Kupił auto w Ostrołęce, ma same problemy. Twierdzi, że oszukał go właściciel komisu

Na jednym z for internetowych pojawił się wpis klienta, który został oszukany w ostrołęckim komisie samochodowym. Uważa on, właściciel komisu postąpił skandalicznie, zatajając przed nim prawdę o faktycznym stanie technicznym auta.

Wpis pojawił się na forum portalu INFOR.PL w sobotę, 19 lipca o godzinie 23.57. "Kupiłem auto z komisu WARSZAWSKA 44 Ostrołęka" - tak swoją historię zaczyna poszkodowany klient. W kolejnych wersach opisuje on procedurę kupna samochodu.

"Przy sprzedaży Pan Andrzej z Ostrołęki oczywiście zachwalał auto i mówił , że w środku nic nie było robione.
Naprawiał tylko prawy błotnik i prawe drzwi. ( pokazał zdjęcia przed wypadkiem, uwaga taka że całego auta nie było widać tylko drzwi i błotnik , w sumie mogły być to zdjęcia innego wogóle samochodu ). Pojechałem do najbliższego ASO zapłaciłem 250 zł za takzwany "przegląd przed zakupowy"
po stwierdzeniu , że wszystko jest "dobrze" prócz napraw blacharskich "  zaufałem specjalistom i zakupiłem auto".

Według użytkownika "oszukany", od razu po zakupie auta rozpoczęły się kłopoty, związane ze stanem technicznym pojazdu.

"No i zaczeło się....
Po zapłacie już Pan andrzej się żegna i  zamyka drzwi i .... krzyczy " zatankujcie bo wskaźnik paliwa jest zepsuty i pokazuje cały czas FULL" - powiedział  że to pływak się napewno zawiesi i jak wleje 10 litrów to się odwiesi...( to już jest po kupnie auta )
Oczywiście się nie odwiesił....

Po 30 min jazdy do domu zapalił się "check" .... dzwonię i pytam się pana andrzeja... odp. " nie wiem"" - kontynuuje opowieść wspomniany użytkownik forum.

Mało tego, twierdzi on, że pojechał z autem do serwisu, gdzie wyceniono naprawę na 3 tysiące złotych ("popękane kostki elektryczne w środku koło silnika  , + popękana pompa paliwa + popękany przepływomierz powietrza , na popękane rzeczy jest brak gwarancji"). Klient postanowił więc ponownie skontaktować się z właścicielem komisu, w którym nabył samochód. Tu jednak spotkała go niemiła niespodzianka.

"Dzwonię do Pana andrzeja z ostrołeki... " chcę oddać auto i wolałbym go nie naprawiać "
Po dniu namysłu ( dałem mu do przemyślenia , gdyż poprosił )  
Odpowiada " no jest takie prawo , ale Panu nie przysługuje , gdyż na fakturze jest klauzula , że stan techniczny jest mi znany i ble ble ble "
Ok to mówie , proszę pokryć nawprawę odpowiedź Pana andrzeja " to za dużo dla mnie  3 tys , i był Pan w pierwszym ASO i jakoś wszystko było dobrze, oraz Pan to wiedział że jest to popękane" i jeszcze mówi " że jak zrobie sprawę w sądzię o zwrot to wystawi mi fakturę 123 zł za każdy dzień uzytkowania auta"".

Jak widać, sprawa jest skomplikowana. Ma ona jednak swój ciąg dalszy - klient zastanawia się kto jest winny tej sytuacji? Według niego, właściciel komisu nie poinformował o usterkach w aucie, nie zostały one wykryte również przez Autoryzowaną Stację Obsługi. Nowy właściciel pojazdu twierdzi, że w wypadku wykrycia wad samochodu jeszcze w Ostrołęce, do transakcji by nie doszło. "Nie zabardzo rozumiem dlaczego Pan andrzej nie chce przyjąć samochodu ? toć i tak go sprzeda" - zastanawia się zniesmaczony nabywca auta.

Co ciekawe, klient zwraca też uwagę na jeszcze jeden zabroniony, lecz dosyć często stosowany proceder - zaniżanie cen na fakturach. Sprzedawca wpisuje na fakturę kwotę niższą niż ta, za którą sprzedał pojazd - odprowadza dzięki temu niższy podatek.

"UWAGA Pan Andrzej poprosił mnie by na fakturze była niższa kwota za samochód niż naprawdę zapłaciłem.
Mam trzech świadków jaką cenę naprawdę zapłaciłem.
( powiedział że dzięki temu mi opuści trochę  z ceny )"

Klient ostrołęckiego komisu zamierza podać właściciela do sądu i poszukuje obecnie prawników, którzy pomogliby mu wygrać rozprawę. Niech ta sytuacja będzie przestrogą dla tych, którzy w najbliższym czasie planują kupić auto - przed dokonaniem transakcji warto dokładnie zbadać stan techniczny samochodu.

Cytaty z forum - pisownia oryginalna.