eOstroleka.pl
Ostrołęka,

Maria Domian z Myszyńca twierdzi, że w jej domu zdarzył się cud. Czy rzeczywiście? (wideo-reportaż)

REKLAMA
zdjecie 480
REKLAMA

Jak twierdzi słyszy boskie głosy, ma wizje a w jej domu zdarzyły się dwa objawienia. ”Z góry” otrzymała zadanie: wyzwolić strudzone dusze. Przez długi czas kryła w sobie tą tajemnice cudów. Jednak postanowiła podzielić się znakami Bożymi.  Mowa tu o Marii Domian z Myszyńca.

Krwisty koralik z nieba
- Jak była konsekracja kościoła w Wykrocie, to pojechałam na mszę. W stroju kurpiowskim.  (przypis redakcji: 1996r.). Było ciepło, jak tylko przyjechałam rozebrałam się do halki. Do tej białej. Kurpiowskiej- odpowiada Maria z Myszyńca. Córka do mnie przyszła i przysiadłyśmy. Rozmawiałyśmy jak tam było. I wtedy upadł na moją halkę tak jakby koralik i wtedy zostałam spolaryzowana. Spojrzałam a to krew… Normalnie to bym szybko to chciała uprać, ale nie mogłam wstać. Boże, co się stało pomyślałam. To jakby z nieba spadła. Może mi jakaś żyłka pękła na nodze. Sprawdziłam i krew zniknęła. Tylko na halce została. To była krew Chrystusa- dodała.
Maria twierdzi, że była świadkiem dwóch cudów, które zdarzyły się w jej domu. Jednak księża je potępiają. Spytana, co ksiądz jej odpowiedział, gdy poszła do niego z halką z krwią, odpowiedziała.
200 lat męki czyśćcowej  
- Na początku schowałam ta halkę i ona leżała tak ze trzy, cztery lata. Jednak coś mi mówiło, że muszę ją pokazać księdzu. Powiedział, że to będzie w archiwum takie cuda. I przeszło rok, przyszedł po Kolendzie i spytałam co z ta szatą, bo słyszałam głos: jak się nie ujawnisz to  200 lat będziesz męki czyśćcowe przeżywać przez zatajenie. Odpowiedział, że nie wie nawet gdzie ona jest i kazał spytać gospodyni. Spytałam, więc a ona: Ja to halkę to spaliłam! Pani w takie cuda wierzy, że Matka Boska by do Wykrotu zeszła! Westchnęłam tylko  i z bólem w sercu wróciłam do domu. Za takie zaparcie to i księdza będą umierać – dodała.
Kilka lat później Maria miała wizję, w której zobaczyła 3 lata wcześniej zmarłego znajomego. Po tym zdarzył się kolejny cud.  
Kropla krwi na obrazku świętym
– Trzy lata temu zmarł Samsel, znajomy z sąsiedniej wsi. Po tylu latach przyśnił mi się, którejś nocy. Mówił: „ja to, tu pracuję ciężko. Ty daj, co święto na mszę za dusze nasze zbłąkane. Warunek jest jeden to musi być składkowe, pamiętaj abyś sama nie dała. Zachcij też obrazka”. To przeszłam po wsi, baby dały a to 50 groszy a to złotówkę a resztę sama dołożyłam. Co święto czy niedzielę daję na msze za tych w czyśćcu, by im lżej było.
- To dałam na mszę za tego Samsla a obrazek wsadziłam do ramki, zakleiłam taśmą i codziennie się do niego modliłam. Zapamiętałam każdy szczegół z niego i pewnego dnia patrzę, a na klatce piersiowej Jezusa zamiast krzyżyków jest plama krwi! Jej wcześniej nie było, dopiero teraz się pojawiła- mówi Maria.
W ramce był obrazek Jezusa. Na obrazku, tuż pod sercem widniała czerwona plama. Czy to rzeczywiście krew Syna Bożego? Ciężko ocenić, zresztą nie nam to oceniać. Pani Maria postanowiła pojechać do biskupa łomżyńskiego, by opowiedzieć mu o swoich objawieniach.
Kobiety się kartofli najedzą i gadają głupoty
-Czytałam o cudzie w Sokółce i postanowiłam też zgłosić swój znak od Boga. Matka Boska w wizjach mi mówiła: „to grzech najgorszy skrywać moje znaki!” – opowiada Maria. -Pojechałam z tym do biskupa w Łomży. Gdy tylko go zobaczyłam, zaczęła bić od niego jasność. Tak mocna, że musiałam zamknąć oczy. Czułam, że to niedobry znak. Opowiedziałam mu wszystko po kolei. Wysłuchał i zaczął krzyczeć: „Matka Boska po paśnikach i polach nie objawia się! Baby kartofli najedzą się i pieprzą głupoty”- wrzeszczał. Każde jego słowo bolało mocniej, wciąż siedziałam z zamkniętymi oczami i nagle zobaczyłam, że za oknem stoi piękna pani z opuszczonym welonem. Uśmiechała się. Po chwili zniknął z jej twarzy uśmiech. Zakryła twarz czarnym welonem a z oczu kapały jej łzy wielkości grochu. To była Matka Boska! By ją dojrzeć otworzyłam oczy. Wszystko zniknęło, pozostał tylko proboszcz, który mówił okropne słowa- tu zamilkła. Poszła do kuchni po szklankę wody.
Wciąż mam wizję, mogę opowiedzieć…
Po roku od śmierci matki miałam pierwszą wizję z Matką Boską, później stało się to normą
- Gdy była druga wojna zmarła moja mi matka. Zostawiła naszą czwórkę bez opieki. Strasznie za nią rozpaczałam..- tu urwał się Danucie głos i poleciały łzy. -  Nie mieliśmy, co jeść, gdzie spać. Cały sierpień przeżyliśmy jedząc trawę i szczaw. Czasami udało znaleźć się gdzieś kapustę, którą od razu zjadaliśmy na surowo. Przekoczowaliśmy jak króliki. Nad głowami wciąż latały samoloty niczym kawki latem- pogrążyła się w opowieści.
Gdy opowiada zawsze zamyka oczy. Zachowuje się jakby wsiadała w wehikuł czasu i była w miejscu i czasie, o którym opowiada. Było widać, że czuje smak tej trawy, widzi te samoloty. Wszystko przeżywa na nowo.
Chmury też mówią…
Maria słuchając wewnętrznego głosu pisze wiersze. Ma ich dziesiątki, a może nawet setki.
„Ponad falami Boga jest głos
Usłyszcie go ludzie
A nie będziecie żyli w grzechach ani w brudzie.
Rozdajcie światło kapłani,
A nie będziecie zaspani.
Wiarę w Boga manie, (…)”- o to fragment wiersza Marii.
Umiłowanie do obrazków świętych
Dom Marii jest nieduży. W środku jest przytulnie i nie brakuje elementów kultury kurpiowskiej. W małym salonie główna ściana jest obwieszona dziesiątkami obrazów i obrazków świętych. Na stole stoi średniej wielkości figurka Matki Boskiej. Pod stołem jest parę kartonów wypełnionych po brzegi książkami i tematyce religijnej. W tle opowieści Marii towarzyszy nam wciąż cykanie zegarów. Ma ich równo dwadzieścia. Lubi je.  

Maria Domian od 22 lat mieszka w Myszyńcu. Urodziła się w Niedźwiedziu. Obecnie jest na emeryturze i opiekuje się swoją schorowaną stryjenką. W wolnych chwilach haftuje i wykonuje rękodzieła kurpiowskie. Jej małym marzeniem jest opublikowanie jej wierszy, które jak powtarza płyną z głębi serca.


Kalendarz imprez
listopad 2024
PnWtŚrCzPtSoNd
 28  29  30  31  1 dk2 dk3
dk4 dk5 dk6 dk7 dk8 dk9 dk10
dk11 dk12 dk13 dk14 dk15 dk16 dk17
dk18 dk19 dk20 dk21 dk22 dk23 dk24
dk25 dk26 dk27 dk28 dk29 dk30  1
×