Dlaczego 10 kwietnia 2010 w MSZ nie działał internet? „Panie ministrze, mamy problem”

Ministerstwo Spraw Zagranicznych opublikowało na swojej stronie rozmowy Radosława Sikorskiego z Centrum Operacyjnym MSZ tuż po tragedii smoleńskiej. Z treści jednej z rozmów wynika, że 10 kwietnia 2010 r. w MSZ nie działał internet.

Oto treść rozmowy między Sikorskim a pracownikiem Centrum Operacyjnego MSZ:

Pracownik CO: (...) z tej strony, Centrum Operacyjne. Panie Ministrze, mam listę pasażerów (w tle Sikorski: tak), którzy znajdowali się na pokładzie. W jaki sposób mogę Panu dostarczyć tę listę?
Sikorski: Proszę mi przesłać mailem. A proszę mi jeszcze powiedzieć, kto jeszcze był?
P. CO: Kaczyński, Pani Prezydentowa oczywiście, Kaczorowski Ryszard (w tle Sikorski: Boże)... lista pasażerów jest bardzo długa, także przeczytanie tych nazwisk... trudno mi teraz wyłonić istotne osoby, jest 89 nazwisk.
Sikorski: Jasne. Proszę mi przesłać mailem.
P. CO: Panie Ministrze, tylko że mamy problem. W tej chwili jest naprawa w MSZ, maile nie działają.
Sikorski: Cholera... (szept)
P. CO: Zostaliśmy odcięci w ogóle, centrala od prądu, powikłania po pogodowej awarii.
Sikorski: Faksy?
P. CO: Faks działa, także ewentualnie mogę wysłać na podany numer.
Sikorski: Dobra, to za chwilę dobra? Ja oddzwonię za chwilę, bo muszę uruchomić faks.

„10 kwietnia 2010 r. - dziwnym trafem akurat wtedy, kiedy prezydent Lech Kaczyński miał lądować w Smoleńsku - doszło zatem do przedziwnej awarii. Z powodu pogody (?) centrala MSZ pozbawiona została prądu i przestał działać internet” - pisze portal Niezależna.pl.

Redaktorzy portalu zadają również pytania jak to możliwe, że jeden z najistotniejszych resortów w państwie został sparaliżowany w tak ważnym dniu z tak błahego powodu? Dlaczego, skoro nie było prądu i nie działał internet, można było skorzystać z faksu i telefonów?

Niezależna.pl przypomina również, że już 5 kwietnia 2010 r. po południu nastąpiło przerwanie pracy serwerów MSZ, w wyniku czego praca resortu kierowanego przez Radosława Sikorskiego została na wiele godzin sparaliżowana. Ówczesny rzecznik ministerstwa Piotr Paszkowski uspokajał wtedy co prawda, że „nie jest tak źle”, jednak awaria była niezwykle poważna. Jak się okazało, w najnowocześniejszym budynku Ministerstwa Spraw Zagranicznych, tzw. szpiegowcu, mieszczącym m.in. serwery z tajnymi danymi, doszło do przerwania zasilania zewnętrznego.

Jeszcze wcześniej, we wrześniu 2009 r., doszło do zorganizowanego ataku cybernetycznego na serwery polskich instytucji państwowych. Atak na polskie ośrodki rządowe został przeprowadzony - jak pisała „Rzeczpospolita” - z terytorium Federacji Rosyjskiej.

„Czy do podobnej sytuacji doszło w dniu, w którym zginął prezydent RP?” - pyta Niezależna.pl.


[źródło: Niezależna.pl]