Do naszej redakcji zgłosiła się czytelniczka, która twierdzi, że została oszukana przez jeden z ostrołęckich komisów samochodowych. Opisuje sytuację z zakupem samochodu, który okazał się poważnie uszkodzony. Defekt auta wyszedł na jaw już niewiele ponad tydzień po zakupie.
Czytelniczka opisuje nam sytuację:
- Trzy tygodnie temu kupiliśmy w komisie auto Toyota Verso za niecałe 30 000 zł. Przy zakupie właściciel zapewniał, że silnik w 100% sprawny. Był przy tym świadek. Dodatkowo dostałem niby ubezpieczenie z gwarancją na miesiąc na wszystko. Po 1,5 tygodnia zaczęło się: jadąc do rodziny włączyło się przegrzanie auta. Po sprawdzenia płynu w chłodnicy okazało się, że w płynie jest olej i wyrzuca go. Dzwonię od razu do właściciela komisu, raczej go to nie zdziwiło. - Dobra jak trzeba będzie to pomogę - powiedział. Mechanik stwierdził, że to być może chłodniczka spalin, okaże się po wymianie. Właściciel komisu na odczepnego przelewa na konto 500 zł. Okazuje się jednak, że to głowica. Naprawa od 4000 zł w zależności od tego czy głowica pęknięta czy tylko uszczelka. No i wtedy dzwonię do komisu, że chcę oddać auto. - Ok, oddajcie sprawne bo takie dostaliście. Idźcie do sądu. - usłyszałam.
Kilka dni temu zwróciliśmy się mailowo o komentarz do firmy, zarządzającej komisem. Nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Niewykluczone, że sprawa rzeczywiście trafi do sądu, a dla kolejnych klientów jest to przestroga: jeżeli to możliwe, trzeba zrobić wszystko, by kupić auto z jak najbardziej pewnego źródła i sprawdzić dokładnie jego stan techniczny.
Interwencja Czytelnika: Zostałam oszukana przez komis samochodowy
Wasze opinie
Zastanów się, zanim dodasz komentarz
Zobacz również
Kalendarz imprez
Pn | Wt | Śr | Cz | Pt | So | Nd |
28 | 29 | 30 | 31 | 1 | 2 | 3 |
4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 |
11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 |
18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 |
25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 1 |