Narew Ostrołęka z zaklejonymi drzwiami. MOSiR się broni, działacze rozgoryczeni, piłkarze mieli problem z wyjazdem na mecz

W piątek (14.01) zaklejono drzwi siedziby klubu Narew Ostrołęka. Ma to związek z zadłużeniem Narwi wobec Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji. I choć MOSiR nie wyrzuca klubu na bruk - trwa przeprowadzka do innych pomieszczeń - to działacze Narwi i tak nie kryją rozgoryczenia...

- Umówiliśmy się z dyrekcją MOSiR, że wpłacimy tyle, ile wymagano od klubu, czyli 5 tys. zł. 2,5 tys. zł klub zapłacił pod koniec grudnia, a drugą część - prosiliśmy - żeby można było zapłacić do końca stycznia - powiedział w rozmowie z naszym serwisem Rafał Kamionowski, pełniący funkcję Prezesa Narwi. - Mimo, że wszystkie opłaty wpłacamy za wynajem obiektów z góry, to dyrektor Juchniewicz nie przystał na naszą prośbę i wyznaczył termin niemożliwy do spełnienia - dodał Kamionowski.

Robert Juchniewicz, dyrektor MOSiR, nie chciał komentować całej sytuacji, odniósł się za to do niej jeden z pracowników Ośrodka.

- Nie dziwi mnie ta decyzja. Traciliśmy na wynajmowaniu lokalu Narwi podwójnie. Po pierwsze, za wynajem - choć było to jedynie 350 zł miesięcznie za około 40-metrowe pomieszczenie - klub i tak nie płacił, po drugie nie mogliśmy wynająć tego pomieszczenia komuś innemu - powiedział nam chcący zachować anonimowość pracownik MOSiR.

Jak się dowiedzieliśmy, MOSiR zaproponował Narwi inne pomieszczenie (według naszej wiedzy przy ul. Partyzantów), do którego klub przeniesie swoją siedzibę. Drzwi dotychczasowej siedziby zostały zaklejone dla zabezpieczenia znajdującego się wewnątrz mienia Narwi. Część rzeczy została już przeniesiona - kontynuacja przeprowadzki w poniedziałek.

Ale to nie koniec kłopotów Narwi. Na domiar złego w piątek późnym wieczorem do pracownika klubu zadzwonił jeden z kierowników MOSiR - J. Pianka - i poinformował, że właśnie zepsuł się bus zarezerwowany w MOSiR przez Narew Ostrołęka, którym w sobotę rano piłkarze mieli jechać na ważny turniej do Legionowa. W tak krótkim czasie klub nie był w stanie zabezpieczyć kolejnego środka transportu, ale piłkarze zachowali się niezwykle odpowiedzialnie i pojechali prywatnymi samochodami.

Jeden z działaczy klubu, który zadzwonił do nas w sobotę rano i poinformował o kłopotach z transportem, zasugerował też, że nie był to przypadek...