Mimo zaangażowania dużej ilości sił i środków wciąż nie udało się ratownikom odnaleźć ciała Jana Lityńskiego, który w niedzielny wieczór wpadł do Narwi w Pułtusku. Były działacz Solidarności ruszył na pomoc swojemu psu, pod którym zarwał się lód. Przerwaną na noc akcję wznowiono o poranku. Uczestniczy w niej około 100 osób.
Do tragicznego w sutkach zdarzenia doszło w niedzielę, 21 lutego około godziny 18:00. Jan Lityński (75 lat) spacerował z żoną nabrzeżem Narwi w Pułtusku. W pewnym momencie mężczyzna zauważył, że jego pies wpadł do rzeki po tym jak pękł lód, na który zwierzę weszło. Lityński ruszył psu z pomocą, niestety sam został porwany przez wartki nurt Narwi. Mężczyzna zniknął pod taflą wody i dotychczas nie został odnaleziony.
Akcja poszukiwawcza trwa już drugą dobę. Uczestniczy w niej około 100 osób. Działania służb ratunkowych z całego Mazowsza utrudnia wartki nurt Narwi, rozległe rozlewiska i gruby lód pokrywający w niektórych miejscach rzekę.
Uczestniczący w akcji wykorzystując m.in. bosaki i kotwice rozbijają grube nawet na 20 centymetrów tafle lodu. Wczoraj udało się odnaleźć kaszkiet należący najprawdopodobniej do zaginionego polityka. Ciała mężczyzny dotychczas jednak nie odnaleziono.
Jan Lityński to emerytowany polityk, były działacz Solidarności i bliski współpracownik byłego prezydenta RP Bronisława Komorowskiego. Miał 75 lat.