Do marszałkowskich szpitali każdego dnia trafiają pacjenci z Ukrainy, którzy potrzebują nie tylko pomocy medycznej, ale też wsparcia psychologicznego czy finansowego na wykupienie recept. Mazowieckie placówki nie odczuwają jednak dużego obciążenia, są także otwarte na zatrudnianie medyków z Ukrainy.
O aktualnej pomocy samorządu województwa i koniecznych do podjęcia działaniach obradowała sejmikowa komisja zdrowia i kultury fizycznej.
Jak wskazuje członkini zarządu województwa Elżbieta Lanc, w mazowieckich szpitalach marszałkowskich przebywa ok. 90 obywateli Ukrainy. W każdej placówce uruchomiono punkt informacyjny obsługiwany w języku ukraińskim.
– Przygotowujemy kolejny pakiet pomocy zarówno dla przybyłych do Polski uchodźców, jak i wsparcie w samej Ukrainie. Wkrótce przekażemy kolejne karetki, chcemy także przeznaczyć środki z budżetu województwa m.in. na zakup niezbędnych leków dla ukraińskich szpitali specjalistycznych. Trwają prace nad projektem unijnym, z którego ok. 15 mln zł byłoby przeznaczone na długofalowe wsparcie uchodźców, którzy znaleźli się w naszym województwie – dodała członkini zarządu województwa Elżbieta Lanc.
Podczas obrad komisji omówiono także główne problemy, jakie napotykają szpitale w trakcie pomocy przybyłym do naszego kraju Ukraińcom.
– Ze szpitali i punktów udzielających pomocy medycznej często dopływają do nas sygnały o problemach logistycznych – mówi przewodniczący komisji zdrowia i kultury fizycznej Krzysztof Grzegorz Strzałkowski. – Lekarze pytają, co zrobić z pacjentem, z którym nie mogą się porozumieć. Dlatego kwestia języka jest bardzo istotna. Być może rozwiązaniem byłoby dołączenie do kadr medyków z Ukrainy – dodał.
Jak radzą sobie mazowieckie szpitale?
Warto podkreślić, że w tej chwili pacjenci z Ukrainy nie są dużym obciążeniem dla szpitali na Mazowszu. Dla przykładu w czwartek 17 marca na oddziałach 20 marszałkowskich placówek przebywało 90 uchodźców z Ukrainy, co w skali całego województwa nie jest dużą liczbą.
Dyrektor Międzyleskiego Szpitala Specjalistycznego dr Jarosław Rosłon wskazuje, że póki co placówka radzi sobie dobrze. Dyrekcja międzyleskiego szpitala sprawdziła wśród całego personelu umiejętności porozumiewania się językiem ukraińskim i skompletowała kadrę w taki sposób, by na każdym oddziale była osoba porozumiewająca się w tym języku. Na pomoc ukraińskojęzycznej osoby może liczyć też każdy pacjent, który zgłosi się do działającego przy szpitalu punktu informacyjnego.
Placówka jest też gotowa do przyjęcia do pracy medyków z Ukrainy.
– Możemy zatrudnić 60 pielęgniarek, 15-20 lekarzy i ok. 30 osób personelu pomocniczego, nawet bez znajomości języka – powiedział dr Jarosław Rosłon. – Ustaliliśmy, że w okresie przygotowawczym będziemy takie osoby kierować do pracy z pracownikami ukraińskojęzycznymi, którzy będą stanowić dla nich wsparcie, dopóki nie uzyskają prawa wykonywania zawodu w Polsce i nie nauczą się języka. Możemy też uruchomić naukę języka polskiego na terenie szpitala – dodał dyrektor.
Pomoc dla najmłodszych pacjentów
Nieco inaczej sytuacja wygląda w Szpitalu Dziecięcym przy ul. Niekłańskiej w Warszawie. Dyrektor szpitala dr Małgorzata Stachurska-Turos wskazuje na kilka wyzwań, przed którymi stanęła placówka, nie tylko medycznymi.
– Opiekunowie naszych małych pacjentów także potrzebują pomocy. Dlatego od razu stanęliśmy przed koniecznością zapewnienia im wyżywienia, ubrań, transportu czy wsparcia finansowego w zakupie leków, które w pierwszych dniach nie były dla nich refundowane. Stąd decyzja o nawiązaniu współpracy z Fundacją Przyjaciele Szpitali Dziecięcych, która utworzyła dla nas specjalne subkonto na datki. Uruchomiliśmy też akcję „Paczka od szpitala”, by każda matka z dzieckiem otrzymały od nas przydatne produkty. Akcja spotkała się z dużym odzewem, magazyny są zapełnione i jesteśmy spokojni o sprawy socjalne – powiedziała dyrektor dr Małgorzata Stachurska-Turos.