Podczas rozpatrywania jednej z uchwał na czwartkowej sesji rady miasta temperatura na sali obrad znacząco wzrosła. Wszystko przez dyskusję, która - zdaniem niektórych radnych - powinna toczyć się na komisji. Padły sformułowania o prywatnym interesie i... socjalistycznym śnie.
Przy rozpatrzeniu projektu uchwały w sprawie zaliczenia dróg zlokalizowanych na terenie miasta Ostrołęki do kategorii dróg gminnych oraz ustalenia ich przebiegu dyskusja przybrała nieoczekiwany przebieg.
Chcę podzielić swój głos stanowisko pana prezydenta i pana przewodniczącego, że takie dyskusje powinny jednak odbywać się na komisji. Chcę przypomnieć panu przewodniczącemu komisji technicznej, panu Mierzejewskiemu, że to pan prowadził tą komisję i pan ją zdominował, poruszając swoją prywatną sprawę, dotyczącą zagospodarowania przestrzennego. Całą komisję przedyskutowaliśmy wyłącznie, jak dokonać zmiany planu zagospodarowania przestrzennego, żeby pan mógł tam prowadzić swoją działalność gospodarczą. Takie usprawiedliwianie, że nie było czasu poruszyć zagadnień, które były ujęte w progamie posiedzenia komisji, uważam, że to nieuczciwe. Twierdzę, że było dużo czasu, żeby na ten temat dyskutować
- powiedział wiceprzewodniczący rady miasta Stanisław Szatanek.
Wówczas głos zabrał przewodniczący rady Wojciech Zarzycki, który przyznał, że na komisji technicznej nie udało się przedyskutować wielu spraw, ale to ze względu na przypadającą tego samego dnia wyjazdową komisję. Posiedzenie zostało więc skrócone do minimum i zrealizowano tylko część porządku obrad, w ustalonej wcześniej kolejności.
Ja jednak bym prosił żeby się skupiać nad uchwałą, nad którą procedujemy. Biorę to troszeczkę na siebie, bo w porozumieniu z jednym radnym poprosiłem, czy wyrobimy się w godzinę i tego czasu było mało, bo mieliśmy wyjazdowe posiedzenie komisji. Tego błędu już więcej nie popełnię, bo komisja techniczna jest bardzo ważną komisją, a ewentualnie ta komisja zdrowia, jakby się odbyła miesiąc później, też by się nic nie stało
- powiedział Zarzycki.
Klubowego kolegi Mariusza Mierzejewskiego bronił radny Jacek Łuba, zwracając uwagę, że zmiana planu zagospodarowania przestrzennego to normalna procedura, których dokonuje się wiele w ciągu roku, a radni przychylają się do próśb przedsiębiorców w tym zakresie.
Nie wiem czy pan próbuje odebrać jakieś prawa obywatelskie radnym, bo radni też muszą przychodzić do urzędu ze swoimi prywatnymi sprawami, tak jak z budową, czy innymi pozwoleniami. Każdy ma do tego prawo, takich planów było w tym roku kilka, o ile nie więcej. Nie wiem, czy pan ma pretensje do radnego? Przyprowadzacie państwo też przedsiębiorców i my też zmieniamy im plany zagospodarowania na działkach. Nie wiem, czy pan żyje w jakimś socjalistycznym śnie czy może pan się wreszcie obudzi z niego? Powiem Panu, że nie widzę Pana jako wiceprzewodniczącego rady miasta. Jestem zażenowany Pana postawą
- powiedział radny Jacek Łuba.
Stanisław Szatanek w głosie "ad vocem" tłumaczył się, że nie miał na myśli odbieranie komukolwiek praw obywatelskich:
To jakieś niezrozumienie, nigdy nie miałem w głowie pomysłu, żeby odbierać komuś prawa obywatelskie. Ja tylko zwróciłem uwagę, że ten temat nie był ujęty w porządku obrad komisji
Ale i to okazało się błędnym tropem. - Był w sprawach różnych, panie wiceprzewodniczący - wtrącił Wojciech Zarzycki.
Napiętą sytuację próbował uspokoić radny Henryk Gut.
Chciałbym zaapelować, żebyśmy mówili o sprawie, a nie robili takich "wycieczek", bo nie na miejscu to jest i oczywiście będą później urazy i uprzedzenia. W tym kontekście pada słowo "przedsiębiorca". Przecież to są ludzie, którzy podejmują piękną inicjatywę w działalności. Trzeba takich ludzi pokazywać w dobrym świetle. Jak my tu będziemy tak dyskutować, to gdzieś pojawi się słowo "przedsiębiorca", że to ktoś, kto jakieś zło czyni. Do tego nie można doprowadzić. Te wycieczki wszystkie pozostawiają jakiś niesmak. Czasami przemyślmy, żeby te emocje przyblokować
- powiedział.
Głos w tym punkcie zabrał również prezydent Ostrołęki.
Lubię nasze sesje, a juz najbardziej takie "dorozumienie", co kto powiedział. Padają pewne stwierdzenia, wątki, które są wyciągane w dyskusjach i są tak daleko posunięte, że mi też zajmuje chwilę załapania o co chodzi, czy gdzieś tam była ta "szpilka" czy nie. Taki urok naszego samorządu i myślę, że nie tylko naszego
- powiedział Łukasz Kulik, dodając przy tym, że z przedsiębiorcami różnie bywa:
Przedsiębiorca to dobro wspólne, ale jednego to ostatnio CBA zgarnęło na mieście, to też trzeba uważać z tymi przedsiębiorcami, bo nie każdy dobrą wolą się kieruje i dobrymi ideami. Nie każdemu zależy na dobru miasta, czasem zależy na interesie własnym.