Prowokujące zachowanie reportera TVN24. "To, co zrobił pan redaktor, urąga jakimkolwiek zasadom etycznym" (WIDEO, ZDJĘCIA)

Ostrołęka. Podczas wmurowania aktu erekcyjnego pod budowę nowej komendy policji doszło do skandalu. Uroczystość przebiegała według planu do momentu, w którym Rafał Stangreciak z TVN24 postanowił ten plan zakłócić. Pod koniec spotkania wyszedł na środek z megafonem...

- Dlaczego budową nowej komendy chcecie przykryć sprawę policjanta, który prowadził pod wpływem alkoholu?! - zapytał Stangreciak.

Kiedy Janusz Pawelczyk, Komendant Miejski Policji w Ostrołęce, podszedł do reportera, ten zasypał go pytaniami.
- Jakie konsekwencje wyciągnął pan wobec funkcjonariusza, który prowadził samochód pod wpływem alkoholu? Czy odebrał mu pan prawo jazdy i broń?

- To, co zrobił dzisiaj pan redaktor, urąga jakimkolwiek zasadom etycznym. Zakłócanie tej uroczystości jest wykorzystywaniem telewizji TVN24 w interesie osób, które łamią prawo - próbował przebić się przez głos Stangreciaka zdenerwowany całą sytuacją Pawelczyk.

Ten jednak nie odpuszczał go do głosu. Wciąż pytał, przerywał Pawelczykowi, nie czekał na jego odpowiedzi. Sprawiał wrażenie, jakby odpowiedzi komendanta nie bardzo go interesowały.
- Prokuratura poinformowała nas dzisiaj, że pański funkcjonariusz podczas prowadzenia samochodu miał dwa promile alkoholu we krwi. Czy odebrano mu prawo jazdy?

- To mój komentarz oficjalny, żyjemy - całe szczęście - w państwie prawa, gdzie wyroki orzeka sąd nie zaś kamera czy portale - mówił komendant. - W momencie kiedy prokuratura poinformuje mnie o postawieniu zarzutów, gwarantuję, że wykorzystam wszelkie możliwe prawne instrumenty, włącznie z wydaleniem funkcjonariusza ze służby. Zapewniam też, że podejmę w tej sprawie decyzję zgodną z literą prawa i nie będę niczego zamiatał pod dywan - dodał na koniec Janusz Pawelczyk.

Przypominamy, że TVN zainteresowała się sprawą policjanta z Ostrołęki. Przed świętami wyemitowano w magazynie "Prosto z Polski" materiał o pijanym funkcjonariuszu, który miał zaczepiać klientów i grozić im na stacji benzynowej, po czym wsiadł do auta i odjechał. Świadkowie tego zdarzenia wezwali policję. Jak się okazało, policjant był pod wpływem alkoholu.