirosław wydał oświadczenie, zgadzając się na publikację danych, ogłosił też, że: "złożyłem obszerne wyjaśnienia oraz przyznałem się do popełnienia najpoważniejszego z zarzucanych czynów".
- Wyrażam najwyższe ubolewanie w związku z zaistniałym nieszczęśliwym zdarzeniem, które miało charakter nieumyślny - pisał ksiądz. Zapewniał, że przeprasza pokrzywdzoną i jej rodzinę i dołoży "wszelkich starań aby naprawić wyrządzone krzywdy".
Gdy śledztwo się zakończyło, prokuratura informowała o trochę odmiennej postawie księdza: - Oskarżony Mirosław T. przyznał się do potrącenia w nieznanej mu przeszkody na swoim pasie ruchu. Równocześnie nie przyznał się do drugiego z zarzutów, tj. nieudzielenia pomocy małoletniej pokrzywdzonej Magdalenie S. Zaprzeczył, aby zbiegł z miejsca zdarzenia.
Ten zwrot akcji był o tyle zaskakujący, że w swoim komunikacie księdza jako sprawcę wskazywała również kuria diecezjalna w Łomży. W komunikacie Diecezji Łomżyńskiej pisano:
Z ubolewaniem przyjęliśmy informację o wypadku drogowym spowodowanym przez kapłana diecezji łomżyńskiej, w którym ucierpiała młoda osoba. Ks. Mirosław, jako sprawca wypadku, złożył publiczne oświadczenie, w którym wyraża swoje ubolewanie z powodu tego zdarzenia oraz gotowość współpracy dla wyjaśnienia wszystkich okoliczności wypadku i zapewnia o gotowości dołożenia starań celem naprawienia wyrządzonych krzywd. Ufamy, że sprawa zostanie wnikliwie rozpoznana i sprawiedliwie osądzona przez wymiar sprawiedliwości.
Przed sądem ksiądz również nie przyznał się do potrącenia 16-latki. Proces zwieńczyły mowy końcowe, a 29 października rano w Sądzie Rejonowym w Ostrołęce miała miejsce publikacja wyroku. Prokuratura domagała się kary łącznej 6 lat i 3 miesięcy więzienia; obrona chciała uniewinnienia.
Sąd zdecydował - ksiądz nieprawomocnie skazany
Pierwszy termin wydania wyroku wyznaczono na 24 października. Już w sali rozpraw sędzia Jolanta Zabielska ogłosiła jednak, że odracza wydanie wyroku o kolejne kilka dni - do 29 października. We wtorek nie było już jednak żadnych przeszkód: i był to sądny dzień dla księdza.
Mirosław T. został uznany za winnego tego, że w dniu 28 lutego 2021 roku około godz. 18:00 w miejscowości Dudy Puszczańskie, nieumyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym w ten sposób, że kierując samochodem Honda CRV naruszył zasadę ruchu prawostronnego i niewłaściwie obserwował drogę przed pojazdem, nie wykonał manewrów obronnych umożliwiających ominięcie pieszej, a jadąc przy lewej krawędzi jezdni, uderzył w poruszającą się prawidłowo, przy lewej krawędzi jezdni, w tym samym kierunku pieszą Magdalenę, w wyniku czego Magdalena doznała obrażeń ciała, które spowodowały chorobę realnie zagrażającą jej życiu, a następnie zbiegł z miejsca zdarzenia.
Za spowodowanie wypadku ksiądz został skazany na 4 lata pozbawienia wolności, dostał też dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów. Do tego doszło 6 miesięcy pozbawienia wolności za nieudzielenie pomocy pokrzywdzonej. Kara łączna, jaką wymierzył sąd, to 4 lata i 2 miesiące pozbawienia wolności, z zaliczeniem czasu zatrzymania i tymczasowego aresztowania.
Do tego sąd zasądził na rzecz pokrzywdzonej kwotę 360 złotych tytułem naprawienia szkody i 60 tysięcy złotych tytułem częściowego zadośćuczynienia za doznaną krzywdę. T. musi też zapłacić koszty sądowe w wysokości ponad 27 tys. zł. Wyrok jest nieprawomocny.
Jak doszło do wypadku? Samochód księdza "nie zachował ruchu prawostronnego"
Feralnego dnia Magdalena obchodziła urodziny i zaprosiła swoje koleżanki do świętowania tej wyjątkowej okazji. Dziewczyny poszły na teren szkoły w Warmiaku, gdzie Magda poczęstowała koleżanki Piccolo, zwanym „bezalkoholowym szampanem”. Przed godziną 18:00 dziewczyny postanowiły się rozejść. Niestety, Magda w stronę domu szła sama.
W kierunku domu kierowała się idąc lewą stroną jezdni. Jak wyjaśniał dziś sąd, słyszała pojazd i widziała światła, ale nie oglądała się za siebie. W pewnym momencie została uderzona przez Hondę, która jechała z prędkością – jak ustalono w toku postępowania – ok. 44 km/h.
- Samochód, którym kierował Mirosław T., nie zachował ruchu prawostronnego. Po uderzeniu w pieszą doszło do jej odrzucenia w kierunku lewego pobocza i rosnących krzaków. Jak wynika z materiału dowodowego, w pierwszej fazie została ona uderzona zderzakiem w nogi od tyłu, nastąpiło narzucenie na maskę samochodu, uderzenie lewą stroną głowy w szybę pojazdu – wyjaśniała sędzia Jolanta Zabielska.
Sąd uznał, że ksiądz Mirosław T. po uderzeniu zatrzymał samochód, obejrzał auto z przodu i z tyłu, przeszedł kawałek drogi, po czym odjechał z miejsca zdarzenia. Magda wydostała się z krzaków, w które wpadła po uderzeniu przez samochód i szła dalej w kierunku domu. Posiadała jednak poważne obrażenia i około 100 metrów od domu została zauważona, jak poruszała się już prawym pasem.
- Szła wolno, zataczała się, miała pozaciąganą kurtkę i wyglądała jakby była pijana (…) Szła dwa kroki w przód, jeden w tył. Zatrzymał się samochód, świadek zaprowadził ją do domu, słaniała się na nogach – opisywała sędzia.
W domu okazało się, jak poważny był stan dziewczyny. Miała krew i kolce we włosach, nie potrafiła utrzymać się na nogach, zataczała się. W pewnym momencie również wymiotowała. Rodzice najpierw zaczęli doszukiwać się, do czego doszło w trakcie wyjścia swojej córki z domu, później zadzwonili po pogotowie i policję. Magdalenę zbadano na zawartość alkoholu z wynikiem 0,0. Stało się już jasne, że doszło do poważnego zdarzenia. Poszkodowaną zabrano do szpitala w Warszawie, gdzie przeszła skomplikowaną operację, przebywała w śpiączce.
Naprawa auta "po cichu" - w garażu
Mirosław T., jak ustalił sąd, swoje auto zaprowadził przy pomocy przyjaciół do Myszyńca. Samochód został wstawiony do garażu, a następnego dnia ksiądz pożyczył auto od innej osoby i pojechał do Warszawy, gdzie wcześniej naprawiał swój samochód. Z właścicielem warsztatu przyjechał do Myszyńca, mechanik miał naprawić rozbitą Hondę właśnie w garażu w Myszyńcu.
- Bezpośrednią przyczyną wypadku drogowego był nieprawidłowy sposób jazdy oskarżonego przy lewej krawędzi jezdni i niedostrzeżenie obiektywnie dobrze widocznej pieszej, uderzenie pieszej, niezatrzymanie się w miejscu zdarzenia w celu wyjaśnienia przyczyny rozbicia szyby czołowej, odjechanie z miejsca zdarzenia – wymieniała sędzia Zabielska. Sąd uznał: - W ocenie sądu, zachowanie pieszej było prawidłowe, nie przyczyniła się do wypadku i jego skutków.
Sędzia wskazała, że Mirosław T. naruszył zasadę ruchu prawostronnego i niewłaściwie obserwował drogę. W trakcie postępowania, jak stwierdził sąd, T. miał powiedzieć, że „coś mu ciemnego wyskoczyło”. Oskarżony nie przyznał się do zarzucanego mu czynu i przed sądem stwierdził, że wyklucza, żeby miał wypadek z udziałem człowieka.
- Wyjaśnienia oskarżonego sąd uznał za wiarygodne częściowo – uznała sędzia, wskazując, że pozostała część to linia obrony oskarżonego w celu uniknięcia odpowiedzialności karnej.
"Pokrzywdzoną spotkała ogromna krzywda"
W sprawie istotne były opinie wydane przez jednostki specjalistyczne. Sąd dopuszczał dowody z opinii biegłych, m.in. biegłego lekarza czy biegłego z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych. Biegli określali m.in. powypadkowe położenie Magdy po uderzeniu przez samochód i tę opinię sąd podzielił w całości, jako spójną i szczegółową.
- Sąd nie miał wątpliwości, że oskarżony był sprawcą przestępstwa i zbiegł z miejsca zdarzenia – powiedziała sędzia Zabielska. – Oskarżony spowodował obrażenia u młodej osoby, ich skutek był ciężki, z traumatycznymi przeżyciami. Sąd wziął pod uwagę cierpienie młodej osoby, która w wieku 16 lat doświadczyła tragedii – dodała.
Pokrzywdzoną spotkała ogromna krzywda, po wypadku przebywała w szpitalu, przeszła poważną operację, której skutki będzie widziała praktycznie do końca życia w szwie znajdującym się po całej długości głowy. Przebywała w śpiączce, jest pod opieką specjalistów.
Sąd uwzględnił także uprzednią niekaralność Mirosława T., lecz sędzia Zabielska stwierdziła, że niekaralność powinna być normą społeczną. Karę więzienia za spowodowanie wypadku sąd uznał za „odpowiednią reakcją na zachowanie oskarżonego” i taką, która ma go zmusić do refleksji. Do tego już nigdy nie może wsiąść za kierownicę.
- Sąd orzekł dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych, uznając, że oskarżony jako uczestnik ruchu drogowego, kierujący pojazdami, powinien być wyeliminowany, bowiem w ocenie sądu stanowi zagrożenie dla innych poruszających się po drodze – mówiła sędzia Zabielska.
"Oskarżony to nie jest typowy Nowak"
Na koniec, sąd zdecydował się na refleksję dotyczącą zawodu, jaki reprezentuje Mirosław T.
- Oskarżony to nie jest typowy Nowak. To osoba duchowna, były proboszcz parafii Krysiaki. Ksiądz, od którego wymaga się w społeczeństwie więcej niż od przeciętnego człowieka. Powinien pochylić się nad krzywdą ludzką, wykazać większe zaangażowanie. A takiej reakcji ze strony oskarżonego nie było. Nie kontaktował się z pokrzywdzoną, nie przyjechał, nie interesował się co się dzieje z pokrzywdzoną. Raz tylko był Caritas i chciał udzielić pomocy, ale Caritas w tej sprawie akurat jaką pomoc miałby udzielić? – zakończyła sędzia Jolanta Zabielska.
Wyroku w sali rozpraw wysłuchali wyraźnie przejęci rodzice Magdy. W milczeniu, ze spuszczonymi głowami, słuchali kolejnych słów, które wypowiadała sędzia. Przykre wspomnienia wróciły, ale nastąpiła też ulga – że sprawa, choć na razie nieprawomocnie, znalazła swój sądowy finał.
- Najważniejsze dla moich mocodawców było to, aby sprawca poniósł karę za swój czyn – mówi nam adwokat Przemysław Kowalski, reprezentujący oskarżycieli posiłkowych. – Pomimo zapowiedzi medialnych odnośnie pomocy i przeprosin, nic takiego ze strony pana oskarżonego nie nastąpiło – dodał mecenas.
„Wraz z rodzicami mojej klientki mamy nadzieję, że ten wyrok będzie miał również charakter prewencyjny. Sprawca, który zbiega z miejsca wypadku, nie udziela pomocy, ponosi bowiem surowszą karę. Jeżeli ktoś nie będzie miał moralnych oporów przed takim zachowaniem, to może realnie groźba surowszej kary powstrzyma go przed pozostawieniem ofiary, być może na pewną śmierć” – podsumował adwokat Kowalski.
Obrońca księdza (zarówno jego, jak i oskarżonego nie było na ogłoszeniu wyroku) zapowiedział, że złoży wniosek o uzasadnienie wyroku i wówczas zapadnie decyzja, czy będzie składana apelacja. Niewykluczone jest też, że apelację składać będzie prokuratura.