To niezwykle zagadkowa sprawa. 72-letni mężczyzna zaginął bez śladu około 50 km od Ostrołęki. Jego spalone auto znaleziono dwa dni później w sąsiednim województwie. W środku były zwłoki, których tożsamości dotychczas nie ustalono. Auto poruszało się niezwykle dziwną trasą. Co stało się z Andrzejem B.?
13 maja 2021 roku 72-letni Andrzej B., mieszkaniec Warszawy, wyjechał nissanem almerą koloru bordowego z domku letniskowego w Żachach Pawłach (gm. Małkinia Górna). Mężczyzna planował zakupy w supermarkecie w Ostrowi Mazowieckiej. Niestety, nie wrócił do miejsca pobytu ani zamieszkania, rodzina nie ma z nim kontaktu. Zaginiony nie miał przy sobie telefonu.
Policja podała informację o poszukiwaniach mężczyzny. Dwa dni później w Niedźwiadnej, 111 kilometrów od miejsca, w którym ostatni raz widziany był Andrzej B., przypadkowy przechodzeń znalazł spalone auto. Kiedy zajrzał do środka, zauważył zwłoki. Na miejsce przybyli policjanci i prokurator. Ruszyło śledztwo.
Ustalono, że przedmiotowy pojazd to Nissan Almera, który był zarejestrowany na Andrzeja B. Stwierdzono, iż auto poruszało się drogą polną, a następnie środkiem pola, aż zatrzymało się w pobliżu rowu melioracyjnego, przechylone w prawo. W bezpośrednim sąsiedztwie samochodu nie ujawniono śladów innych pojazdów, zaś teren wokół Nissana, jak i sam samochód uległy całkowitemu spaleniu.
Kim jest denat?
Wciąż nie ustalono, czy zwłoki w nissanie należały do Andrzeja B.
- Z uwagi na spopielenie i zwęglenie zwłok zostały one przewiezione do Zakładu Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku celem wykonania sekcji zwłok oraz zabezpieczenia materiału do badań DNA. Do chwili obecnej do akt postępowania nie wpłynęła przedmiotowa opinia.
Ponadto w toku śledztwa przeprowadzono oględziny miejsca zdarzenia i sporządzono dokumentację fotograficzną. Zabezpieczono samochód osobowym marki Nissan Almera, a także przesłuchano okolicznych mieszkańców - poinformowała łomżyńska prokuratura.