Bocian, który w ostatnich tygodniach był widywany przy ulicy Witosa w Ostrołęce, trafił do Ptasiego Azylu w Warszawie. Sprawdziliśmy, co u niego - obecnie oswaja się z innymi bocianami, bo w naszym mieście przyzwyczaił się do ludzi. I to jedzenia, jakie mu podrzucano, a te nie było korzystne dla ptaka.
Przez ostatnie tygodnie mieszkańcy Ostrołęki żyli sprawą bociana, który ze znanych tylko sobie powodów został na zimę w mieście i był widywany w okolicach basenu i stadionu miejskiego przy ulicy Witosa. Bywał tam, bowiem ludzie, oczywiście w dobrej wierze - choć przestrzegali przed tym weterynarze, dokarmiali ptaka różnego rodzaju smakołykami. Problem jednak w tym, że bocian nie powinien spożywać takiego jedzenia, jakie dostawał od ludzi.
Pod koniec października bocian z Ostrołęki trafił do stolicy - przebywa obecnie w Warszawie, w ZOO, gdzie jest Ptasi Azyl.
Bocian z Ostrołęki. Jest otłuszczony, był nieprawidłowo karmiony
Bocian z Ostrołęki trafił do ptasiego azylu w warszawskim ZOO 29 października. Przekazało go tam Towarzystwo Przyrodnicze "Bocian". - Według relacji, ptak był dokarmiany, brzydko mówiąc, czym popadnie (wspominano o kebabach, chipsach). Jest to zdecydowanie nieodpowiednia dieta dla tego gatunku, ptak jest otłuszczony - przekazuje nam Katarzyna Łochowska z Ptasiego Azylu w warszawskim ZOO.
Bocian przeszedł już badania przeprowadzone przez weterynarza. Wykazały one lekki uraz prawego stawu barkowego, lecz nie jest to groźny uraz i eksperci z ptasiego azylu uważają, że bocian będzie mógł powrócić na wolność.
- Póki co został połączony z kilkoma innymi bocianami, żeby „oswoił się" z ptakami swojego gatunku. Regularne dokarmianie w centrum miasta spowodowało, że ptak oswoił się i teraz musimy popracować nad tym, żeby nie lgnął do ludzi. Za jakiś czas cała grupa zostanie połączona z resztą bocianów, które zostały z nami na zimę - wskazuje Łochowska.
Do ptasiego azylu w ZOO w Warszawie co roku trafiają bociany, które z jakiegoś powodu nie podjęły wędrówki. Spędzają tam zimę i są wypuszczane do natury. I taki też plan zakłada się dla bociana z Ostrołęki. Jak to wygląda w praktyce?
- Przed wiosną, bociany są przenoszone do wielkiej woliery, w której mogą swobodnie latać a co za tym idzie ćwiczyć kondycję przed wypuszczeniem. Wtedy też obserwujemy jak sobie radzą i podejmujemy decyzję, które ptaki zostaną wypuszczone. Musimy mieć pewność, że dadzą sobie radę.
Nieprawidłowe dokarmianie ptaków to poważny problem
Z roku na roku coraz więcej ptaków, w tym bocianów, decyduje się na pozostanie na zimę w kraju. Dlaczego tak się dzieje? W ocenie kierującej Ptasim Azylem Katarzyny Łochowskiej, powodów jest kilka - to m.in. delikatniejsze zimy, ale też nieprawidłowe dokarmianie.
Dokarmianie ptaków w okresie letnim, kiedy jest dość pokarmu wokół (szczególnie w siedliskach właściwych dla danego gatunku) powoduje, że często ptaki nie podejmują wędrówki, ponieważ w danym miejscu mają dostatek pokarmu. Problem zaczyna się robić, gdy ludzie zaprzestają dokarmiania – bo się nudzą, bo robi się zimno, bo leży śnieg i nie chce się wychodzić. A to jest ten moment gdy ptaki, które, powtórzę to po raz kolejny, powinny migrować, zostają zostawione same sobie. Gdy nie ma pokrywy śnieżnej i woda nie zamarza, to jeszcze są w stanie samodzielnie żerować. Bardzo duży problem powstaje gdy spadnie śnieg, woda zamarznie – wtedy konieczna jest pomoc.
Sprawa bociana z Ostrołęki znalazła swój szczęśliwy finał. Być może przyczyni się też do większej świadomości w zakresie dokarmiania tego typu ptaków - dobre chęci to jedno, ale grunt to nie zaszkodzić.