10 kwietnia 1938 roku ogólnopolska gazeta "Czas", wydawana i drukowana w Warszawie, opisała historię dotyczącą nieuczciwego woźnicy z Ostrołęki. "Zwalił winę na bandytów" - pisano o niejakim Glince, którego plan na łatwe pieniądze spalił na panewce.
Jak pisano, Glinka posiadał furmankę i woził towary dla kupców, którzy uprzednio dawali mu pieniądze. Jeden z wyjazdów nie zakończył się jednak szczęśliwie. Oto, jak historię opisano w gazecie sprzed 83 lat:
W ubiegły poniedziałek Glinka otrzymał od kupców 1293 zł na kupno mąki, po którą miał pojechać do wsi Bogate. W pobliżu Nowej Wsi miało napaść na woźnicę dwu uzbrojonych w rewolwery zamaskowanych osobników, którzy zrabowali mu pieniądze i zbiegli, dając doń kilka strzałów rewolwerowych. Jedna z kul przebiła Glince kożuch. Zawiadomiona policja wszczęła natychmiast dochodzenie. Zarządzono obławę, która nie dała jednak pozytywnych rezultatów. Wówczas zbadano Glinkę ponownie i w zeznaniach jego znaleziono szczereg niejasności. W krzyżowym ogniu pytań Glinka przyznał się, że przywłaszczył sobie pieniądze kupców, a dla uniknięcia odpowiedzialności, wymyślił bajeczkę o napadzie.
Gazeta napisała, że pieniądze wróciły do właścicieli, a woźnica trafił do aresztu.