Pochodząca z Ostrołęki Anna Kobylarz kolejny raz stała się bohaterką medialnych publikacji. Tym razem chodzi o jej działalność charytatywną związaną z pomocą Ukraińcom w czasie brutalnej rosyjskiej napaści. Ostrołęczanka zaangażowała się w budowę domów dziecka na Ukrainie.
Anna Kobylarz do Stanów Zjednoczonych wyjechała w latach 90. XX wieku. W 2012 roku udzieliła wywiadu "Tygodnikowi Ostrołęckiemu", w którym wspominała miasto, jak również przedstawiana była jako kobieta sukcesu. Po wyjeździe do USA zaczynała od zera, później założyła własną firmę, brała udział w konkursach miss, pracowała jako modelka, pisała książki.
- Pochodząca z Ostrołęki Anna Kobylarz jest najlepszym przykładem na to, że amerykański sen może stać się faktem. W trakcie studiów w poszukiwaniu lepszych perspektyw zdecydowała się wyjechać do USA – z jedną walizką i głową pełną planów. Dzięki wytrwałości i ciężkiej pracy odniosła sukces. Teraz jest popularną pisarką, prowadzi własną firmę i działa w organizacjach polonijnych - pisano o niej w 2015 r. Czytaliśmy wówczas:
Kobylarz nie kryje satysfakcji z tego, że udało jej się odnieść sukces i podkreśla, że najważniejsze jest to, by mieć na siebie pomysł, stawiać sobie wysoko poprzeczkę i konsekwentnie dążyć do realizacji życiowych planów. Czasem trzeba też zaryzykować. Zapewnia, że choć teraz czuje się osobą spełnioną pod każdym względem, to nie przestaje inwestować w swój rozwój.
Minęło kilka lat i o Annie Kobylarz znów jest głośno - tym razem w kontekście działalności charytatywnej. Jakiś czas temu wspominał o niej TVN, ostatnio - serwis onet.pl.
Na przełomie lutego i marca 2022 r. pochodząca z Ostrołęki Anna Kobylarz miała zaplanowaną wizytę w Polsce, ale jej plany zmieniła wojna, która wybuchła 24 lutego. W rozmowie z Onetem relacjonuje, że pojechała do szpitala we Lwowie. Pomagała w transporcie Ukraińców do Polski, szukała schronienia dla uchodźców. Zaangażowała się też w budowę sieci ośrodków dla dzieci "Miasto Dobra". Dlaczego?
- Wojna najmocniej dotyka dzieci. Wiele z nich straciło bliskich i beztroskie życie. Inne są sierotami i nie mają nikogo, a straciły też dach nad głową. Czułam, że muszę im pomóc - mówi w rozmowie z onet.pl. Jak widać, amerykański sen może łączyć się z wielkim sercem.