W mediach społecznościowych ogromną popularność zyskał post o zastrzeleniu bociana w okolicach Ostrołęki. Sprawą zajęła się policja. Funkcjonariusze ustalili, że do bociana nikt nie strzelał, nie stwierdzono też żadnych innych przestępczych działań.
Post, w którym napisano o zastrzeleniu bociana w okolicach Ostrołęki pojawił się w sieci 28 kwietnia i od razu szturmem wziął media społecznościowe. Do tej pory udostępniono go 69 tysięcy (!) razy, ma też blisko 3,5 tysiąca reakcji.
Wpis był bardzo emocjonalny i autorce trudno się dziwić, gdyż widok martwego ptaka nie należał do najprzyjemniejszych. Być może podejrzewała ona, że do śmierci zwierzęcia mógł się ktoś przyczynić i stąd taka reakcja. Każdy w takiej sytuacji mógłby zareagować inaczej.
Jednak atmosferę podgrzała także jedna ze stron internetowych, która ma wyraźny problem z weryfikowaniem informacji - przypomijmy chociażby sprawę fałszywych informacji o "szpitalu zakaźnym" w Ostrołęce czy bonach do nowo otwieranego marketu. Tym razem, wieszcząc dramat, w sensacyjnym tonie pisano o "zwyrodnialcu" i "strzelaniu dla zabawy". Jak się okazało - informacje o strzelaniu do bociana były nieprawdziwe, co już ustaliła ostrołęcka policja.
O sprawę zapytaliśmy ostrołęcką policję, która interweniowała na miejscu zdarzenia, w gminie Olszewo-Borki.
Policjanci otrzymali informację, że bocian mógł zostać zastrzelony. Na miejscu zdarzenia byli już pracownicy Urzędu Gminy. Nie stwierdzono żadnych śladów postrzału ani okoliczności, które wskazywałyby na przestępcze działanie człowieka. Padłe zwierzę przekazano pracownikom Urzędu Gminy
- poinformował nas podkom. Tomasz Żerański, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Ostrołęce.