W latach 30. XX wieku domowy wypiek chleba był bardziej powszechny, niż dziś. Jaki był przepis na pieczywo własnej roboty? Pisała o tym jedna z lokalnych gazet.
- Młodym gospodyniom mającym mało doświadczenia, a mieszkającym na wsi, podajemy praktyczny sposób pieczenia chleba wiejskiego, z mąki żytniej, przesianej na rzeszoto, to jest, razowego, najbardziej pożywnego i zdrowego, niezbędnego w życiu powszedniem wiejskiemu - pisał Głos Ostrołęcki 15 stycznia 1931 roku.
Zamieszczony został też przepis, który dziś jest prawdziwym unikatem. Zobaczcie sami, jak na początku lat 30. XX wieku wyglądało wypiekanie chleba.
Przepis na chleb z 1931 roku:
W dzieży, w której się przygotowuje ciasto na chleb, zostaje zawsze na dnie i po ścianach, dużo ciasta, które zostając w niej, służy na zakwaskę na następny chleb. Lubiącym chleb więcej kwaśny, zostawić jeszcze na dnie kawałek ciasta wielkości jaja. Dzieży od chleba trzeba utrzymywać w należytej czystości, zawsze przykrytą płótnem i wierchem, aby kurz niedochodził i ciasto pozostawione nie wysychało; przytem stawić ją w suchem, czystem, nie wilgotnem miejscu, aby nie zapleśniała, przez co już by się stała nieużyteczną do chleba: i nie używać jej nigdy na inny użytek, do innego chleba, jąk naprzykład: zaparzanego, słodkokwaśnego i t. p. Czasem się zdarza, że zakwaska się psuje i chleb się nie udaje, staje się po upieczeniu czarny, ciężki z zakalcem. Wtedy trzeba dzieżkę odwrócić dnem do góry, polać dno kilkakrotnie wrzątkiem, wewnątrz zaś natrzeć ją ze wszystkich stron cebulą z solą. Następnie opłukać ciepłą wodą, a ciasto rozczynić na świeżej zakwasce.
Oznaczyć odpowiednią ilość wody i mąki niepodobna, gdyż to zależy od gatunku i suchości mąki, lecz mniej więcej bierze się na jedną czwartą wiadra ciepłej wody, 1 wiadro mąki, przesuszonej uprzednio i przesianej, na gęste rzeszoto. Z wieczora rozczynić ciasto, zakwaskę rozmieszać dokładnie w wodzie, połowę przeznaczonej mąki wsypać, rozmieszać dobrze łopatką, osypać ż wierzchu mąką, przykryć i postawić w ciepłem miejscu, do następnego dnia. Nazajutrz gdy ciasto się podniosło, rozbić go dobrze ręką, wsypać soli, kto lubi kminek lub czarnuszki, dodać resztę mąki, która pozostała od rozczynu i miesić ciasto, nie mniej jak pół godziny, to jest aż ciasto odstanie od rąk.
Wtedy znów przykryć i postawić w cieple na parę godzin, aby dobrze urosło. Poczem poformować okrągłe lub podłużne bułki, pokłaść na stolnicy, przykryć aby jeszcze urosły, na co trzeba około godziny czasu. Sadząc chleb do pieca, posypać na łopatkę mąki, lub położyć liści gębowych, które dodają przyjemnego zapachu, oblać go wodą, ogładzić i wsadzić do czysto wymiecionego pieca, próbując go w ten sposób: rzucić garść mąki, jeżeli mąka podrumieni się, oznaka, że piec jest stosownie ogrzany, jeżeli zaś odrazu mąka się spali, lub zupełnie nie podrumieni, jest albo zanadto gorący, lub przeciwnie chłodny.
Posadziwszy chleb do pieca, przykryć szyber. Skoro chleb się zarumieni i będzie prawie gotów, wtedy wyjmować po jednej sztuce, oblać chleb zaraz przy piecu wrzątkiem i znów wsadzić do pieca, aby się ostatecznie wypiekł. Po upieczeniu wyjąć chleb ostrożnie, pokłaść na stole, opierając go jednym końcem o rzeszoto, łub deskę, aby powietrze przechodziło przez całą długość bułki i jednocześnie ostygała wierzchnia i dolna skórka. Nie wynoście chleba do spiżarni, na chłód, aż zupełnie ostygnie.