To zdecydowanie nowy trend w kampanii wyborczej. Kandydaci na prezydenta Ostrołęki przeprowadzają... wywiady. W jednym z ostatnich materiałów można zobaczyć Ryszarda Załuskę, prezydenta miasta w latach 2002-2006. Rozmawiał z nim kandydat na prezydenta Ostrołęki Mariusz Mierzejewski.
Kandydaci... prowadzą wywiady. Nowa wyborcza strategia
W tegorocznej kampanii wyborczej na prezydenta Ostrołęki obserwujemy nową strategię - wywiady kandydatów z osobami zaufania publicznego i samorządowcami. To świeże podejście angażuje lokalną społeczność i pozwala wyborcom na poznanie kandydatów z innej perspektywy. Dotychczas kampanie opierały się na tradycyjnych metodach, takich jak plakaty, ulotki i spotkania z mieszkańcami. Chociaż te formy nadal są wykorzystywane, wywiady z osobami znanymi i szanowanymi w Ostrołęce wnoszą nową jakość do kampanii.
Na strategię wywiadów jako pierwsza postawiła Ewa Żebrowska-Rosak (Koalicja dla Ostrołęki), która rozmawiała m.in. z byłym komendantem Straży Pożarnej w Ostrołęce Jarosławem Wilgą czy byłym radnym Platformy Obywatelskiej i kandydatem PO w ostatnich wyborach do rady miasta Ryszardem Sidorzakiem, obecnie przewodniczącym Ostrołęckiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku.
Wywiady dają też głos tym, którzy zazwyczaj nie są w centrum kampanii wyborczych. Mieszkańcy Ostrołęki mogą usłyszeć opinie osób, którym ufają i których zdanie jest dla nich ważne. Nowa strategia otwiera przestrzeń dla merytorycznej debaty i skupia się na realnych problemach miasta. To krok w stronę bardziej transparentnej i obywatelskiej kampanii wyborczej, co z pewnością zaważy na wyborze przyszłego prezydenta Ostrołęki. Nowe oblicze kampanii wyborczej w Ostrołęce to pozytywny trend, który może stać się inspiracją dla innych miast w Polsce. Angażowanie lokalnej społeczności i budowanie dialogu to klucz do budowania silnego miasta.
Ryszard Załuska: Tu ma być polityka miejska, to co ludziom potrzebne
Kolejny kandydat na prezydenta Ostrołęki poszedł tym tropem i zamieścił w mediach społecznościowych materiał wyborczy w formie wywiadu. Tym razem Mariusz Mierzejewski (Bezpartyjne Miasto Ostrołęka) rozmawiał z Ryszardem Załuską, prezydentem miasta w latach 2002-2006 z ramienia komitetu Twój Dom Ostrołęka.
Kiedyś to było: 2002 rok, czyli wyborcze sensacje w Ostrołęce
Wybory samorządowe sprzed 19 lat w Ostrołęce przyniosły zaskakujące rozstrzygnięcia. Urzędujący prezydent niespodziewanie przegrał, a nowy włodarz w radzie miasta miał... tylko jednego radnego ze…
Na co powinien kandydat na prezydenta zwrócić uwagę? - to pytanie padło jako jedno z pierwszych.
- W oświacie przepracowałem ponad 40 lat w sumie, na koniec kariery zdecydowałem się startować na prezydenta, udało się wygrać. Jak postępować? Najważniejsza sprawa to kapitał ludzki. A żeby go mieć, to trzeba z tymi ludźmi umieć pracować, nie obrażać się. Każdy ma swoją specyfikę bytu i rozmowy. Starałem się przez całe życie być ludzkim i nieść pomoc taką, jaką byłem w stanie - powiedział Ryszard Załuska, dodając:
Starałem się w urzędzie i poza urzędem traktować ludzi jak sobie bliskich. Udawało mi się. Jakoś to generalnie wyszło.
Ryszard Załuska mówił też o oświacie, stwierdzając, że "dziś w oświacie jest dobry klimat".
- Oświata to specyficzna dziedzina, która nie przysparza pieniędzy, a wymaga dużych nakładów finansowych. A nauczyciele to specyficzna grupa ludzi, która woli być oceniana pozytywnie, niż negatywnie (...) Wielu dyrektorów, których mianowałem, jeszcze funkcjonują. Jeśli docenia się wartość ludzką i pracę ludzi, to ludzie też potrafią doceniać. Nauczyciele nie lubią, jak się ich nadmiernie kontroluje i krytykuje - wskazał. Były prezydent nie ukrywał również rozczarowania, jeżeli chodzi o szkolnictwo wyższe: - Mnie najbardziej boli, że jesteśmy byłym miastem wojewódzkim, które nie dorobiło się własnej, zawodowej uczelni. Były momenty, że było blisko, ale różne czynniki spowodowały, że tej uczelni do dziś nie mamy...
Ryszard Załuska wspominał też swoją kadencję. Jak stwierdził, początkowo wszystko układało się dobrze, bo miał większość w radzie, ale później się ona rozsypała. "Za dużo polityki weszło" - stwierdził. - To, co podkreślam: najgorszą zakałą, największym rakiem samorządu jest wdarcie polityki krajowej do samorządu. Nie chcę nazwiskami operować, ale przeżyłem wiele katuszy - dodał i podsumował: - Tu ma być polityka miejska, to co ludziom potrzebne, a nie to, co gdzieś tam w Warszawie wymyślą.