Czasami potrzeba wstrząsu, by docenić, jak wielką pracę wykonuje dla nas drugi człowiek. Tak jest w przypadku pracowników sklepów. Wiele firm w czasie epidemii koronawirusa zostało zamkniętych, wiele osób pracuje zdalnie, a oni? Codziennie są w pracy i starają się, by zakupy były dla nas jak najbardziej bezpieczne. Sami za to ryzykują wiele. I często też wiele tracą.
Pracownicy sklepów spożywczych - trzeba przyznać, że ich praca często była (a może i przez wielu nadal jest) niedoceniana. Stereotypy, jakby praca kasjera była zajęciem drugiej kategorii legły jednak w gruzach w dobie epidemii koronawirusa. Szybko trzeba było zdać sobie sprawę, że gdyby nie kasjerzy, to niestety, ale nie mielibyśmy możliwości zrobienia zakupów na ten trudny czas. Przyzwyczajenie do tego, że wszystko jest "na zawołanie" oraz podejście "płacę i wymagam" sprawiło, że ten zawód był oceniany inaczej, niż być powinien.
O popularnych "sklepowych" narosły już mity - a że to praca niezbyt wymagająca, człowiek za wiele się nie natrudzi, a i szczególnych umiejętności nie potrzeba... Jednak dopiero teraz można było się przekonać, że w sklepach również się pracuje i to wcale nie łatwo.
Rozmawiamy z jedną z osób pracujących w ostrołęckim markecie - z oczywistych względów chce ona pozostać anonimowa. Mówi o trudach swojej pracy w okresie przedświątecznym. W tym roku pracy było nie mniej niż w latach poprzednich, a okoliczności były szczególne. To z powodu ograniczeń liczebności klientów w sklepach i dodatkowych zasadach higieny.
Osoba, z którą rozmawiamy, mówi też o dodatkowych trudnościach:
Nie wzięto pod uwagę że pracownicy też mają rodziny i muszą coś dla nich przygotować na święta, ale nie było to możliwe ponieważ grafiki były ułożone w taki sposób, że niektórzy pracownicy musieli cały tydzień pracować bez przerwy chociażby jednego dnia. W dodatku na drugą zmianę przez 5 lub 6 dni.
Teraz jeszcze w dodatku w wydłużonym czasie otwarcia sklepu
- mówi nam.
Pracownicy drugiej zmiany nie mogli zrobić zakupów ponieważ od godziny 10 do 12 sklepy są otwarte tylko dla seniorów, a później pracownik musi już zaczynać swoją zmianę. Część pracowników jest dojezdnych i nie mają możliwości iść na zakupy wcześniej. Dyrekcja w tym problemu nie widzi, ponieważ oni nie pojawiają się w pracy z powodu obaw przed koronawirusem
- dodaje.
Koronawirus to dla pracowników sklepów niekończące się pasmo kłopotów i kolejnych wyzwań, z jakimi muszą mierzyć się każdego dnia.
Nie ma możliwości żeby pracownicy, którzy pracują na sklepie, mogli zachować od siebie czy od klienta 1,5 metra odległości
- słyszymy. A takich pomniejszych problemów, na które klienci pewnie często w ferworze zakupów nie zwracają uwagi, jest dużo więcej.
Tym bardziej doceńmy tych, którzy pracują w czasie epidemii koronawirusa, obsługując wielu klientów. To także dzięki te święta, choć inne niż zwykle, mogliśmy przygotować w naszych domach tak, jak bywało to w latach poprzednich. Chapeau bas!