Do oszustw w związku z koronawirusem, zgłoszeń o objawach u znajomych wykonywanych dla żartu, dołącza kolejny proceder, o którym otrzymujemy liczne sygnały. Jest on o tyle niebezpieczny, że może trwale sparaliżować funkcjonowanie i tak mocno obciążonych szpitali.
Szpital jak hotel?
W okresie przedświątecznym, przed wakacjami czy tzw. długimi weekendami znacząco wzrasta liczba zgłaszanych do szpitali osób w podeszłym wieku, niepełnosprawnych i obłożnie chorych, wymagających stałej opieki. Przypadki są różne, a najczęściej zgłaszany powód to nagłe zasłabnięcie z nieznanych przyczyn czy gwałtowne pogorszenie stanu zdrowia. Lekarze nie lekceważą żadnego z przypadków, jednak – jak wynika z licznych sygnałów, które otrzymujemy także z Ostrołęki – często jest to pretekst do… pozbycia się kłopotu z opieką na klika a czasem kilkanaście dni.
- Często przed świętami zdarza się, że rodzina przywozi do nas swoje babcie, dziadków lub innego obłożnie chorego krewnego, informuje, że osoba ta nagle źle się poczuła, nie wiadomo z jakiego powodu. Gdy tylko upewnią się, że osoba taka została przyjęta na oddział, znikają i przez kolejne dni a czasem nawet całe tygodnie nikt tej osoby nie odwiedza – mówi nam anonimowo jeden z pracowników ostrołęckiego szpitala.
Podobnie sytuacja wygląda w wielu szpitalach w całej Polsce. Rodziny „opiekujące się” swoimi krewnymi czy seniorami, traktują ich wizytę w szpitalu jako swego rodzaju przerwę w wypełnianiu obowiązku wynikającego z konieczności sprawowania pieczy nad takimi osobami.
Dodatkowe zagrożenie i możliwy paraliż szpitali
Obecnie funkcjonowanie znacznej części szpitali w całej Polsce zostało mocno ograniczone – wstrzymano przyjęcia na zaplanowane wcześniej zabiegi, ograniczono też pracę przyszpitalnych przychodni, a pewne placówki przekształcono w całości na szpitale zakaźne, do których trafiać mają pacjenci z podejrzeniem zarażenia koronawirusem. Każdy pacjent, który zgłasza u siebie objawy choroby, takie jak gorączka, kaszel czy trudności w oddychaniu, traktowany jest priorytetowo. Podobnie jest z pacjentami, którzy zgłaszają, że mieli kontakt z osobami zarażonymi lub wracającymi zza granicy (np. z Włoch czy z Niemiec). Szczególną opieką otaczane są w takich przypadkach osoby z grupy największego ryzyka – seniorzy i osoby z przewlekłymi chorobami. To dla takich osób COVID-19 może stanowić poważne zagrożenie życia.
I tu właśnie nasi informatorzy zauważają problem, który nasila się w ostatnim czasie, co może skutecznie sparaliżować i tak mocno obciążone szpitale.
- Mamy przypadki, w których rodzina, chcąc pozbyć się na pewien czas kłopotliwej dla nich opieki nad osobą, która tego na co dzień wymaga, zgłasza, że babcię lub dziadka odwiedził wnuczek, który przebywał w otoczeniu osób zarażonych wirusem – mówi nasz informator – Każdego takiego pacjenta badamy, przeprowadzamy stosowne testy, a rodzina w tym czasie „ulatnia się”, nie pozostawia kontaktu. Dopiero w trakcie dalszych badań okazuje się, że nic takiego nie miało miejsca a senior nie ma objawów zarażenia koronawirusem. To mocno obciąża nas, gereruje dodatkową pracę i pociąga za sobą koszty – dodaje anonimowy informator.
Czy tak jest też obecnie w ostrołęckim szpitalu? Spytaliśmy o to dyrektora Pawła Natkowskiego, który zagrożenie dla placówki widzi jednak z innej strony.
- Zwiększonego ruchu w związku z opisanym przez państwa problemem nie odnotowaliśmy – mówi dyrektor – Znacznie więcej dodatkowej i niepotrzebnej na w obecnej sytuacji pracy przysparzają lekarze pierwszego kontaktu, kierując do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego pacjentów, który tego absolutnie nie wymagają. Lekarze rodzinni we własnym zakresie mogą przeprowadzić np. testy na grypę, w które powinni się zaopatrzyć w ramach posiadanych kontraktów. Nie ma konieczności w takich przypadkach kierowania pacjenta do szpitala – dodaje dyrektor Natkowski.
Wprowadzone w ostatnim czasie ograniczenia w funkcjonowaniu wielu szpitali służyć mają jednemu – jak najskuteczniejszemu wyhamowaniu epidemii. Resort zdrowia przewiduje, że w najbliższych dniach nastąpi gwałtowny wzrost liczby zachorowań. Liczba zarażonych osób może osiągnąć czterocyfrowy wynik a to z kolei sprawia, że każdy lekarz, pielęgniarka oraz wszystkie inne służby zaangażowane do zwalczania epidemii będą miały mnóstwo pracy. Trudno nie zauważyć ryzyka paraliżu szpitali w kontekście nadużyć stosowanych przez „opiekunów” oraz przy obecnych praktykach lekarzy rodzinnych opisywanych przez dyrektora ostrołęckiego szpitala.
Apel o rozwagę i odpowiedzialność
Równo dwa tygodnie temu odnotowano w Polsce pierwszy przypadek zachorowania na koronawirusa. Wtedy też zaczęły rodzić się niepokoje, które zwielokrotniła decyzja rządu o zamknięciu szkół a potem o wprowadzeniu staniu zagrożenia epidemicznego. Od tego czasu wiele osób musiało znacząco przeorganizować codzienne życie i sposób funkcjonowania. To wielu osobom dało się we znaki, generuje mnóstwo stresujących sytuacji, które napędzają się wzajemnie powodując reakcje łańcuchowe skutkujące dalszą eskalacją konfliktów i problemów.
Apelujemy, by w tym niełatwym dla nas wszystkich czasie, nie dawać się opanować złym emocjom i pamiętać, że odpowiedzialne oraz rozsądne decyzje pozwolą względnie spokojnie przetrwać te trudne chwile.
DP