Podczas absolutoryjnej sesji rady miasta Ostrołęki miejscy radni recenzowali pracę prezydenta Łukasza Kulika. Szczególne napięcie wystąpiło między radną Ewą Żebrowską-Rosak a prezydentem miasta. Nie brakowało wzajemnych uszczypliwości.
Krytyczna recenzja
Ewa Żebrowska-Rosak była jedną z najostrzejszych recenzentek pracy prezydenta Łukasza Kulika w 2019 roku. Podczas czwartkowej sesji rady miasta radna sporo mówiła o problemach, jakie widzi w zarządzaniu miastem.
Co do oświaty, to nie mam więcej pytań, bo wiem, że sytuacja jest tragiczna. Wiele osób traci pracę, sa z tego powodu różne niepotrzebne sytuacje. Kolejny obszar to inwestycje. Pozwolę nie zgodzić się, że dokończenie poprzednich inwestycji daje możliwość rozpoczecia nowych. Można prowadzić inwestycje i równolegle rozpoczynać nowe, pozyskiwać środki, oczywiście trzeba mieć do tego odpowiednich ludzi. Ale jeżeli są zwalniani fachowcy, specjaliści, a później nie ma kim pracować w mieście, to trudno się dziwić, że się nic nie dzieje
- mówiła radna Ewa Żebrowska-Rosak.
Kolejną kwestią poruszoną przez radną PiS była komunikacja.
Jeśli chodzi o komunikację z radnymi, to od początku kadencji pana prezydenta w przypadku trudnych pytań, jestem obrażana. Nie są mi udzielane odpowiedzi, o które proszę. To, co się dzieje, przekłada się na sytuację wizerunkową. Na początku kadencji dochodziły słuchy o współpracy pana prezydenta z osobami, które zdaniem mieszkańców, nie powinny mieć wglądu do dokumentów. Byłam jedną z pierwszych osób, która zareagowała, pisząc do pana w grudniu 2019 roku interpelację, w której zapytałam o współpracę z osobami spoza urzędu miasta. Wymijająco dostałam odpowiedź, że nie ma takiej współpracy. Napisałam drugą interpelację o udzielone pełnomocnictwa. W obszernej tabeli dwustronnej nazwisko osoby, o którą pytali mnie mieszkańcy, się nie znalazło. Jak później się dowiedzieliśmy, takie pełnomocnictwo było udzielone
- przypomniała.
Powrócił też temat zastępcy prezydenta - Macieja Kleczkowskiego.
Do dziś nie wiem, czym zajmuje się pan wiceprezydent. Dowiedziałam się, że pan prezydent zmienił strukturę na zadaniową, jak zapytałam o nowe projekty, o wynagrodzenie z projektu Multicentrum, to dowiedziałam się o tym, ile pieniędzy pobrała poprzednia ekipa. My o tym wiemy doskonale, na temat tego, co się dzieje teraz, nie wiemy nic. Jeżeli pada w eter wypowiedź o uczciwości, transparentności, zaufaniu, to jak ja mogę mieć zaufanie do kogoś, kto traktuje mnie jako radną? Co my możemy powiedzieć mieszkańcom, którzy nas pytają, co się dzieje w urzędzie, dlaczego w atmosferze skandalu zwalniani są ludzie, co dzieje się w spółkach, że jest rotacja. Dlaczego nie ma dziś z nami pana wiceprezydenta? Ja tej pracy nie widzę, poza pracą z kamerą, poza zamieszczaniem zdjęć miasta, z tego co się dzieje z kontaktu z mieszkańcami. Mnie interesuje praca pana wiceprezydenta, jako osoby sprawującej tę funkcję w mieście
- powiedziała Żebrowska-Rosak. W odpowiedzi radna usłyszała, że wiceprezydent jest na urlopie.
Plan uznaniowy
W odpowiedzi prezydent Łukasz Kulik przywołał m.in. kwestię Mirosława Rosaka, byłego dyrektora Wydziału Oświaty, prywatnie męża radnej.
Trzeba powiedzieć sobie wprost, że jeżeli chodzi o zatrudnienie w naszej oświacie, to przez ileś lat z rzędu przez byłego dyrektora Wydziału Oświaty był realizowany plan uznaniowy. To było zero-jedynkowe. Każdy, kto chciał przyjść do oświaty, musiał uzyskać rekomendację tego dyrektora. Dochodziło do sytuacji, które de facto były naruszeniem dyscypliny finansów publicznych. W tym samym czasie w tej samej klasie dwóch nauczycieli prowadziło zajęcia. To jest abstrakcja (...) Nie jestem osobą, która oceniała osoby w oświacie za ich preferencje polityczne. Ba, chyba widać, że mamy dyrektorów, którzy ciągle nie są moimi zwolennikami, a pomimo tego współpracuje nam się bardzo dobrze. Zarzucanie mi niejasnych standardów uważam, że jest głęboko niesprawiedliwe
- stwierdził.
Kulik odniósł się też do przeszłości radnej Żebrowskiej-Rosak.
To, że my się nie lubimy, to jest fakt. Natomiast staramy się do siebie odzywać sympatycznie. Jestem wyczulony na kwestię przyzwoitości, moralności, uczciwości. Nie mam problemów z tym, jak pan Henryk Gut wypowiada swoje wartości i oceny. Znam go wiele lat, jest to człowiek porządny. Nie mogę się pogodzić z tym, gdy na sesji jestem atakowany, czy zarzucany mi jest brak uczciwości przez osoby, które same się tą uczciwością nie wykazywały. Wszyscy dobrze pamiętamy, że przez 4 lata były pani radną i Urząd Miasta bronił panią, mimo, że pani mandatu nie powinna wykonywać. W czasie, kiedy była pani dyrektorką banku. W czasie, kiedy ten bank przyznał kredyt nowo budowanej galerii na budowę. To było nieuczciwe i ja naprawdę w stosunku do osób, które same nie wykazywały się przejrzystością, tak reaguję. Taki mam charakter
- dodał.
Cofnijmy się do 2018 roku, pamięta pani jakie były zasady przyznawania miejsc na listach PiS? Pamiętam, jak prezes mówił: osoby, które zarabiają powyżej 15 tysięcy złotych, nie będą miały miejsca na listach. I co z tymi zasadami? No niestety, kompromis polityczny. Uważam, że tak jak możemy się różnić w kwestiach merytorycznych, tak w kwestiach charakterologicznych, takie zarzuty z pani strony uważam za nieuczciwe
- zaznaczył Kulik.
"Między nami nie ma chemii"
To jednak nie był koniec dyskusji między radną a prezydentem. Radna PiS nie pozostała dłużna.
Ja w swoich wypowiedziach poruszam się w obszarach miasta i tego co się dzieje w mieście. Mówiłam o interpelacjach, braku odpowiedzi na interpelację, o terminach. W tym względzie mówiłam o pana nieuczciwości jako prezydenta, że nie traktuje nas pan poważnie. Nie poruszałam żadnych ze sfer życia osobistego. Jeszcze raz proszę, żeby pan nie poruszał mojej rodziny i mojego życia, bo nie jest to miejsce, ani czas na tego typu "wycieczki"
- odpowiedziała radna Ewa Żebrowska-Rosak.
Nigdy nie słyszałam, żeby jakikolwiek prezydent obrażał zwolnionych pracowników, tak jak to miało miejsce dziś. To już jest klasa człowieka, rożne są postawy, różni ludzie, różne charaktery
- stwierdziła.
Na te słowa zareagował prezydent Łukasz Kulik. Kolejny raz wspomniał o Mirosławie Rosaku.
To jest powód, dla którego między nami nie ma chemii. Z całym pani klubem rozmawiam sympatycznie, a między nami nie ma. Bo pani nie może się powstrzymać od złośliwości. Powinniśmy stanąć w prawdzie. Od pierwszego dnia nowej kadencji rozmawialiśmy o Multicentrum - pytała mnie pani, co z tym projektem, co się dzieje. Myślę, że pani powinna mieć najlepsze informacje dotyczące jego realizacji. I to nie jest sprawa osobista. Były dyrektor tego wydziału, który jest pani mężem, odpowiadał za realizację tego projektu. Nie moją winą jest, że państwo się tak rodzinnie zatrudniali. Gdyby to była inna osoba, to bym o tym nie mówił
- zaznaczył prezydent Ostrołęki.
Mówi pani o kompetencjach urzędników. Muszę się zdobyć w ramach rewanżu: Widzimy to chociażby w kwestii zarządu elektrowni Ostrołęka. Szereg kompetencji w zakresie naboru na stanowiska w zarządzie był pokazywany. Ewidentnie sami fachowcy bez nadania politycznego
- ripostował Kulik.
"Nie jest pan w moim typie"
Mówi pani, że w Multicentrum nic się nie dzieje. To chyba kwintesencja złośliwości. Panie przewodniczący Grabowski, może warto panią radną zabrać na wycieczkę do tego pięknego miejsca, którym jest muzeum kolejnictwa w Ostrołęce. Trzeba iść, zobaczyć
- kontynuował Łukasz Kulik.
Wtedy wtrącił się radny Grabowski: "Nie wiem, co by mąż na to powiedział" - stwierdził.
Tę "wymianę uprzejmości" przerwała radna Żebrowska-Rosak.
Myślę, że to pora przerwać te osobiste wycieczki. To, że nie ma między nami chemii, panie prezydencie... Nie jest pan w moim typie
- stwierdziła.
Do ciętych ripost, które wymieniali między sobą prezydent Kulik i radna Żebrowska-Rosak odniosła się później radna Grażyna Sosnowska.
Jestem zdumiona wypowiedziami pana, które obrażają radnych. Co to za zdanie, jak pan mówi, że są na tej sali radni, którzy chcą, żeby mi się nie udało. Takie wypowiedzi zdarzają się panu, lekceważące i nieprawdziwe. Myślę, że takie osobiste wycieczki do radnych, to tak naprawdę nie mają żadnego znaczenia dla funkcjonowania radnych i prezydenta w przestrzeni miejskiej. Dobrze, żeby te relacje między nami były takie fajniejsze, bardziej ludzkie i żeby te relacje były prawdziwe
- podsumowała, stając w obronie klubowej koleżanki.