Do Urzędu Miasta trafiła seria pytań dotycząca... aktywności ratusza w mediach społecznościowych, a konkretnie - na Facebooku. Już w przeszłości było to powodem licznych dyskusji.
10 pytań o miejskiego "fejsa"
Tym razem jednak ktoś zdecydował się wystąpić z wnioskiem o informację publiczną z 10 pytaniami o facebookowy profil UM pod nazwą "Miasto Ostrołęka", który obserwuje ponad 9 tys. internautów. I tak, zapytano m.in. czy profil UM na "fejsie" prowadzą pracownicy urzędu czy zewnętrzna firma. W odpowiedzi sekretarz miasta wskazała, że robią to urzędnicy.
Padła też seria pytań o... komentarze zamieszczane przez internautów - m.in. czy jest oficjalny regulamin ich publikowania i czy są one usuwane. Tu okazało się, że regulaminu weryfikacji komentarzy nie ma, a usuwanie "odbywa się niezwykle rzadko, w przypadku ogólnie rozumianych wulgaryzmów/przekleństw, obrażania, przezwisk w kierunku innej osoby, nieprawdziwej informacji zawartej w komentarzu czy spamu (reklamy)". - Zdarza się to bardzo rzadko - podkreśliła sekretarz miasta.
W odpowiedzi na wniosek dodano również, że na miejskim profilu nie ma zablokowanych użytkowników.
Pracownicy miejscy prowadzą profil prezydenta
We wniosku padło też pytanie - Czy pracownicy miejscy są angażowani w redagowanie lub administrowanie treści zamieszczanych na profilu Facebook prezydenta miasta? W tym przypadku okazało się, że tak - zajmują się tym pracownicy miejscy.
Wnioskodawca chciał się również dowiedzieć, czy na stronie facebookowej Urzędu Miasta praktykowane jest odsyłanie użytkowników do oficjalnego profilu facebookowego Prezydenta Miasta oraz czy na stronie internetowej Urzędu Miasta znajduje się link do profilu facebookowego Prezydenta Miasta.
W odpowiedzi wskazano, że na profilu Miasta Ostrołęka publikowane są różne treści, w których oznaczane są różne osoby, których dotyczą posty, udostępniane są posty innych klubów organizacji, stowarzyszeń i osób, w tym prezydenta miasta. Dodano, że na stronie internetowej miasta nie ma odniesienia do profilu prezydenta.
To nie pierwszy raz, gdy padają takie pytania
Kwestia komunikacji z mieszkańcami poprzez Facebook była wielokrotnie tematem dyskusji, często ożywionych. Jeden z internautów, kiedy chciał dopytać o kwestię dezynfekcji, został nazwany "trollem mym ukochanym, z jednym znajomym", a następnie skarżył się, że jego komentarze są usuwane, podobnie jak zgłaszający się do naszej redakcji pan Karol.
Słowo "troll" (tym razem "anonimowy") padło też w innym przypadku, po czym... prezydent miasta dostał od internauty zaproszenie na kawę. I chyba dobrą kawą powinien kończyć się każdy taki internetowy "spór".