Licznie zgromadzeni widzowie z niecierpliwością czekali na spotkanie z Ałbeną Grabowską w Ostrołęce. Pisarka przyjechała na spotkanie autorskie i opowiedziała o swojej twórczości, w tym o dość niezwykłym jej początku.
Ałbena Grabowska to popularna pisarka, o czym świadczy fakt, że - jak usłyszeliśmy na spotkaniu w Ostrołęce - jej książki na półkach biblioteki długo nie leżą, bo są ciągle wypożyczane. Od debiutu w 2011 roku Grabowska napisała 26 powieści o różnej tematyce, w tym "Stulecie winnych".
Czytelników z pewnością zainteresowało oryginalne imię pisarki. - To imię oznacza "kwitnącą jabłoń" - mówiła Grabowska. - Mam je dlatego, że moja mama jest Bułgarką i tak uznała, że mnie nazwie. Mama jest bardzo ekstrawagancka i silna, ojcu nawet do głowy nie przyszło żądać polskiego imienia. Ale to imię lubiłam od zawsze i nikt mi z tego powodu nie dokuczał.
Jak doszło do tego, że Ałbena Grabowska zaczęła pisać?
- Nie planowałam zostania pisarką, ani zostania lekarką. Tak wyszło, miałam swoje marzenie, które udało mi się po latach zrealizować. W drodze różnych perturbacji życiowych musiałam zrezygnować z pracy w klinice, gdzie pracowałam jako lekarz, naukowo, jako nauczyciel akademicki. Troszkę się to odbijało na moim życiu rodzinnym, więc zrezygnowałam z aktywnego życia lekarskiego i przeniosłam się do szpitala miejskiego, gdzie pracowałam w pracowni RTG i opisywałam badania. Po raz pierwszy w moim życiu wtedy pojawił się czas, którego wcześniej w ogóle nie miałam - opowiadała w Ostrołęce. - Postanowiłam, że kiedy czekam na badanie do opisu, a takie badanie potrafi trwać co najmniej godzinę, a czasem trzy, to wtedy napiszę takie swoje wspomnienia dotyczące Bułgarii.
Pierwotnie książka miała wyjść... w 12 egzemplarzach, ale na szczęście została zauważona przez właściwą osobę i ukazała się w większym nakładzie. Tak zaczęła się kariera Ałbeny Grabowskiej - później na podstawie jej powieści powstał serial „Stulecie Winnych”, a dziś jest niezwykle popularną pisarką, o czym świadczy frekwencja na spotkaniu w Ostrołęce.