Afera w ubojni w Kalinowie. Lekarze weterynarii ponieśli konsekwencje

Główny Lekarz Weterynarii ogłosił, że trwające postępowanie w sprawie uboju chorych krów w Kalinowie k. Ostrowi Mazowieckiej pozwoliło na wyciągnięcie konsekwencji wobec lekarzy weterynarii, nadzorujących ubojnię. Pracę stracił m.in. powiatowy lekarz z Ostrowi Mazowieckiej.

Chodzi o ubój tzw. leżaków, czyli chorych, leżących krów. Reporterzy "Superwizjera" po żmudnym dziennikarskim śledztwie, kiedy jeden z reporterów sam zatrudnił się w ubojni w Kalinowie, odkryli szokujący proceder. Załoga TVN na gorącym uczynku złapała osoby, które przywoziły chore zwierzęta do uboju. Interweniowała policja, na miejscu czynności prowadził Powiatowy Inspektor Weterynarii. Teraz do akcji wkroczyli śledczy. Przeprowadzany jest także audyt w strukturach weterynaryjnych.

"Audyt ten jest przeprowadzany w Głównym Inspektoracie Weterynarii. W kolejnych dniach będzie się odbywał w terenie, w wojewódzkim bądź powiatowym inspektoracie weterynarii" - informuje Główny Lekarz Weterynarii Paweł Niemczuk.

Mięso z ubojni w Kalinowie trafiło do 14 krajów Europy. Te, które zostało w zakładzie, jest zabezpieczone.

"Nie stwierdzono zagrożeń biologicznych. Jednak na zasadzie ostrożności całe mięso z ubojni jest wycofywane, gdyż prowadzono tam działania niezgodnie z obowiązującymi przepisami prawa" - podkreślono.

Okazuje się, że wyciągnięto już konsekwencje wobec lekarzy weterynarii, którzy nadzorowali ubojnię. Pracę stracił też powiatowy lekarz w Ostrowi Mazowieckiej.

"Powiatowy lekarz weterynarii oczywiście został zwolniony przez wojewódzkiego lekarza weterynarii. Rozwiązane zostały również umowy z lekarzami, którzy nadzorowali ubojnię. Toczy się postępowanie prokuratorskie, sprawa trafiła do rzecznika odpowiedzialności zawodowej" - powiedział Niemczuk.

Dowody w tej sprawie w trakcie trwającego śledztwa gromadzi Prokuratura Okręgowa w Ostrołęce. Obecnie ustalane jest źródło pochodzenia zwierząt, przesłuchiwani są świadkowie.