W kuluarach coraz częściej mówi się o największej lewicowej koalicji w wyborach samorządowych od lat. W Ostrołęce szyki zewrzeć mieliby wieloletni działacze Sojuszu Lewicy Demokratycznej i Platformy Obywatelskiej. Obaj dolali oliwy do ognia, publikując wspólne zdjęcie wraz życiowymi partnerkami.
Nie jest tajemnicą, że ambicje prezydenckie w Ostrołęce ma Łukasz Kulik, były przewodniczący struktur SLD w naszym mieście. Jeżeli Kulik zdecyduje się na start, byłaby to już jego trzecia próba z rzędu. W 2010 roku jako kandydat na prezydenta z ramienia Sojuszu Lewicy Demokratycznej wystartował w wyborach samorządowych, swoich sił próbował również cztery lata później. W obu przypadkach przegrał z Januszem Kotowskim.
Wybory Samorządowe 2010. Na billboardzie prominentni politycy SLD: Tadeusz Chabudziński, Anna Szczubełek i Łukasz Kulik.
W 2014 roku zdecydował się na start z własnego komitetu "Ostrołęka dla Wszystkich". Na listach znalazło się miejsce dla członków SLD, choć inicjatywa miała być apolityczna. "Łukasz Kulik, szef SLD jednak kandyduje na prezydenta Ostrołęki. Ale bezpartyjnie" - czytaliśmy wtedy w Tygodniku Ostrołęckim.
Kulik stopniowo odcinał się od środowiska SLD. W 2015 roku po raz pierwszy od lat nie uczcił Święta Pracy - nie pojawił się bowiem przy pomniku upamiętniającym mieszkańców ziemi ostrołęckiej poległych za wolność ojczyzny. Data zbiegła się też z kompletną kompromitacją lewicy w wyborach parlamentarnych. Po raz pierwszy w historii partia SLD nie weszła do Sejmu, więc identyfikowanie się z nią na pewno nie jest korzystne od strony PR-owej. Chociaż Kulik oficjalnie nie ogłosił opuszczenia SLD - mówił jedynie chłodno, że "wytykane są błędy z przeszłości, za które on nie odpowiada". To miało być też powodem ochłodzenia stosunków z lewicą.
Drugim z polityków opozycji, który niekoniecznie dobrze żył ze swoją partią jest Maciej Kleczkowski. Wicedyrektor WORD w Ostrołęce znany jest głównie z transmisji na Facebooku, które skrzętnie wykorzystuje do promowania siebie. Jest też wieloletnim działaczem Platformy Obywatelskiej. Na jednej z ulotek wyborczych pozuje z ówczesną żoną, dziećmi i... Donaldem Tuskiem na odwrocie. Zapowiada m.in. starania o Via Baltikę przechodzącą przez Ostrołękę czy drużynę piłkarską na poziomie centralnym. Dziś już wiemy, że niewiele wyszło z tych planów.
Maciej Kleczkowski (pierwszy od lewej) podczas jednej z konferencji ostrołeckiej PO
Obecnie Kleczkowski już tak chętnie nie rozmawia o Platformie, choć od wielu lat jest zatrudniony na stanowisku wicedyrektora WORD w Ostrołęce, podlegającego pod samorząd województwa, w którym oczywiście przewagę ma koalicja PO-PSL. Wciąż zajmuje sowicie opłacane stanowisko, choć jego stosunki z Platformą Obywatelską wydają się chłodne. W 2012 roku Kleczkowski znalazł się na liście wstydu "Pulsu Biznesu". - Przez niecałe 5 lat od objęcia władzy, trafiło do nich z państwowej kasy 200 mln zł - grzmiano, wymieniając nazwiska działaczy PO, członków ich rodzin i znajomych, którzy zasiadali w latach 2007-2012 w spółkach i instytucjach państwowych. Kleczkowski podpisany został jako "szwagier posła PO Andrzeja Kani". Nie wiemy czy taka była droga do posady, ale dodajmy, że w tym momencie Andrzeja Kani w Platformie już nie ma. Dawno zmienił kurs i współpracuje z Porozumieniem Jarosława Gowina.
Nawet portal internetowy, który wydawany jest przez firmę wypłacającą Kleczkowskiemu wynagrodzenie - co wynika z jego oświadczenia majątkowego - w tekście z października 2017 roku pt. "Maciej Kleczkowski kandydatem na prezydenta Ostrołęki?" ani razu nie użył nazwy Platforma Obywatelska. Do tego sam radny twierdził, że młodym ludziom PO kojarzy się głównie z obciachem. Nic dodać, nic ująć. W listopadzie 2017 roku wysłaliśmy zapytanie do mazowieckich struktur PO, pytając o przynależność Macieja Kleczkowskiego. Bez odpowiedzi. Widocznie obie strony wzięły urlop od siebie, a może wstydzą się siebie nawzajem?
Z wiarygodnego źródła wiemy, że obaj panowie intensywnie rozmawiają o stworzeniu jednego komitetu w jesiennych wyborach samorządowych. Jakby w odpowiedzi na te spekulacje, Kulik i Kleczkowski opublikowali zdjęcie, na którym razem spędzają czas ze swoimi obecnymi życiowymi partnerkami.
Wspólne plany Kulika i Kleczkowskiego sprawiają, że znów mówi się o odrodzeniu lewicy nad Narwią. Sami spójrzmy: SLD praktycznie u nas nie istnieje; Twój Ruch rozpadł się, zanim tak naprawdę zdążył na poważnie powstać; Platforma Obywatelska nie wychodzi ze stagnacji, kolejny raz wystawiając na prezydenta Mariusza Popielarza, a o Nowoczesnej słychać niewiele - sami sympatycy przy okazji zmiany przewodniczącego koła przyznali: " Trzeba uczciwie przyznać, że przez parę ostatnich miesięcy de facto nie prowadziliśmy żadnych działań". Zwarcie szyków przez wieloletnich radnych, pochodzących z lewicowych ugrupowań, byłoby lampką ostrzegawczą dla Janusza Kotowskiego: tym razem o reelekcję nie będzie już tak łatwo.
Jedno jest pewne: nadchodzące wybory samorządowe zapowiadają się najciekawiej od lat. Oprócz Janusza Kotowskiego z PiS, swoją gotowość do kandydowania zgłosili też Mariusz Popielarz z PO oraz Jakub Frydryk z ruchu Bezpartyjne Miasto.