Czy los projektu elektrowni Ostrołęka C jest już całkowicie przesądzony? Czy jest możliwy powrót do technologii węglowej? Dyskusję w tej sprawie podczas obrad Komisji do Spraw Energii, Klimatu i Aktywów Państwowych w Sejmie rozpoczął przedstawiciel związkowców. Z kolei dyrektor wykonawczy z ramienia Orlenu rozwiał wszelkie wątpliwości.
Podczas dyskusji wiceprezes elektrowni Ostrołęka Paweł Ciećko mówił o tym, jak funkcjonuje elektrownia w naszym mieście. Do tych słów odniósł się później przedstawiciel związkowców Jarosław Grzesik.
- Jestem zbudowany wypowiedzią pana prezesa Ciećko dotyczącą elektrowni Ostrołęka dziś funkcjonującej. Pan prezes w samych superlatywach powiedział, jak ta elektrownia funkcjonuje, że ona działa, spełnia wszystkie normy krajowe i europejskie, że to elektrownia o bardzo wysokiej sprawności, wydajności, o bardzo małej awaryjności. To elektrownia, która w zasadzie nie emituje szkodliwych substancji, nie zanieczyszcza środowiska ani nie uprzykrza życia okolicznym mieszkańcom - powiedział przewodniczący Krajowego Sekretariatu Górnictwa i Energetyki NSZZ „Solidarność”.
Związkowiec przypomniał, jaka miała być węglowa Ostrołęka C:
Elektrownia C, którą planowaliśmy wybudowac po sąsiedzku, miała być jeszcze bardziej nowoczesną. Miała być super elektrownią opartą o najnowsze światowe technologie. Emisyjność tej nowej elektrowni miała być tylko o 13 procent wyższa od elektrowni gazowej, to w zasadzie wielkość żadna jeżeli chodzi o dzisiejsze stare bloki węglowe. Jeżeli chodzi o jej elastyczność, miała spełnić wszelkie wymogi. Te dwa argumenty to są zielone bajki dla dzieci na dobranoc. Jedynym argumentem decydującym o wycofaniu się z inwestycji i przekwalifikowaniu elektrowni na gaz były decyzje polityczne, a w zasadzie decyzje ideologiczne opartym na tzw. europejskim zielonym ładzie i tzw. zielonej religii, z którą mamy do czynienia.
Zapytał też, czy możliwy jest powrót... do węglowej technologii. Przypomnijmy, elektrownia - według najnowszych ustaleń - ma być gazowa. - Już ponieśliśmy koszty blisko 1,5 mld zł, które zostaną wyrzucone w błoto, jeżeli nie będziemy kontynuowali jej budowy, wiemy, że poniesiemy wysokie koszty na odszkodowania dla wykonawcy. Czy jeżeli połowę zapłacimy, wyrzucając pieniądze w błoto, czy ma sens wycofywanie się z tej inwestycji tylko i wyłącznie ze względów ideologicznych? Pytanie moje brzmi – czy dziś kontynuowanie budowy elektrowni węglowej jest zupełnie niemożliwe? - wymieniał Grzesik.
Na te pytania odpowiedział Jarosław Dybowski, dyrektor wykonawczy PKN Orlen. I rozwiał wszelkie wątpliwości:
Tu nie ma ideologii, to czysta ekonomia. Jeżeli mówimy o odszkodowaniach, karach – to jest kontynuacja, kontynuujemy z tym samym wykonawcą, zmieniamy technologie. Decyzja została podjęta tylko i wyłącznie na podstawie analiz ekonomicznych i finansowych. Braliśmy pod uwagę nowe bloki węglowe, projekcje dotyczące cen gazu, węgla, emisji. W każdym z możliwych scenaruszy elektrownia gazowa była bardziej opłacalna od elektrowni węglowej. Nie mówimy o karach, odszkodowaniach, jest to kontynuacja budowy elektrowni, zmieniamy technologię na gazową.