Polscy piłkarze pokonali Kazachstan 3:0, a na trybunach zasiadło blisko 57 tysięcy widzów. Czasy, jakich doczekaliśmy, są idealne by właśnie teraz wybrać się na spotkanie reprezentacji Polski. Parę lat temu nie było to tak oczywiste, a teraz jeżeli ktoś pyta, mówię: jedź.
Po pierwsze, Stadion Narodowy w Warszawie robi wrażenie i znakomitą decyzją było organizowanie wszystkich meczów o punkty właśnie na tym obiekcie. Kiedyś kadra potrafiła grać na bardzo przestarzałych obiektach, co obniżało jakość widowiska. Zdecydowanie lepiej idzie się kibicować na nowoczesnym stadionie, na który wejście zajmuje nie więcej niż kilka minut. Kolejna sprawa to dojazd do stadionu. Warszawa jest obecnie świetnie przygotowana na organizację tego typu wydarzeń - praktycznie pod sam stadion można dojechać nie tylko autobusem, ale również - a może nawet przede wszystkim - metrem i koleją miejską. Stacja położona jest kilkaset metrów od wejścia na obiekt. Osobiście wybrałem dojazd do parkingu "Parkuj i Jedź" na Bielanach przy stacji Metro Młociny, następnie dojechałem do stacji Świętokrzyska, a następnie drugą linią pod sam stadion. Czas dojazdu z brzega stolicy: 20 minut. Warto podkreślić, że w dzień meczowy parkingi "Parkuj i Jedź" są bezpłatne dla osób posiadających bilet na mecz.
Po drugie, wyniki. Jeszcze kilka lat temu jadąc na mecz mogliśmy być pełni obaw o wynik meczu. A wiadomo, że jak nie idzie to doping "siada" i atmosfera robi się średnia. Z relacji osób będących na meczu Polska-Ukraina w 2013 roku wiem, że po kilku minutach kiedy Ukraina prowadziła 2:0 na stadionie zapanowała stypa. Stadion jak to stadion, nie lubi ciszy, a piłkarzom lepiej gra się przy żywiołowym dopingu niż przy wulgaryzmach spowodowanych ich nieporadnością. Dlatego atmosfera jest też wypadkową gry zawodników. Teraz nie mamy się czego wstydzić - mamy czołową drużynę w Europie i choć w meczach z Danią i Kazachstanem nie do końca wszystko poszło tak jak powinno, to po meczu w Warszawie kibice wyszli ze stadionu ze śpiewem na ustach.
Po trzecie, Lewandowski. Co tu dużo mówić, to geniusz futbolu jakiego w Polsce nie było od czasów Bońka. Oglądanie go w akcji to prawdziwa przyjemność, co potwierdziło się także na spotkaniu z Kazachstanem. Lewy walczył ile sił w nogach, a szczególnie najmłodsi kibice co chwila dopytywali "gdzie jest Lewandowski" patrząc na biało-czerwone postacie biegające po boisku. Lewandowski to dziś nie tylko piłkarz, ale i produkt marketingowy, talizman reprezentacji. Jestem przekonany, że mecz reprezentacji bez Lewandowskiego - gdyby to było wcześniej zapowiedziane - nie zgromadziłby na Narodowym tylu widzów. A tak, po drugiej stronie słaby Kazachstan a na trybunach 57 tysięcy.
Po czwarte, atmosfera. To na co osobiście zwracam dużą uwagę. Kiedy parę lat temu w Gdańsku byłem na towarzyskim meczu Polska - Urugwaj to nie wierzyłem własnym oczom i uszom jak słaba może być atmosfera na kadrze. Momentami doping zarzucał tylko jeden sektor, a reszta stadionu spała w najlepsze. "Ochy i achy" wzbudzała jedynie gra Suareza i Cavaniego. Nie było wyniku, nie było atmosfery, jedyne co było to przenikliwe zimo i tyle szczerze mówiąc zapamiętałem z tego spotkania. Kiedy pojechałem na Narodowy, nie spodziewałem się, że będzie to tak wyglądać. Raz jeden, raz drugi sektor intonował okrzyki czy pieśni, a włączał się do nich cały stadion. "My chcemy gola" lub "Biało-czerwone to barwy niezwyciężone" niosło się po stadionie aż miło. Wiadomo, że doping na kadrze to nie jest typowy kibicowski świat ultrasów, ale hymn na tyle głosów lub wspólne okrzyki - wygląda to nieźle.
Po piąte, bezpieczeństwo. Zorganizować tak sprawnie imprezę masową na 57 tysięcy ludzi to nie lada wyzwanie. A to widowisko było ze wszech miar bezpieczne. Ani razu nie czuło się zagrożenia, a wręcz przeciwnie - na każdym kroku pojawiali się pomocni stewardzi, a kibice byli do siebie pozytywnie nastawieni, nawet gdy pochodzili z odległych zakątków Polski. Na meczu pojawiło się mnóstwo rodziców z dziećmi co doskonale świadczy o jakości widowiska. Gdyby nie było bezpiecznie, nikt nie wziąłby swoich pociech na Narodowy.
Po szóste, sprawna organizacja. Od momentu wejścia do bramy do momentu gdy zasiadłem na swoim miejscu minęło 7 minut. Godzinę przed meczem nie było kolejek do bramek z kontrolą, później nie stanowiło żadnego problemu namierzenie odpowiedniego wejścia, a to otwierało autostradę na sektor. Po meczu zamknięto most Poniatowskiego, kibice mogli przejść go pieszo, a tłum rozładowany został także przez SKM-ki i metro, które kursowało co 2 minuty. Kolejne 20 minut i byłem już przy samochodzie w "Parkuj i Jedź Młociny".
Po siódme, bo nie wiadomo ile to będzie trwało. Dziś mamy "boom" na piłkę nożną, ciężko dostać bilety, ale nie ma się co dziwić - jest piękny stadion, a przede wszystkim dobra reprezentacja. Lewandowski wieczny nie będzie, a wyniki kadr młodzieżowych na razie nie napawają optymizmem. Póki klimat wokół kadry jest jak najbardziej pozytywny, warto jechać do Warszawy. Jeżeli tak zrobicie, na pewno nie pożałujecie, a w Waszej pamięci będzie dużo pozytywnych wspomnień. Warto wydać od 100 do 200 złotych, by przeżyć choć jeden taki wieczór w życiu.
M. Kowalczyk
7 powodów, by pojechać na mecz reprezentacji Polski
Wasze opinie
Zastanów się, zanim dodasz komentarz
Zobacz również
Kalendarz imprez
Pn | Wt | Śr | Cz | Pt | So | Nd |
28 | 29 | 30 | 31 | 1 | 2 | 3 |
4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 |
11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 |
18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 |
25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 1 |